2,3 mld euro straty. Europejski gigant w tarapatach
2,3 mld euro straty w pierwszej połowie roku odnotował koncern Stellantis – drugi, po Volkswagenie największy producent samochodów w Europie. Kiepskie wyniki finansowe motoryzacyjnego giganta to m.in. efekt trwającej restrukturyzacji i wpływu amerykańskiej polityki celnej. Władze Stellantisa szacują, że polityka celna USA kosztowała koncern w pierwszych sześciu miesiącach bieżącego roku ponad 300 mln euro.

Spis treści:
Drugi co do wielkości producent nowych aut w Europie - koncern Stellantis - nie ma powodów do radości. Właściciel takich marek, jak Chrysler, Fiat, Jeep, Opel i Peugeot opublikował swoje wyniki finansowe za pierwszą połowę 2025 roku. Władze koncernu mówią o stracie rzędu 2,3 mld euro (2,7 mld dolarów) i przychodach na poziomie 74,3 mld euro. Dla porównania, w analogicznym okresie 2024 roku Stellantis mógł pochwalić się zyskiem na poziomie 5,6 mld euro i przychodami netto ponad 85 mld euro .
Cła Trumpa uderzają w Stellantisa. 300 mln euro strat
Jednym z głównych powodów kiepskiej sytuacji finansowej koncernu są cła, jakie administracja Donalda Trumpa nałożyła na pojazdy importowane do USA głównie z Kanady i Meksyku. Ich wprowadzenie już w kwietniu poskutkowało zatrzymaniem produkcji w kilku należących do koncernu fabrykach w USA i Meksyku.
Agresywna polityka Donalda Trumpa, mająca na celu "zachęcenie" koncernów motoryzacyjnych do przeniesienia zakładów produkcyjnych do USA, stanowi dla Stellantisa ogromne wyzwanie. Szacuje się, że aż 40 proc. z około 1,2 mln wszystkich sprzedanych tam w 2024 roku pojazdów Stellantisa importowanych było do kraju właśnie z Kanady i Meksyku.
Twarde decyzje nowej administracji sprawiły, że pierwotne prognozy dotyczące sprzedaży w USA mocno rozminęły się z rzeczywistością. Sprzedaż samochodów Stellantisa w Ameryce Północnej zmalała w porównaniu z pierwszą połową 2024 roku aż o 18 proc.
Gruntowna restrukturyzacja Stellantisa. Antonio Filosa
Niewiele lepiej wygląda sytuacja Stellantisa na rynku europejskim. Spadek sprzedaży względem pierwszej połowy 2024 roku wynosi na Starym Kontynencie 6 proc.
Z drugiej strony, eksperci zauważają, że chociaż przychody w wysokości 74,3 mld euro są gorsze niż w pierwszej połowie 2024 roku, wynik 74,3 mld euro oznacza poprawę względem drugiej połowy ubiegłego roku (71,8 mld euro).
Wyniki odzwierciedlają wczesne etapy działań podejmowanych w celu poprawy wydajności i rentowności, a nowe produkty mają przynieść większe korzyści w drugiej połowie 2025 roku
Stellantis mierzy się właśnie z głęboką restrukturyzacją pod rządami nowego dyrektora generalnego Antonio Filosa. 52-letni Włoch przejął ster władzy w koncernie z końcem maja zastępując Carlosa Tavaresa, który niespodziewanie rozstał się ze Stellantisem w grudniu 2024 roku.
Filosa ćwierć wieku temu zaczynał swoją motoryzacyjną karierę w koncernie Fiat Chrysler Automobiles (w 2021 roku FCA, po przeprowadzonej przez Tavaresa fuzji z PSA Peugeot-Citroen, stał się częścią Stellantisa), a w ostatnim czasie był dyrektorem operacyjnym Stellantisa w Ameryce. Wcześniej, do października ubiegłego roku, pełnił funkcję dyrektora generalnego marki Jeep.
Co się zmieni w Stellantisie? Fiat Panda nadzieją na ratunek?
Filosa stoi przed trudnym zadaniem restrukturyzacji koncernu. Obecnie, jeśli liczyć chińskiego Leapmotora, który w 51 proc. jest własnością Stellantisa, do koncernu należy 15 różnych marek, w tym m.in.: Opel, Peugeot, Citroen, DS, Alfa Romeo, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Dodge i Chrysler.
Analitycy już od pewnego czasu wskazują, że portfolio producentów jest tak szerokie, że niektóre marki wzajemnie się kanibalizują. Za koncernem ciągną się też wizerunkowe problemy dotyczące m.in. jakościowych wpadek z silnikami 1.2 PureTech czy 1.5 BlueHDI.

Jednym z pomysłów na poprawę sprzedaży i wyników finansowych zwłaszcza na Starym Kontynencie jest debiut zupełnie nowego modelu - Fiata Grande Panda. Auto, które trafia właśnie do europejskich salonów powstał na nowej platformie STLA Smart, przystosowanej do różnych układów napędowych - od spalinowych, przez hybrydowe, aż po elektryczne.
W Polsce samochód zadebiutował niedawno w wersja z tzw. miękką hybrydą 48V wycenionej na 79,9 tys. zł.