Czy rozumiesz sygnały policjanta kierującego ruchem?

Polscy "mistrzowie" kierownicy twierdzą, że tam, gdzie policjanci kierują ruchem, od razu tworzą się korki, a więc rzekomo zamiast ułatwiać jazdę zawsze spieszącym się zmotoryzowanym, mundurowi ją tylko utrudniają. No bo przecież wy wiecie wszystko najlepiej i sami świetnie sobie radzicie, prawda?

Obserwując zachowania kierowców na skrzyżowaniach dochodzę jednak do całkiem odmiennych wniosków.  Zazwyczaj ci policjanci, którzy kierują ruchem, mają tę trudną sztukę opanowaną bardzo dobrze. Natomiast to wy, kierowcy, widząc policjanta po prostu głupiejecie.

Godna ubolewania i współczucia jest wówczas wasza nieporadność, brak zdecydowania, ślamazarność. Są i tacy, którzy w ogóle nie rozumieją sygnałów osoby kierującej ruchem, chociaż podobno mają prawo jazdy. No, ale niedouczenie i wtórny analfabetyzm zmotoryzowanych to zjawiska powszechnie znane. Typowo polska bylejakość uwidacznia się tu w całej okazałości.

Reklama

W związku z tym zafundowałem wam dzisiaj powtórkę elementarnych wiadomości, chociaż sami powinniście to, co opisuję poniżej, doskonale znać i rozumieć.

Dlaczego nie lubię jeździć w roli pasażera

Jechałem z pewną koleżanką, która kierowała swoim wspaniałym autkiem. Zbliżaliśmy się do skrzyżowania, na sygnalizatorze mieniło się światło czerwone, ale był i policjant kierujący ruchem, zwrócony do nas bokiem. Jego postawa wyraźnie zezwalała na kontynuowanie jazdy. Mimo to moja koleżanka zatrzymała się przed skrzyżowaniem i to dość gwałtownie, co spowodowało, że jadący za nami autobus o mało nie wjechał w bagażnik naszego auta.

- Co ty robisz? Dlaczego hamujesz?! - zawołałem.

- No przecież jest czerwone - odrzekła nieszczęsna niewiasta.

- Ale przecież policjant kieruje tutaj ruchem!

- Aha! To znaczy, że mogę jechać?

- Dziewczyno, nie uczyli cię tego na kursie? Gdzie ty robiłaś prawo jazdy?

- Oj tam, może i uczyli, ale już zapomniałam, hi hi hi - odparła robiąc minkę niewiniątka i naiwnie sądząc, że prezentowana głupota dodaje jej wdzięku i uroku.

Wiem niestety, że podobnych do mojej koleżanki inteligentnych inaczej osób jest znacznie więcej. Dlatego właśnie nie lubię jeździć autem jako pasażer.

Hierarchia znaków i sygnałów drogowych

Przypomnę podobnym do mojej znajomej, którzy też już "zapomnieli", że istnieje coś takiego, jak hierarchia, czyli gradacja ważności poszczególnych sygnałów i znaków drogowych.

Popatrzcie na rysunek, który dla was zrobiłem.

Jak łatwo zauważyć, na pierwszym miejscu mamy sygnały i polecenie osoby kierującej ruchem. Najczęściej tą osobą jest policjant, chociaż w określonych przypadkach może to być np. dróżnik na przejeździe kolejowym, członek zespołu ratownictwa medycznego, strażnik miejski, żołnierz żandarmerii itd.

Polecenia i sygnały osoby kierującej ruchem mają pierwszeństwo przed wskazaniami sygnalizacji świetlnej, a także wskazaniami znaków drogowych i przepisów określających pierwszeństwo przejazdu.

Innymi słowy, jeśli na skrzyżowaniu jest policjant kierujący ruchem, to przestają nas obowiązywać wskazania sygnalizatorów, znaków drogowych (tak jakby ich w ogóle nie było), a także zasada pierwszeństwa dla pojazdu nadjeżdżającego z prawej strony.

O kolejności przejazdu decyduje tylko i wyłącznie osoba kierująca ruchem.

Ale uwaga! Obecność policjanta nie oznacza wcale, że przestają obowiązywać wszystkie znaki drogowe. Tylko te, które dotyczą pierwszeństwa. Na przykład znak "zakaz skręcania" obowiązuje nadal, podobnie jak przepis zabraniający zatrzymywania pojazdu w odległości mniejszej, niż 10 metrów od skrzyżowania.

Na drugim miejscu są wskazania sygnalizacji świetlnej, która z kolei jest nadrzędna w stosunku do znaków drogowych określających pierwszeństwo oraz przepisów dotyczących kolejności przejazdu.

Jeśli zatem przed skrzyżowaniem widzimy sygnalizator ze światłem zielonym, to możemy śmiało jechać, mimo że na tym samym słupku mam znak "ustąp pierwszeństwa".  W tej sytuacji znak ten nie obowiązuje. Gdyby jednak sygnalizacja została wyłączona, natychmiast musimy stosować się do jego wskazań.

Na trzecim miejscu są znaki drogowe - one z kolei są nadrzędne w stosunku do przepisów określających pierwszeństwo. I tu istotna uwaga: nie ma żadnej hierarchii pomiędzy znakami pionowymi i poziomymi (czyli tymi namalowanymi na jezdni) - oba rodzaje znaków są równorzędne, jednakowo ważne  i oczywiście nigdy ich wskazania nie mogą być sprzeczne ze sobą.

No i na czwartym miejscu, najniżej w hierarchii, są przepisy ruchu drogowego dotyczące pierwszeństwa, a więc na przykład tzw. reguła prawej ręki czyli pierwszeństwo dla pojazdu nadjeżdżającego z prawej strony lub pierwszeństwo tramwaju przed innym pojazdem, nie zaliczanym do szynowych.

Postawa policjanta odpowiada sygnałowi świetlnemu

Sygnały policjanta kierującego ruchem są bardzo proste i zazwyczaj wyraźne, czytelne, jednoznaczne. No, ale oczywiście trzeba je znać, by móc się do nich stosować i mieć odrobinę wyobraźni.

Jeżeli policjant stoi do nas bokiem, wszystko jedno czy lewym, czy prawym, oznacza to, że ruch jest otwarty.  Odpowiada to sygnałowi zielonemu.

Gdy policjant stoi do  nas bokiem, ale z uniesioną prawą ręką, taka postawa odpowiada sygnałowi żółtemu. Oznacza ona de facto zakaz wjazdu na skrzyżowanie, chyba że w chwili, gdy policjant podniósł rękę, byliśmy w tak niewielkiej odległości od skrzyżowania i jechaliśmy z taką prędkością, iż zatrzymanie pojazdu nie byłoby możliwe bez gwałtownego hamowania. W takim przypadku możemy jeszcze przejechać przez skrzyżowanie.

Policjant stojący do nas twarzą lub plecami to odpowiednik sygnału czerwonego. Jest to absolutny zakaz wjazdu na skrzyżowanie.

Policjant stojący do nas twarzą lub plecami, ale z uniesioną prawą ręką to odpowiednik sygnału czerwonego z żółtym. Jest to zapowiedź, iż za chwilę ruch zostanie dla nas otwarty, a więc powinniśmy przygotować się do ruszenia.

Te podstawowe, elementarne sygnały osoby kierującej ruchem, służące do otwierania i zamykania ruchu na skrzyżowaniu są na ogół znane większości kierowców, chociaż, jak mówią mi znajomi policjanci, czasem trzeba jeszcze zachęcać czy też wymuszać gwizdkiem lub gestem ręki, by pojazdy ruszyły albo zatrzymały się. Inteligentnych inaczej nie brakuje.

Do tej pory było łatwe, teraz będzie trudniejsze

Policjanci, kierując ruchem,  wykonują też inne gesty, niejako pomocnicze, ale równie ważne. I tu zaczynają się schody. Spora część zmotoryzowanych nie wie kompletnie o co chodzi. Popatrzcie na poniższy rysunek.

Policjant wyciągając jedną rękę w bok, nakazuje nam określony kierunek jazdy, np. poleca skręcić w lewo. Może to uczynić zarówno stojąc do nas bokiem, jak i przodem. Z reguły taki gest nie jest statyczny, ale polega na płynnym i powtarzanym wskazywaniu ręką, w którą stronę należy skręcić. Rzecz jasna policjant nie kieruje się tu własną fantazją, ale sytuacją drogową.

Widziałem na własne oczy starszego mężczyznę, który mimo takiego sygnału, nakazującego jazdę w lewo uparcie próbował skręcić w prawo, omal nie przejeżdżając policjantowi po nogach. "Bo on chce jechać tam, a nie tu". Nie brał pod uwagę, że z powodu awarii rur biegnących pod jezdnią droga po prawej stronie była po prostu zamknięta.

Policjant może też gestami rąk wskazywać, z której strony należy go omijać.

Ma to duże znaczenie, albowiem kierując ruchem policjant musi zajmować taką pozycję, aby był na skrzyżowaniu widoczny dla wszystkich. Ponadto w ten sposób może wskazywać sposób przejeżdżania przez skrzyżowanie.

Jeśli zatem dojrzycie policjanta, który wykonuje płynne ruchy prawym ramieniem i dłonią przed swoją twarzą, to nie oznacza, że odgania on natrętną muchę, ale nakazuje wam przejechanie przed sobą, a nie za swoimi plecami.

Jeśli z kolei policjant wykonuje podobny gest, ale kieruje dłoń za swoją głowę, wówczas musicie ominąć go za jego plecami.

Dodam od razu, chociaż powinno to być oczywiste, że nie należy przejeżdżać zbyt blisko policjanta. Zdarzały się już przypadki potrącenia osoby kierującej ruchem. Pewna damulka powożąca wielkim SUV-em walnęła policjanta lusterkiem i pojechała dalej. Kiedy ją wreszcie zatrzymano, twierdziła, że nawet tego nie zauważyła. A złożone na skutek uderzenia lewe lusterko, z którym kontynuowała jazdę? No cóż, widocznie nie było je potrzebne. Odmóżdżenie niektórych ludzi nie zna granic...

Zatrzymaj się tu i poczekaj

Policjant może nakazać wam chwilowe zatrzymanie pojazdu, aby na przykład umożliwić innemu autu opuszczenie skrzyżowania albo wykonanie skrętu.

Czyni to, wyciągając w waszym kierunku ustawioną pionowo dłoń. Jest to tak jednoznaczny gest, że chyba nawet ktoś bardzo pozbawiony wyobraźni i polotu jest w stanie go zrozumieć. Policjant może też wskazywać ręką miejsce, do którego należy dojechać i zatrzymać się, np. przed wykonaniem skręcenia, w oczekiwaniu na zezwolenie na ten manewr, albo po prostu przed pozwoleniem na dalszą jazdę.

Czyni to dłonią kierowaną w dół, wyraźnie pokazując, gdzie macie stanąć i czekać. No i tu też pojawiają się problemy. Niektórzy boją się podjechać i stają kilka metrów dalej, inni nie wiedzą, o co chodzi, być może przypuszczając, że policjant pokazuje im coś ciekawego, leżącego na jezdni.

Nie ma skrętu warunkowego

Mało kto wie, że gdy policjant kierujący ruchem zabrania wjazdu na skrzyżowanie (stojąc do nas przodem lub tyłem), to wówczas w żadnym razie nie wolno wykonywać skrętu warunkowego. Wynika to z prostej zasady: polecenia i sygnały mundurowego są nadrzędne w stosunku do wskazań sygnalizacji świetlnej, a przecież policjant zwrócony do nas twarzą lub plecami absolutnie zabrania wjechania na skrzyżowanie.

Jeśli więc sygnalizacja działa i jest wyświetlana zielona strzałka, ale policjant kieruje ruchem, należy stosować się wyłącznie do poleceń funkcjonariusza. Skręcanie możecie wykonywać dopiero wtedy, gdy policjant otworzy ruch dla waszego kierunku, stając do was bokiem.

Co by było, gdyby was postawić na skrzyżowaniu?

Nie jestem policjantem ani też fanatykiem policji. Lubię jednak sprawiedliwie oceniać pracę wszystkich ludzi. A kierowanie ruchem to naprawdę niełatwe zadanie. Trzeba mieć szybki refleks i oczy dookoła głowy, nie wolno się pomylić, trzeba uważać na nierozgarniętych durniów, aby nie przejechali po nogach albo nie zahaczyli lusterkiem,  powtarzać po kilka razy gesty i polecenia, gwizdać, aby zwrócić uwagę tych roztargnionych, którzy akurat wysyłają SMS albo oglądają "fejsa", a dodatku wdychać potężną dawkę spalin z waszych rozregulowanych maszyn, dumnie zwanych samochodami, a czasem zasilanych olejem rzepakowym.

Policjant kierujący ruchem nie czyni tego dla własnej przyjemności, ale chce wam pomóc sprawniej i bezpieczniej przejechać przez skrzyżowanie. Starajcie się więc pomóc także jemu, stosując się ściśle do jego poleceń.

A gdyby tak postawić na skrzyżowaniu z gwizdkiem tych "mistrzów" polskiej motoryzacji, którzy wiedzą wszystko najlepiej? Spowodowalibyście karambol na skrzyżowaniu w ciągu paru minut, a wasze nieudolne ruchy i gesty mogłyby służyć do kiepskiego kabaretu.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy