Polski kierowca

Trzeci sygnał czy trzeci świat?

Wielokrotnie pisałem o tym, jak wygląda ustępowanie z drogi pojazdowi uprzywilejowanemu. Sam kierowałem również takimi pojazdami. Jeden kierowca nie słyszy sygnałów, bo ma radio w samochodzie ustawione na cały regulator. Drugi też nie słyszy sygnałów, bo jest zajęty rozmową przez komórkę. Trzeci słyszy, ale nie wie co ma zrobić. Bardzo często zdarza się więc tak, że pojazd uprzywilejowany zatrzymuje się przed skrzyżowaniem, wyje syrenami i stoi, a przed nim przejeżdżają spokojnie inne samochody.

Wielokrotnie pisałem o tym, jak wygląda ustępowanie z drogi pojazdowi uprzywilejowanemu. Sam kierowałem również takimi pojazdami. Jeden kierowca nie słyszy sygnałów, bo ma radio w samochodzie ustawione na cały regulator. Drugi też nie słyszy sygnałów, bo jest zajęty rozmową przez komórkę. Trzeci słyszy, ale nie wie co ma zrobić. Bardzo często zdarza się więc tak, że pojazd uprzywilejowany zatrzymuje się przed skrzyżowaniem, wyje syrenami i stoi, a przed nim przejeżdżają spokojnie inne samochody.

Popatrzcie sami:

Parlamentarny zespół do spraw trzeciego sygnału

Dwa lata temu opisałem swoją autorską propozycję, by pojazdy uprzywilejowane były wyposażone w urządzenie emitujące sygnał radiowy ostrzegający innych kierowców o zbliżaniu się samochodu w akcji. Szczerze mówiąc nie wierzyłem wówczas, by ktokolwiek  podchwycił ten pomysł.

Okazuje się jednak, że są ludzie myślący podobnie jak ja. Grupa jedenastu posłów utworzyła parlamentarny zespół do spraw trzeciego sygnału. Inicjatorem powstania tego zespołu jest poseł Mieczysław Baszko, a projekt zakłada wyposażenie pojazdów uprzywilejowanych w nadajnik radiowy, który wysyłałby ostrzeżenie o zbliżaniu się takiego pojazdu do odbiorników radiowych znajdujących się w samochodach.

Reklama

Urządzenie działałoby w oparciu o system RDS (Radio Data System), który funkcjonuje w każdym radiu samochodowym. W momencie dotarcia takiego sygnału zostałby przerwany odbiór słuchanej audycji i kierowca usłyszałby komunikat głosowy: "Uwaga! Pojazd uprzywilejowany! Proszę ułatwić przejazd". System pozwoliłby na odbiór tego komunikatu głosowego nawet w sytuacji, kiedy radioodbiornik w samochodzie jest wyłączony.

Zasięg sygnału radiowego wynosiłby około 200 metrów. W ten oto sposób ostrzeżenie o zbliżaniu się pojazdu na sygnale miałoby szanse dotrzeć do znacznej większej liczby samochodów i znacznie wcześniej, niż dźwięk syren. Dzięki temu kierowcy zbliżający się do skrzyżowania wiedzieliby, że mogą spodziewać się pojawienia pojazdu uprzywilejowanego.

Wypadki pojazdów uprzywilejowanych wcale nie należą do rzadkości. Współczesne samochody mają coraz lepiej wygłuszane wnętrza, które izolują kierowców od otoczenia. A jeśli ktoś słucha jeszcze głośnej muzyki, nie rozgląda się wjeżdżając na skrzyżowanie, to efekt może być taki:

albo taki:

Kierowca samochodu osobowego wykazał się tutaj wyjątkową bezmyślnością i brakiem wyobraźni. Samochody na sąsiednich pasach zatrzymały się, słysząc sygnały pojazdu uprzywilejowanego. Ich zatrzymanie się powinno być dla tego kierowcy sygnałem ostrzegawczym, że coś się dzieje. No, ale do tego potrzebna jest umiejętność myślenia... Kierowca osobówki nawet nie zmniejszył prędkości wjeżdżając na skrzyżowanie. W chwili, kiedy wjeżdżał na to skrzyżowanie, powinien był bezwarunkowo dostrzec wóz strażacki. No, ale tak to jest, jak jedzie się z klapkami na oczach. Mam zielone, to gaz do dechy...

Co dziwniejsze, policja ukarała mandatem kierowcę wozu bojowego straży pożarnej, nie biorąc zupełnie pod uwagę przynajmniej współwiny kierowcy osobówki. Jest to niestety schematyczne i rutynowe rozstrzygnięcie, jedno z wielu w przypadku kolizji pojazdów uprzywilejowanych.

Pomysł świetny, ale gorzej z realizacją czyli Straż Pożarna odcina się

Każde działanie zmierzające do poprawy bezpieczeństwa podczas przejazdów uprzywilejowanych jest godne pochwały. Jeśli jest to rozwiązanie skuteczne i przynoszące rezultaty, to należałoby oczywiście jak najszybciej je wdrożyć. U nas niestety nie jest to takie proste. Jedna z firm wyprodukowała prototyp urządzenia emitującego ostrzegawczy sygnał radiowy. Jego testowanie rozpoczęli strażacy z Komendy Miejskiej PSP w Poznaniu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przeczytałem wydane w tej sprawie oświadczenie Wielkopolskiej Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej:

"W związku z pojawiającymi się informacjami i pytaniami dotyczącymi prototypu urządzenia tzw. "trzeciego sygnału", informujemy, że jest to przedsięwzięcie komercyjne. W przedsięwzięciu tym nie uczestniczy i nie planuje prowadzić testów urządzenia, nie posiadającego stosownych dopuszczeń, żadna z jednostek organizacyjnych Państwowej Straży Pożarnej województwa wielkopolskiego. Udział strażaków w tym przedsięwzięciu jest ich inicjatywą prywatną, wykonywaną poza służbą."

Okazuje się zatem, iż Wojewódzka Komenda PSP odcina się od testów tego pożytecznego urządzenia, deklarując jednocześnie, że w przyszłości również nie zamierza niczego testować.

Z kolei przedstawiciel Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Poznaniu pisze:

"Strażacy starają się wdrożyć i testują tzw. Trzeci Sygnał, który zagłuszy fale radiowe. Dzięki temu łatwiej będzie dojechać do poszkodowanych. "To prototyp, przed nami długa droga administracyjna z wdrożeniem" mówi Dariusz Wojcieszak z KM PSP"

Czyli jednak poznańscy strażacy testują urządzenie, ale czynią to de facto prywatnie i bez żadnego wsparcia Komendy Wojewódzkiej. Dlaczego? Bo urządzenie nie ma "dopuszczeń"...

Przepraszam, ale to wszystko świadczy o wyjątkowo biurokratycznym i nienowoczesnym podejściu. To jest raczej myślenie typowe dla tak zwanego trzeciego świata! W minionych siedmiu latach Straż Pożarna odnotowała ponad 300 wypadków z udziałem swoich wozów bojowych. Powinna być więc zainteresowana wspieraniem wszelkich inicjatyw mogących ograniczyć liczbę takich zdarzeń.

Jak można wymagać, by urządzenie, które jest dopiero prototypem, miało jakieś dopuszczenia? Przecież może je uzyskać dopiero wtedy, gdy przejdzie pozytywnie testy. Przedstawiciel Miejskiej Straży Pożarnej w Poznaniu twierdzi, że "przed nami długa droga administracyjna"... Zapewne jest realistą, ale ja zadam pytanie: dlaczego ta droga administracyjna ma być taka długa? Może nauczymy się wreszcie nowoczesnego myślenia i zarządzania, charakterystycznego dla nowoczesnego świata?

Chwała poznańskim strażakom za to, że chce im się podejmować po godzinach testy takiego urządzenia. Nie robią tego tylko dla siebie, ale dla dobrze pojętego bezpieczeństwa na drogach. Ich przełożeni powinni zatem nagrodzić strażaków za te starania, a nie odcinać się od nich. Nie rozumiem też stwierdzenia zawartego w oficjalnym oświadczeniu wielkopolskiej straży, że jest to przedsięwzięcie komercyjne. A co w tym dziwnego? Jeśli jakaś firma chce produkować takie urządzenia, to chyba oczywiste jest, że nie będzie ich rozdawać za darmo.

Poza tym pomysł takiego urządzenia zamierzają wprowadzić posłowie, a nie jakiś Wacek z Januszem. Czyżby Wielkopolskiej Straży Pożarnej nie interesowały inicjatywy zespołu parlamentarnego? Warto zauważyć, że podobny system jest już od 3 lat testowany z powodzeniem w Szwecji, ale tam nikt nie czyni tego po godzinach i poza służbą, lecz oficjalnie. Myślę jednak, że w tamtym kraju myślenie urzędników jest o wiele bardziej nowoczesne. Popatrzcie:

Trzeci sygnał warto wzbogacić

Pragnę podpowiedzieć wspomnianemu zespołowi parlamentarnemu, że trzeci sygnał można jeszcze udoskonalić i rozwinąć. Sygnał radiowy mógłby docierać także do komputera pokładowego w samochodzie i emitować odpowiedni komunikat głosowy oraz wyświetlać go na ekranie w pojeździe:

Zgodnie z Dyrektywą Parlamentu Europejskiego od 1 kwietnia 2018 r. każdy wyprodukowany samochód musi być wyposażony w system e-call. Wystarczy zatem ten system nieco zmodyfikować i dostosować go do możliwości odbierania sygnału radiowego z pojazdów uprzywilejowanych.

Można również na wszystkich urządzeniach mobilnych typu smartfon zainstalować aplikację, która odbierałaby taki sygnał. Wówczas telefon komórkowy wygłaszałby ostrzeżenie o zbliżaniu się pojazdu uprzywilejowanego.

Pozwolę sobie zauważyć, że w każdym smartfonie mamy zainstalowane sporo aplikacji, których nie możemy usunąć. Można zatem również wprowadzać obowiązkową aplikację o nazwie np. Emergency Traffic Alert, ostrzegającą o pojazdach uprzywilejowanych.

Zwalczajmy biurokratyczne myślenie

Na świecie testowane są już nawet takie rozwiązania:

Zbliżający się do skrzyżowania pojazd uprzywilejowany zostaje rozpoznany przez czujniki i wówczas sygnał dla niego odpowiednio wcześniej zmienia się na zielony. Współczesna elektronika pozwala bez problemu wdrażać takie projekty.

Serdecznie gratuluję posłom zespołu parlamentarnego do spraw trzeciego sygnału podjęcia takiej inicjatywy. Proszę was jednak, abyście, szanowni posłowie, nie tylko przygotowali odpowiednią ustawę w tej materii, ale także dołożyli wszelkich starań, by projekt ten jak najszybciej wprowadzić w życie. Skoro, jak widzę, potraficie myśleć nowocześnie, to dobierzcie się do skóry biurokratycznej machinie, która domaga się jakichś dopuszczeń i sprawę odwleka. Nauczcie urzędników nowoczesnego działania i myślenia.

Taki projekt z powodzeniem można wdrożyć w ciągu roku. Wykażmy, że w Polsce to jest także możliwe. Liczę na was, szanowni posłowie.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy