Toyota zmienia kurs. Autom spalinowym zostało 5 lat?
Toyota BZ4X, Toyota BZ4X Touring, Toyota C-HR+ plus i Toyota Urban Cruiser. To cztery zupełnie nowe modele elektryczne, które japoński producent zaprezentował na Kongresie Nowej Mobilności w Katowicach. Wszystkie auta pojawią się w europejskich cennikach najpóźniej w przyszłym roku i mają przekonać europejskich nabywców do elektrycznych modeli Toyoty. Skąd nagłe podkręcenie tempa przechodzenia na samochody elektryczne u największego producenta samochodów na świecie?

Spis treści:
- Toyota zmienia kurs w Europie. Zostało 5 lat, byś pokochał elektryki
- Komisja Europejska dokręca śrubę kierowcom. Producenci muszą szybko reagować
- Elektryczne Toyoty hitem w Polsce. Nie zgadniesz, kto je kupuje
- Cztery nowe elektryczne Toyoty. W salonach jeszcze w tym roku
- Toyota BZ4X Touring. Dla tych, co tęsknią za kombi
- Toyota C-HR+ dla biznesu i rodziny. Nie myl jej z wersją hybrydową
- Wraca Toyota Urban Cruiser. Z poprzednikiem łączy ją tylko nazwa
Toyota eksperymentuje z alternatywnymi układami napędowymi swoich aut od blisko 30 lat. Jeszcze w 1997 roku firma zaprezentowała koncepcyjne modele Prius (hybrydowy), RAV4 (elektryczny) i Highlinder (wodorowy), z których każdy prezentował inny pomysł na przyszłość bezemisyjnej motoryzacji. Pierwszym etapem było wprowadzenie na rynek hybryd, które stały się gigantycznym sukcesem komercyjnym - w skali globalnej marka dostarczyła już ponad 33 mln takich pojazdów.
W przypadku elektryków i aut wyposażonych w zasilane wodorem ogniwa paliwowe tempo transformacji było jednak zdecydowanie mniejsze. Wieloletni szef koncernu Aikio Toyoda deklarował, że firma - w odpowiedniej skali - wprowadzi na rynek nowe napędy dopiero wówczas, gdy "rynek i klienci będą na nie gotowi". Czyżby 15,8 proc. udziału w europejskim rynku, jakie osiągnęły w sierpniu samochody elektryczne stanowiło dla Toyoty sygnał do rozpoczęcia elektrycznej ofensywy w Europie?
Toyota zmienia kurs w Europie. Zostało 5 lat, byś pokochał elektryki
Teoretycznie nie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że np. w Polsce, udział aut elektrycznych w ogóle rejestracji sięga skromnych 5,7 proc. Dlaczego więc aż cztery nowe samochody z napędem elektrycznym pojawiają się właśnie dzisiaj i skąd dotychczasowa opieszałość marki w oferowaniu europejskim nabywcom aut bateryjnych?
Tak naprawdę, do tej pory nie było takiej potrzeby. Sprzedając tak dużo hybryd, tylko w Polsce to 93 proc. sprzedaży Toyoty, spokojnie wystarczało to do osiągnięcia celów klimatycznych
Dzięki szerokiej ofercie hybryd dealerzy Toyoty nie musieli "na siłę" wciskać nabywcom samochodów elektrycznych. Marka nie narażała się na wysokie, naliczane przez Komisję Europejską, kary za przekroczenie emisji CO2 (95 euro za każdy gram ponad wyznaczony dla marki limit od każdego przekraczającego limit pojazdu).
"Ale pamiętajmy, że te cele są płynne. One się coraz bardziej zmieniają. W roku 2030 producenci muszą osiągnąć aż 50 proc. redukcję CO2 względem obecnego limitu. Nie osiągniesz tego wyłącznie samochodami hybrydowymi. Musisz mieć dużą, mocną linię samochodów elektrycznych. Przyszedł więc czas na to, by w Europie wprowadzić samochody elektryczne. Nawet cztery naraz" - tłumaczy Kilim.
Komisja Europejska dokręca śrubę kierowcom. Producenci muszą szybko reagować
Zwrot w kierunku aut elektrycznych wykonywany właśnie przez największego dostawcę pojazdów na świecie ma też zapewne związek z kolejnym etapem dialogu Komisji Europejskiej z przedstawicielami branży motoryzacyjnej i forsowanymi od marca bieżącego roku pomysłami mającymi przyspieszyć elektryfikację flot transportowych.
Przypomnijmy, Komisja Europejska chce "zachęcić", chociażby za sprawą "rozwiązań fiskalnych" klientów biznesowych, którzy odpowiadają za przeszło 60 proc. rynku nowych aut w Europie, do szybszego przesiadania się na auta elektryczne. Oznacza to, że każdy producent traktujący na poważnie rynki Starego Kontynentu, w najbliższej przyszłości będzie musiał posiadać w swojej ofercie elektryczne pojazdy odpowiadające wymaganiom klientów biznesowych.
Elektryczne Toyoty hitem w Polsce. Nie zgadniesz, kto je kupuje
Ten trend widać już nawet na polskim rynku, gdzie Toyota jest aktualnie liderem w sprzedaży elektrycznych samochodów dostawczych, z wynikiem blisko pół tysiąca dostarczonych nabywcom egzemplarzy takich modeli, jak np. Toyota Proace EV czy Toyota Proace City EV.
Na dostawcze elektryki coraz chętniej decydują się np. kurierzy. Cele klimatyczne CO2 dotykają też duże korporacje kurierskie, więc czołowi przedstawiciele branży często zachęcają swoich podwykonawców do przesiadania się na pojazdy bezemisyjne oferując np. wyższe stawki za frachty.
Cztery nowe elektryczne Toyoty. W salonach jeszcze w tym roku
Z czwórki zaprezentowanych w Katowicach modeli przedprodukcyjnych Toyoty, pierwszy w salonach pojawi się gruntownie zmodernizowany BZ4X, który uzupełni ofertę marki jeszcze w grudniu. Chociaż na pierwszy rzut oka samochód niewiele różni się od aktualnej wersji, w rzeczywistości poddano go szeroko zakrojonym zmianom.

Auto otrzymało m.in. całkowicie nowe wnętrze i zmodernizowany układ napędu elektrycznego. Toyota chwali się mocą zwiększoną aż o 54 proc. (w topowej odmianie nowy BZ4X osiąga aż 343 KM) i - w przypadku wersji z napędem na obie osie - zużyciem energii niższym aż o 15 proc. Do wyboru będą dwie pojemności baterii - 57,7 kWh (zasięg do 444 km) i 73,1 kWh (zasięg do 569 km). Zdecydowanie lepsza ma być też krzywa ładowania. Producent deklaruje, że naładowanie baterii z poziomu 10 do 80 proc. na ładowarce o mocy 150 kW zajmować ma dokładnie 28 minut, niezależnie od warunków pogodowych (nawet w temperaturze do minus 10 stopni Celsjusza). Toyota podkreśla też, że auto będzie teraz mogło holować przyczepy o masie aż 1500 kg - dwukrotnie cięższe niż do tej pory.
Toyota BZ4X Touring. Dla tych, co tęsknią za kombi
Zupełną nowością bazującą na platformie BZ4X jest Toyota BZ4X Touring. To samochód z pogranicza segmentu D-SUV i klasycznego kombi. Auto ma identyczny jak w przypadku BZ4X rozstaw osi, ale względem pierwowzoru wydłużono je aż o 14 cm. Efektem jest zauważalnie większa przestrzeń bagażowa, która w przypadku Touringa mieści pakunki o objętości aż 600 l.

Samochód dostępny będzie zarówno z napędem na przód, jak i na obie osie, ale ma być oferowany z inną niż w przypadku BZ4X baterią trakcyjną o pojemności 74,7 kWh. Pierwsze Toyoty BZ4X Touring trafić maja do salonów w marcu przyszłego roku.
Toyota C-HR+ dla biznesu i rodziny. Nie myl jej z wersją hybrydową
Śmiało zakładać można, że rolę prawdziwej lokomotywy sprzedaży odegra w przypadku elektryków japońskiej marki zupełnie nowy model - Toyota C-HR+. Chociaż nazwa i stylistyka nawiązuje do bijącej rekordy popularności hybrydy Toyoty, w rzeczywistości konstrukcja auta nie ma nic wspólnego z hybrydowym bestsellerem marki.

To pełnoprawny reprezentant segmentu C-SUV, który z powodzeniem pełnić może rolę auta rodzinnego. Samochód ma aż 4520 mm długości. Jest wiec o 159 mm dłuższy od CH-R i o 60 mm dłuższy niż nowa Toyota Corolla Cross. Sam rozstaw osi - 2750 mm - jest o imponujące 110 mm dłuższy niż hybrydowym w C-HR. Zauważalnie większy względem hybrydy jest też mieszczący 416 l bagażnik.
Klienci będą mieć do wyboru dwie pojemności baterii: 57,7 kWh (zasięg do 484 km) i 77 kWh (zasięg do 634 km). Auto występować ma w odmianie z napędem na przód (167 KM w odmianie z mniejszą i 224 KM z większą baterią) lub na obie osie 343 KM (wyłącznie z baterią 77 kWh). Uzupełnienie energii z poziomu 10 do 80 proc. pojemności akumulatora na szybkiej ładowarce (150 kW) trwać ma poniżej 30 minut.
Pierwsze egzemplarze trafić mają do oferty na przełomie marca i kwietnia przyszłego roku.
Wraca Toyota Urban Cruiser. Z poprzednikiem łączy ją tylko nazwa
Ostatnim z nowych modeli, które przekonać mają europejskich nabywców do elektrycznych Toyot, jest model Urban Cruiser. Nazwa to nawiązanie do historycznego modelu o stricte miejskim charakterze oferowanego przez Toyotę w latach 2008-2014.
Mierzący 4,28 m elektryczny Urban Cruiser pozycjonowany jest między hybrydowymi modelami Yaris Cross i CH-R. Mimo stricte miejskiego charakteru auto oferowane będzie z dwoma pojemnościami baterii (49 kWh lub 61 kWh) i - opcjonalnie - dostępne też z napędem na obie osie (184 KM).

Urban Cruiser przekonywać ma nabywców dużym, jak na segment B-SUV, wnętrzem (odległość miedzy rzędami siedzeń to aż 85 cm) i szeregiem ułatwiających życie rozwiązań pokroju przesuwanej tylnej kanapy.
W zależności od konfiguracji auto zapewniać ma zasięg miedzy 300 a 400 km. Do wyboru będą trzy poziomy mocy: 144 KM (tylko z napędem na przód i mniejszą baterią), 174 KM (z napędem na przód, dostępny bez względu na pojemność baterii) i 184 KM AWD (wyłącznie z większym akumulatorem).
Debiut rynkowy Toyoty Urban Cruiser planowany jest na połowę przyszłego roku.