Znalazłem najlepsze chińskie auto w Polsce. Kosztuje 115 500 zł
Omoda 5 to moim skromnym zdaniem najlepsze spalinowe auto z Chin, jakie można dziś kupić w Polsce. Irytowało mnie przez dobre 2 000 km, bo - mimo szczerych chęci - nie byłem w stanie złapać Chińczyków na oszczędnościach czy niedociągnięciach. Wsadziłem nawet głowę pod spód, zmierzyłem szczeliny i sprawdziłem auto miernikiem grubości lakieru. Dla europejskich producentów samochodów nadeszły ciężkie czasy.

Spis treści:
Omoda. Co to za marka?
Wielu polskich kierowców, którzy rozważają dziś zakup samochodu chińskiej marki, kieruje swoje myśli w stronę dwóch modeli: MG HS i Omody 5. W praktyce porównywanie tych aut nie ma większego sensu, bo mowa o samochodach skierowanych do zupełnie innej grupy nabywców.
HS to raczej oferta dla osób szukających dużego rodzinnego suva z obszerną tylną kanapą i pakownym bagażnikiem. Omoda 5 chodzi w innej lidze - to raczej odpowiednik kompaktowych SUV-ów pokroju Suzuki SX4 S-Cross. Nie jest to więc autostradowy połykacz kilometrów, ale samochód, który najlepiej czuje się w roli towarzysza codziennych dojazdów do pracy i na zakupy. Łatwiejszy w parkowaniu i zadowalający się mniejszymi ilościami paliwa.
Czy Omoda 5 to auto rodzinne? Wymiary i pojemność bagażnika
Tak, o ile pod słowem "rodzina" rozumiemy układ 2+0 lub 2+1. Karoseria, w której dopatrzyć się można inspiracji Hyundaiem Tucsonem (przód) czy Nissanem Qashqaiem (tył) mierzy 4373 mm długości i 1824 mm szerokości (2101 mm z lusterkami), a rozstaw osi Omody 5 to dokładnie 2610 mm.

W środku zaskoczenia nie ma. Na przednich fotelach siedzi się wygodnie i nie sposób narzekać na brak przestrzeni, ale osoby powyżej 180 cm wzrostu na tylnej kanapie nie będą się czuły zbyt komfortowo. Z jednej strony przeszkadzać może szybko opadająca linia dachu, z drugiej - stosunkowo niewiele miejsca, jakie konstruktorzy wygospodarowali na stopy pasażerów.

Słowem "przeciętny" trzeba też określić bagażnik, którego pojemność to skromne jak na dzisiejsze standardy 360 l. Nie znajdziemy w nim np. żadnego haczyka na siatki z zakupami. Na plus trzeba jednak zaliczyć styropianowe wygłuszenie pod podłogą (w formie organizera) i zamontowane pod nim dojazdowe koło zapasowe oferowane bez dopłaty.
"Podróbka luksusu". W Omodzie kierowca Mercedesa poczuje się jak w domu
"Nędzna podróbka luksusu" - skwitował wnętrze Omody 5 mój serdeczny przyjaciel, który jeździ na co dzień Mercedesem klasy V. Istotnie, patrząc na kształt maskownic głośników, manetek przy kierownicy czy przełączników szyb w pełni rozumiem użycie słowa "podróbka" (rzeczywiście trudno nie dostrzec w nich inspiracji Mercedesem). Nie mogę się jednak zgodzić, że Omoda 5 to podróbka "luksusu", ani tym bardziej że jest to podróbka "nędzna".

Pod słowem "nędza" rozumiem raczej to, że w XXI wieku chcąc korzystać z takich dobrodziejstw nowoczesnej technologii, jak np. adaptacyjny tempomat, w konkurencyjnych markach europejskich, zupełnym przypadkiem, musimy decydować się na topowe wersje wyposażenia windujące cennik w okolice segmentu premium.
Nie - podgrzewane (w Omodzie w standardzie również wentylowane) i elektrycznie regulowane fotele, okno dachowe czy miękkie i przyjemne dla oka wykończenie deski rozdzielczej nie są luksusem. Za taki mogło uchodzić w latach dziewięćdziesiątych. W dzisiejszych czasach powinien to być raczej absolutny standard. I tak do tego podeszła Omoda.

Słowo "nędzna" sugeruje też, że mamy do czynienia z produktem niskiej jakości, co w przypadku chińskiego auta jest zupełnie nieuprawnioną obelgą. Omoda wykonana jest nadzwyczaj solidnie i naprawdę trudno znaleźć coś, do czego można by się było przyczepić.
Ujmę to tak: przez dobre 2 000 km starałem się znaleźć konstrukcyjne lub montażowe uchybienia, które świadczyłyby o oszczędnościach czy braku doświadczenia marki, którą powołano do życia zaledwie w 2022 roku. Co znalazłem?
Można narzekać na czytelność niektórych ikonek na elektronicznych zegarach (np. łatwo przeoczyć migający kierunkowskaz), zbyt silnie wspomagany układ kierowniczy (polecam przestawić go w ustawienie sport) i dość sztywne nastawy zawieszenia. Problem w tym, że to zaledwie moje subiektywne odczucia, z którymi nikt nie musi się zgadzać.
Trudno natomiast nie zgodzić się obiektywnym faktem, że w Omodzie 5 ciężko doszukać się oszczędności. Oceniając produkt bez gospodarczych czy politycznych konotacji, obiektywnie należy stwierdzić,że Omoda to po prostu nowoczesny i solidnie wykonany samochód.

W czym objawia się owa nowoczesność? Np. w tym, że auto ma oświetlenie wykonane w całości w technologii LED (w testowanej wersji z grafiką powitalną), drzwi zakrywające progi, by nie ubrudzić się przy wsiadaniu, a dostępna w standardzie bezprzewodowa ładowarka do smartfona wyposażona jest w układ chłodzenia.
Na pokładzie znajdziemy też m.in. dwa 12,3-calowe ekrany, system info-rozrywki z bezprzewodową obsługą Apple Car Play i Android Auto czy działające w języku angielskim sterowanie głosowe z wybudzeniem reagującym na "Hi Omoda".
Jest też kilka innych smaczków świadczących o przemyśleniu konstrukcji. Przykładowo, w obudowie lusterka znajdziemy port USB A, służący do zasilania kamerki samochodowej.

Przemyślana jest też konstrukcja konsoli środkowej. Znajdziemy na niej m.in. bezprzewodową ładowarkę do smartfona, dwa uchwyty na kubki i duży chłodzony schowek w podłokietniku. Pod konsolą wygospodarowano też obszerną półkę, która powinna pomieścić kobiecą torebkę. Są tam też dwa porty USB (A i C) i wyłącznik poduszki powietrznej pasażera.
Czy Omoda 5 to dobre auto?
A solidność? W porównaniu do cenowej konkurencji auto sprawia wrażenie zaskakująco dobrze wykonanego. Miękkie i przyjemne w dotyku materiały wykończeniowe przeszyto prawdziwymi nićmi, w kabinie nic nie skrzypi, a wszystkie drzwi - z apetycznym wręcz mlaśnięciem - zamyka się jednym palcem.

Sztuczna skóra jest przyjemna w dotyku, fotele dobrze wyprofilowane (choć nie znalazłem regulacji odcinka lędźwiowego), a żadne z przełączników nie sprawiają wrażenia wykonanych z prasowanej mączki kostnej wymieszanej z klejem do papieru.
Jest naprawdę dobrze, no chyba że wymagamy od samochodu wycenionego na 115 500 zł jakości segmentu premium. Do tego istotnie trochę brakuje, ale zdecydowanie w Omodzie nie znajdziemy morza otaczającego nas twardego plastiku znanego m.in. z Dacii czy Suzuki.
Jak wygląda zabezpieczenie antykorozyjne Omody 5?
Starając się doszukać oszczędności sprawdziłem też, w jaki sposób producent zabezpieczył Omodę 5 przed korozją. I również w tej kwestii zmuszony jestem przyznać, że mamy do czynienia z całkiem solidnie wykonanym pojazdem. Warstwy cynku, tak samo jak w MG HS, nie znalazłem jedynie na dachu. Pozostałe elementy poszycia są ocynkowane, cynk miejscami znajdziemy też na elementach płyty podłogowej. W dzisiejszych czasach to jest prawdziwa rzadkość.
Pochwalić muszę też fabryczną konserwację - mastyki są położone całkiem obficie, a warstwa konserwacji dość gruba i elastyczna.

Dodatkowo można by ewentualnie zabezpieczyć np. progi, bo akurat ich poszycia nie mają warstwy cynku. Plus też za płytę pod silnikiem (w standardzie) i nadkola. Te ostatnie wykonano z twardego plastiku, więc którejś zimy przegrają zapewne walkę z zamarzniętymi bryłami lodu, ale w przeciwieństwie do stosowanych dziś rozwiązań przypominających filcowe wkładki, nie będą "trzymać" wody i potęgować procesów korozyjnych.
Ile pali Omoda 5? Osiągi i zużycie paliwa
Pod maską Omody 5 pracuje benzynowy turbodoładowany silnik 1,6 l rozwijający 147 KM (5000 obr./min.) i 275 Nm. Napęd przenoszony jest na koła przedniej osi za pośrednictwem siedmiostopniowej dwusprzęgłowej przekładni. Producent deklaruje przyspieszenie do 100 km/h w 10,1 s (prędkość maksymalna to 195 km/h) i średnie zużycie paliwa na poziomie 7 l/100 km.
Nie kłamie. W trasie (z poszanowaniem ograniczeń prędkości, w większości na aktywnym tempomacie po drogach podmiejskich i ekspresowych) moje średnie wyniki oscylowały w okolicach 6,2 l. Dojeżdżając do miasta (ok 10 km w jedną stronę) i spędzając więcej czasu w korkach zużycie paliwa dochodziło do 8,2-8,5 l/100 km. Istotnie można więc przyjąć, że deklarowane przez producenta spalanie jest bliskie prawdy.
Pewne zastrzeżenia można mieć do działania dwusprzęgłowej automatycznej przekładni. Skrzynia zmienia biegi płynnie i bez szarpnięć, ale moment załączenia jedynki lub wstecznego następuje z pewnym opóźnieniem w stosunku do poleceń kierowcy. W efekcie mówić więc można o pewnej manierze "wyrywania" lub szarpnięcia przy ruszaniu, gdy kierowca wciśnie gaz szybciej, niż skrzynia załączy wybrany bieg. Zjawisku można w pewnym stopniu zaradzić wybierając tryb "normal" (do zmiany trybów służy przycisk na konsoli środkowej), ale trzeba to robić po każdym uruchomieniu pojazdu (standardowo auto jeździe w trybie "eco").

Skoro już przy trybach jazdy jesteśmy - bezużyteczny, przynajmniej w moim odczuciu, jest tryb "sportowy", który zdecydowanie wyostrza reakcję samochodu na gaz. Niestety, aktywuje też inspirowaną grami komputerowymi animacje na ekranie środkowym i - co szczególnie irytujące - syntezator "dźwięku", jaki wydobywa się z głośnika kierowcy. Ten jest wybitnie drażniący, bo nie dość, że brzmi sztucznie, to jeszcze nie trafia we wskazania obrotomierza (ma duże opóźnienie) i nie sposób go wyłączyć. Nie wyobrażam sobie jazdy w takim akompaniamencie przez dłużej niż kilkadziesiąt sekund
Omoda 5 i polskie dziury. Jak prowadzi się chińskie auto?
Poza tym, na układ napędowy nie sposób narzekać. Działa płynnie, dobrze reaguje na kick-down i ma... przeciętne osiągi. Dokładnie tak, jak deklaruje producent.
Od razu radzę przestawić układ kierowniczy w tryb pracy sportowej (ma osobną możliwość konfiguracji), bo standardowe ustawienie przypomina nieco znany np. ze starszych Fiatów tryb "city". Kierownicę można obracać jednym palcem, co świetnie sprawdza się w mieście, ale już na drogach podmiejskich precyzja prowadzenia wyraźnie cierpi. Na szczęście w trybie sportowym ten problem nie występuje. Dziwne, że Chińczycy nie zdecydowali się na automatyczne dostosowywanie siły wspomagania do prędkości, bo obecność dwóch trybów pracy sugeruje, że można to przecież zrobić z poziomu oprogramowania.

Pewnym zaskoczeniem może być praca zawieszenia i hamulców. Hamulec jest bardzo czuły i operowanie nim przypomina nieco jazdę francuskimi hydropneumatykami Citroena. Pedał reaguje na najmniejsze nawet wciśnięcie, więc osoby przyzwyczajone do starszych aut mogą mieć wrażenie, że samochód momentalnie staje "dęba".
Po niemiecku pracuje za to zawieszenie. Wielowahaczowy układ ze stabilizatorami na obu osiach jest bardzo dobrze wygłuszony, ale - na 18-calowych obręczach kół z oponami 215/55 nastawy wydają się nieco zbyt twarde, jak na stan nawierzchni wielu polskich dróg.
Jak się jeździ Omodą 5? Szybko je polubisz?
Samochód dobrze czuje się w mieście i na drogach podmiejskich. W trasie brakuje mu nieco wygłuszenia, ale i tak wydaje się ono sporo lepsze niż w wielu konkurencyjnych modelach zwłaszcza marek azjatyckich.
Jazdę uprzyjemnia całkiem niezłe fabryczne nagłośnie sygnowane przez Sony (standard w wersji premium), wygodne fotele czy adaptacyjny tempomat. Ten działa zaskakująco płynnie, czego nie niestety powiedzieć o układzie utrzymania na pasie ruchu (zbyt nerwowy).
Przy okazji, podobnie jak w bliźniaczym Jaecoo, w Omodzie można łatwo ograniczyć irytujące działanie systemów ostrzegawczych ADAS, np. przez ich szybkie wyciszenie (wówczas pozostają ostrzeżenia graficzne na zegarach). Co ważne, taką operację wystarczy wykonać raz i nie trzeba jej powtarzać po każdym uruchomieniu auta.
Ciekawym rozwiązaniem jest też automatyczne załączanie się układu kamer 360 stopni w czasie jazdy miejskiej. Każdy głębszy ruch kierownicą przy prędkościach rzędu 20-30 km, aktywuje kamery, z których obraz wyświetlany jest na ekranie środkowym. Dzięki temu rzut oka na ekran pozwala ocenić, czy np. skręcając w prawo nie zahaczymy tylnym kołem o krawężnik.

Jeśli dodamy do tego rozsądnie zaprojektowane menu, z szybkim dostępem do ustawień klimatyzacji (w tym podgrzewanych i wentylowanych foteli), nastrojowe oświetlenie i przyjemne dla oka materiały wykończeniowe, szybko złapiecie się na tym, że do Omody nie tylko łatwo się przyzwyczaić, ale też równie łatwo ją polubić.
Wnętrze i cena Omody 5. Którą wersję wybrać?
Aktualnie ceny Omody (w promocji za rok modelowy 2024) startują z pułapu 115 500 zł. Na tyle wyceniono podstawową odmianę komfort, której wyposażenie spokojnie zaspokoi wymagania większości nabywców. Na pokładzie znajdziemy m.in.:
- adaptacyjny tempomat,
- kamerę cofania,
- czujniki parkowania (przód i tył),
- manualną klimatyzację,
- wentylowane i podgrzewane tylne fotele,
- bezprzewodową ładowarkę indukcyjną,
- system bezkluczykowego dostępu.
Standardem są też m.in. 18-calowe obręcze kół ze stopów lekkich czy przyciemniane tyle szyby. Testowana wersja prestige to wydatek 129 500 zł. Moim zdaniem warto, bo za dodatkowe 14 tys. zł otrzymujemy m.in.:
- dwustrefową, automatyczną klimatyzację,
- otwierany elektrycznie szyberdach,
- rewelacyjny system kamer 306 stopni,
- elektrycznie otwieraną klapę bagażnika,
- "dynamiczne" kierunkowskazy i przednie światła z funkcją doświetlania zakrętów,
- nagłośnienie Sony z 8 głośnikami.
Producent informuje, że Omody objęte są 7-letnią gwarancją limitowaną przebiegiem 150 000 km. Co ciekawe, to więcej niż historia całej marki Omoda, której debiut odbył się w 2022 roku.
Z drugiej strony - właścicielem Omody i siostrzanej marki Jaecoo jest chiński gigant motoryzacyjny Chery, który w samym ubiegłym roku dostarczył nabywcom ponad 2,6 mln samochodów.
Warto przypomnieć, że sama marka Chery oficjalnie zadebiutuje w Polsce jeszcze w tym roku, a nasz kraj ma być dla chińczyków trampoliną do rozpoczęcia szerszej ekspansji na rynki Starego Kontynentu. Z tego względu do końca 2026 roku w całym kraju działać ma już ponad 40 punktów dealerskich Omody, Jaecoo i Chery, każdy z pełnym zapleczem serwisowym.