Polski kierowca

Czy ty też oślepiasz światłami stop?

Stoimy przed skrzyżowaniem, czekamy na sygnał zielony. Przed nami zatrzymało się auto, którego kierowca naciska pedał hamulca. Jaki jest tego skutek? Silne czerwone światła biją nam prosto w oczy, męcząc i oślepiając

Wygląda to mniej więcej tak - przed naszym autem rozbłyskuje oślepiająca czerwona poświata. Sprawcą jest oczywiście pojazd stojący przed nami, a konkretnie jego kierowca, uparcie trzymający nogę na pedale hamulca. Dostajemy zatem po oczach bardzo silnym strumieniem światła i to w dodatku emitowanym z niewielkiej odległości.

Z pewnością nie jest to przyjemne. Nie chodzi tu jednak tylko o nasz komfort. Oczy kierowcy otrzymują dawkę bardzo silnego światła i w wyniku procesu akomodacji źrenica zwęża się. To nie wszystko! Siatkówka oka "zapamiętuje" jarzące się punkty świetlne. Bardzo łatwo o tym się przekonać: włączcie latarkę i popatrzcie na nią przez kilka sekund, a potem zamknijcie oczy i latarkę wyłączcie. Mimo, że powieki są zamknięte, przez parę sekund będziecie "widzieć" jasne plamy świetlne.

Reklama

Jest to objaw chwilowego porażenia siatkówki oka. W tym czasie zdolność widzenia, zwłaszcza w ciemności, ulega znacznemu pogorszeniu.

Kierowca oślepiony bardzo silnymi światłami stop też przez pewien czas będzie widział gorzej, gdyż nawet po ich zgaśnięciu w poprzedzającym samochodzie, w jego oczach pozostanie żarząca się aura świetlna.

Tak widzi drogę kierowca, który nie został oślepiony:

A tak kierowca, któremu świeciły w oczy silne światła stop:

Oczywiście nie trwa to długo, zaledwie 5-6 sekund. W tym czasie prowadzimy jednak samochód widząc znacznie gorzej. Jeżeli skrajem jezdni będzie poruszał się pieszy bez odblasków albo rowerzysta bez żadnego oświetlenia (co w Polsce jest nagminne), to mamy duże szanse nie dostrzec go w porę i potrącić.

Nie naciskaj hamulca bez potrzeby

Jeżeli stoicie dłużej przed skrzyżowaniem, oczekując np. na sygnał zielony, to zastanówcie się, czy musicie koniecznie naciskać pedał hamulca. Jeżeli obawiacie się, że auto może zacząć się toczyć, to przecież można posłużyć się hamulcem awaryjnym (ręcznym).

Usprawiedliwieni są jedynie kierowcy samochodów ze skrzynią automatyczną. Mogą oni oczywiście stojąc dłużej na światłach przełączyć dźwignię w pozycję parkingową (P), ale producenci zalecają robienie tego wyłącznie po zaparkowaniu, a nie na chwilę w oczekiwaniu na światło zielone.

Tak czy owak, jeśli stoicie przed sygnalizatorem i zobaczycie w lusterku wstecznym czerwoną twarz kierowcy w aucie stojącym za wami, to możecie być pewni, że ostro dajecie mu światłami stop po oczach. Czy zawsze jest to konieczne?

Mój patent

Aby uniknąć kłopotliwego zaciągania hamulca ręcznego, wystarczy prosty patent. Dziwie się bardzo, że żaden producent samochodów nie wpadł na to rozwiązanie, które w znacznym stopniu wyeliminowałoby opisany wyżej problem.

Podczas hamowania światła stop powinny świecić bardzo mocno i jaskrawo. Dzięki temu mogą być dostrzeżone ze znacznej odległości, spełniają więc rolę ostrzegawczą. Podobnie w razie  konieczności zatrzymania się na autostradzie albo drodze ekspresowej z powodu zatoru. Silnie świecące światła stop ostrzegą nadjeżdżających kierowców, że nasze auto zatrzymało się. Jeśli jednak samochód stoi w normalnych warunkach, np. przed sygnalizatorem, a za nim znajduje się kolejny pojazd, nie ma już potrzeby świecenia z taką mocą.

Wystarczy zatem zainstalować w samochodach moduł elektroniczny, który w przypadku zatrzymania pojazdu i obecności za nim innego auta powodowałby przyciemnienie świateł stop.

Kierowca mógłby cały czas naciskać pedał hamulca, ale światła stop nie oślepiałyby innych kierowców stojących za nim. Takie urządzenie da się skonstruować bardzo łatwo: wystarczy czujnik umieszczony przy kołach wykrywający ich obroty oraz drugi czujnik w tylnym zderzaku wykrywający obecność innego pojazdu za samochodem. No i jakiś układ oporowy redukujący napięcie. Oczywiście każde kolejne naciśnięcie pedału hamulca powodowałoby zapalenie się świateł stop z pełną mocą.

Taki moduł byłby bardzo przydatny zwłaszcza w nowoczesnych samochodach z tylnymi lampami ledowymi, a przy tym o wiele tańszy niż np. asystent parkowania. Wystarczy tylko pomyśleć. Pamiętam czasy, kiedy to trzecie światło stop montowane za tylną szybą było niezgodne z polskimi przepisami, a w naszym kraju zdarzali się eksperci, którzy kategorycznie potępiali jego instalację. Potem producenci samochodów zaczęli  fabrycznie montować trzecie światło stop i decydenci w naszym kraju chcąc nie chcąc musieli dokonać zmiany w przepisach dotyczących warunków technicznych pojazdów.

Liczę zatem, że i teraz ktoś naprawdę mądry zauważy problem dotyczący oślepiania światłami stop i zrealizuje rozwiązanie, które zaproponowałem. W dobie elektroniki i komputeryzacji, kiedy to montuje się w samochodach systemy ecall, inteligentne światła drogowe albo układy pozwalające na zdalne zdiagnozowanie usterki, a nawet naprawę, skonstruowanie prostego modułu powodującego w określonych warunkach przyciemnienie świateł stop to zadanie, które potrafiłby z pewnością ogarnąć student wydziału elektronicznego politechniki.

Wymyśliłem patent, ale oczywiście nie dostanę za to ani grosza. Może jednak po iluś latach znajdzie się jakiś konstruktor w fabryce zagranicą i stworzy kolejny wynalazek, który właśnie dziś opisałem, przypisując autorstwo sobie. Niech i tak będzie, byleby służyło to bezpieczeństwu. Pamiętajcie wówczas, że to pomysł Polskiego kierowcy.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy