Polski kierowca

Co robisz widząc żółty sygnał migający?

Na dużych skrzyżowaniach ruch jest kierowany za pomocą sygnalizacji świetlnej. Bardzo dobrze, bo podnosi to poziom bezpieczeństwa, chociaż oczywiście nie brakuje cwaniaczków, którzy usiłują przejechać na tzw. wczesnym czerwonym albo inteligentnych inaczej, którzy z kolei pakują się na skrzyżowanie na zielonym, ale nawet wtedy gdy jest tam wielki korek i dalej nie pojadą. Prawdziwy problem powstaje jednak wówczas, gdy sygnalizacja nagle ulegnie awarii.

Wtedy głupiejecie już zupełnie, a na skrzyżowaniu tworzy się prawdziwy horror. Nie muszę chyba przypominać, że zgodnie z przyjętą hierarchią sygnały świetlne są nadrzędne w stosunku do wskazań znaków drogowych określających pierwszeństwo. Kiedy sygnalizacja przestaje działać, wtedy właśnie zaczynają obowiązywać znaki, ale w rzeczywistości niewiele to pomaga.

Co oznacza sygnał żółty migający?

§ 98 ust. 6 Rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z  dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych stanowi:

Reklama

Migający lub stały sygnał żółty umieszczony na przeszkodzie albo migający sygnał żółty nadawany przez sygnalizator ostrzegają o występującym niebezpieczeństwie lub utrudnieniu ruchu oraz nakazują zachowanie szczególnej ostrożności.

Zazwyczaj kiedy sygnalizacja ulegnie awarii, załącza się automatycznie żółty migający sygnał na wszystkich sygnalizatorach. No właśnie, nakazuje on zachowanie szczególnej ostrożności, ale o tym większość z was już nie wie. Miałem okazję niedawno obserwować bardzo duże skrzyżowanie, na którym sygnalizacja zepsuła się. Jak wówczas postępują kierowcy?

Ci, którzy jadą drogą z pierwszeństwem, wciskają gaz do deski. Nie ma sygnalizacji? No to śmiało do przodu, bo przecież mam pierwszeństwo. W znacznie gorszej sytuacji znajdują się ci, którzy próbują wyjechać z drogi podporządkowanej. Skręt w prawo to jeszcze mały problem, ale jeśli ktoś chce przejechać przez całe skrzyżowanie i skręcić w lewo, to stawia sobie bardzo ryzykowne zadanie. Samochody na drodze z pierwszeństwem pędzą w najlepsze i nikt nie ma nawet ochoty przyhamować. W nasilonym ruchu miejskim, zwłaszcza na jezdniach o wielu pasach ruchu bardzo łatwo wówczas o wypadek.

Nie bądź desperatem

Wyobraźcie sobie, że w takiej sytuacji znajdujecie się na drodze podporządkowanej. Dojeżdżacie do skrzyżowania, sygnalizacja nie działa, a wy chcecie pojechać w lewo. Przed maską waszego auta mkną rozpędzone samochody korzystające z przywilejów drogi z pierwszeństwem, bo tak wskazują znaki. Co w tej sytuacji możecie zrobić? Część z was podejmie zapewne ryzykowną próbę "wstrzelenia się" pomiędzy tamte samochody, licząc że będą musiały zahamować i was wpuścić. Tak postąpią zadufani w sobie "mistrzowie" kierownicy albo pozbawione wyobraźni tzw. słodkie idiotki. Istnieje jednak ryzyko, że drogą z pierwszeństwem w tym momencie też będzie jechał podobny "mistrzu" albo podobna słodka idiotka. Wówczas dzwon jest murowany, a uderzenie rozpędzonego samochodu w bok waszego auta może okazać się dla was fatalne.

Być może zaliczacie się jednak do innej grupy - kierowców przesadnie ostrożnych czy wręcz  bojaźliwych. Taki osobnik, bojąc się przejechać przez skrzyżowanie będzie stał i czekał, licząc na to, że w końcu pomiędzy pędzącymi samochodami pojawi się jakaś luka. Luka jednak nie pojawi się, a za to zniecierpliwieni durnie stojący za nim zaczną trąbić i go poganiać. To może przynieść jeszcze gorsze skutki, jeżeli przestraszony i poganiany przez innych niepewny siebie kierowca desperacko wjedzie na skrzyżowanie.

Co więc należy zrobić? Jeżeli nie ma warunków do bezpiecznego wjechania na skrzyżowanie i obawiasz się, że spowodujesz wypadek, zrezygnuj z jazdy w lewo, a zamiast tego skręć w prawo. Ten manewr jest o wiele łatwiejszy. Być może będziesz musiał nadłożyć drogi, zawrócić na kolejnym skrzyżowaniu. Lepsze jednak to niż spowodowanie karambolu i wylądowanie w szpitalu. Oczywiście różni pseudo-znawcy zaraz powiedzą, że tak postępują tylko nieudacznicy i tchórze. Nieprawda! Wyobraźcie sobie, że jedziecie drogą z pierwszeństwem. Czy chcielibyście, żeby taki zdesperowany i przerażony kierowca wyjechał wam tuż przed maskę ?

Widzisz żółte migające? To zdejmij nogę z gazu!

Wystarczyłoby jednak żeby ci, którzy jadą w takiej sytuacji drogą z pierwszeństwem, widząc żółty migający sygnał po prostu wydatnie zmniejszyli prędkość, przyhamowali. Potrzeba do tego zaledwie odrobiny wyobraźni. Jeżeli widzicie z daleka, że sygnalizacja na skrzyżowaniu została wyłączona, to przecież trochę myślący człowiek potrafi przewidzieć, że ruch jest tam poważnie zdezorganizowany i ktoś może popełnić błąd.

A może warto by było nawet zatrzymać się na chwilę i wpuścić tych, którzy usiłują wyjechać z drogi podporządkowanej? Z drugiej jednak strony takie zatrzymanie jest ryzykowne, bo wy staniecie, ale jakiś dureń pędzący sąsiednim pasem może tego nie uczynić, a w tym czasie ktoś sprowokowany przez was wyjedzie z drogi podporządkowanej.

W każdym razie żółty sygnał migający powinien zawsze skłonić was do zachowania nie tylko szczególnej, ale wręcz zdwojonej ostrożności. Pamiętajcie też, że piesi w takiej sytuacji myślą jeszcze słabiej niż wy. Po prostu wchodzą na przejścia i nie zwracają uwagi na to, co dzieje nas skrzyżowaniu. Zresztą dla nich nie jest wtedy wyświetlany żaden sygnał, nawet migający. To też powinniście przewidywać.

To jest XXI wiek?

Oczywiście w razie awarii sygnalizacji świetlnej najlepiej by było, gdyby pojawili się policjanci i kierowali ruchem. Niestety zazwyczaj nie dzieje się to tak szybko. Na wspomnianym przeze mnie skrzyżowaniu sygnalizacja nie działała przez 3 dni i dochodziło tam do prawdziwie dantejskich scen. Musiałem zresztą kilkakrotnie telefonować do służb miejskich, aby wreszcie się ktoś tym zainteresował.

A przecież podobno mamy XXI wiek i mieszkamy w bardzo nowoczesnym kraju w środku Europy. Wystarczyłoby każdą szafę sterowniczą wyposażyć w prosty moduł elektroniczny, który w razie awarii sygnalizacji przekazywałby automatycznie i natychmiast sygnał alarmowy do policji albo centrum kierowania ruchem w danym mieście, o ile takowe centrum w ogóle istnieje... Można taką wiadomość przesłać chociażby za pomocą prostego transmitera sygnału telefonii komórkowej. W ten oto sposób nowoczesne windy same zgłaszają awarie swoim konserwatorom. Dlaczego nie może być tak samo z sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniach?

Może warto też stosować takie rozwiązanie, by w przypadku awarii sygnalizacji sygnalizatory dla pieszych i rowerzystów wysyłały czerwony sygnał migający? Byłaby to dla nieco bardziej rozgarniętych informacja, że sygnalizacja uległa awarii i może być bardzo niebezpiecznie. W naszym kraju buduje się obecnie bardzo modne drogi dla rowerzystów, kontrapasy, śluzy itp., a nikt nie wpadł na takie proste rozwiązanie. Czy decydentom naprawdę zależy na bezpieczeństwie, czy też tylko na lansowaniu siebie i wdrażaniu populistycznych pomysłów?

Żółty migający w nocy

Sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniach jest często wyłączana późną nocą i wtedy też miga sygnał żółty, notabene bardzo często nazywany błędnie pomarańczowym. Pamiętajcie, że wówczas też należy zachować podwójną ostrożność.

Pamiętam, jak kiedyś jechałem dobrze po północy drogą z pierwszeństwem i zbliżałem się właśnie do takiego skrzyżowania. Gdy byłem już bardzo, blisko nagle drogą podporządkowaną przemknął mi tuż przed nosem jakiś szaleniec, który na liczniku musiał mieć grubo ponad setkę. Gdybym ślepo ufał w przysługujące mi pierwszeństwo i nie przyhamował przed tym skrzyżowaniem, zapewne zbierali by stamtąd moje ciało w kawałkach. Czy tak trudno obecnie spotkać na drodze wariata, durnia, oszołoma, w dodatku jeszcze pijanego bądź naćpanego? Przewidujcie więc i takie sytuacje.

Awaria sygnalizacji jest naprawdę groźna

Na dużych skrzyżowaniach nieoczekiwane wyłącznie sygnalizacji stwarza naprawdę bardzo groźne sytuacje. Reakcja policji i odpowiednich służb technicznych powinna być więc natychmiastowa, powinni jechać na to skrzyżowanie dosłownie na sygnale. W rzeczywistości ten problem jest lekceważony: niech sobie kierowcy jakoś radzą, przecież są znaki wskazujące kto ma pierwszeństwo.

Nie jest to jednak takie proste. Po to wymyślono sygnalizację świetlną, by nie tylko usprawniała ruch, ale także zapewniała bezpieczeństwo. Tym bardziej, że na wyobraźnię, rozsądek i umiejętność przewidywania u sporej części kierowców nie można liczyć.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy