Tak się robi przeglądy aut w Polsce. Wraca pomysł zdjęć i podwyżek
W ubiegłym roku stacje diagnostyczne przeprowadziły w Polsce ponad 22 miliony badań technicznych pojazdów. Zaledwie 2 proc. z nich zakończyło się wynikiem negatywnym. Wraz z dramatycznymi statystykami wracają pomysły podwyżek cen badań technicznych pojazdów i fotografowania aut na przeglądach.
Spis treści:
- Ile samochodów nie zaliczyło przeglądu w 2024 roku w Polsce?
- 1 na 45 samochodów nie zaliczył przeglądu w Polsce. W Niemczech to 1 na 5 aut
- Za przegląd płacimy z góry. To wyjaśnia dramatyczne statystyki?
- Oblewają przegląd przez błędy urzędników. Bałagan w CEPiK-u
- Za przegląd zapłacimy więcej? Podwyżka to kwestia czasu
- Będą podwyżki cen przeglądów. Wraca pomysł zdjęć na badaniach technicznych
W 2024 roku przeprowadzono w Polsce 22 160 098 badań technicznych pojazdów. Aż 21 686 136 zakończyło się wynikiem pozytywnym. Negatywny wynik badania technicznego dotyczył 473 962 przeglądów. To zaledwie 2,14 proc. z przeprowadzonych badań.
Ile samochodów nie zaliczyło przeglądu w 2024 roku w Polsce?
Chociaż statystyki wydają się zaskakująco dobre, trzeba pamiętać, że dotyczą one wszystkich badań technicznych, czyli zarówno tych okresowych, jak i np. dodatkowych (chociażby po zatrzymaniu dowodu rejestracyjnego – np. po wypadku), ponownych (po zakwestionowaniu stanu pojazdu przez diagnostę) czy np. po wymianie drogomierza.
Z danych do jakich dotarliśmy wynika, że samych badań okresowych było w sumie 21 152 746. Wynikiem pozytywnym zakończyło się 20 684 613, czyli aż 97,71 proc. ogółu, a negatywnym 468 133 (2,21 proc.).
1 na 45 samochodów nie zaliczył przeglądu w Polsce. W Niemczech to 1 na 5 aut
Porównując to z danymi z rynku niemieckiego łatwo dojść do przekonania, że okresowe badanie techniczne pojazdu to w Polsce fikcja. Upraszczając można przyjąć, że obowiązkowego przeglądu nie zalicza w Polsce 10 razy mniej samochodów niż w Niemczech. A przypominamy, że średni wiek samochodu w Polsce wynosi obecnie ponad 17 lat – o 4 lata więcej niż za Odrą.
W tym miejscu warto przytoczyć dane z najnowszego – bazującego na kontrolach technicznych - raportu TUV 2025. Wynika z niego, że średnio badania technicznego w stacjach TUV nie zaliczyło w Niemczech 20,6 proc. skontrolowanych pojazdów. W przypadku aut w wieku między 8 a 9 lat było to już 23 proc, a w najstarszej badanej grupie wiekowej - aut w wieku 12-13 lat - aż 28,1 proc.
Oznacza to, że przeglądu w Niemczech nie zaliczył co trzeci taki samochód. A pamiętajmy, że mowa o autach przynajmniej 2 lata młodszych niż średni wiek samochodu w Polsce!
Za przegląd płacimy z góry. To wyjaśnia dramatyczne statystyki?
Z drugiej strony trzeba jednak pamiętać, że dane z polskich Stacji Kontroli Pojazdów mogą być obarczone gigantycznym błędem. Nie można np. zapominać, że od 13 listopada 2017 roku kierowcy w Polsce płacą za badanie techniczne z góry. W efekcie - zwłaszcza w mniejszych miejscowościach - często spotkać się można z sytuacją, gdy diagnosta odsyła właściciela pojazdu "z kwitkiem", zanim jeszcze przegląd formalnie się rozpocznie.
W Polsce, dosyć powszechne jest, że stali klienci SKP lub firmy mogą sobie sprawdzić stan techniczny pojazdu przed badaniem. Jest to wykonywane bezpłatnie lub za mniejszą niż badanie opłatą. Ma to na celu wyeliminowanie negatywnego wyniku badania technicznego, a tym samym poprawić satysfakcję klienta
Prezes PISKP zwraca też uwagę na absurdy polskiego systemu, w którym stacje konkurują o klienta na wolnym rynku i gdzie wysokość stawki za wykonanie badania technicznego określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury.
Brak waloryzacji od ponad dwóch dekad opłat za badania techniczne, doprowadził do tego, że stacje kontroli pojazdów muszą ze sobą konkurować. Aby zachęcić właściciela pojazdu do przeprowadzenia badania technicznego w wybranej stacji kontroli pojazdów, niekiedy diagnosta "przymyka oko". Dlatego uczciwie pracujące stacje kontroli pojazdów (wykrywające większą liczbę usterek) najczęściej stają się zakładnikiem tego systemu
Oblewają przegląd przez błędy urzędników. Bałagan w CEPiK-u
Dane dotyczące ubiegłorocznych badań technicznych wskazują też na szereg innych problemów trapiących nie tylko SKP ale i samych kierowców. Jednym z nich jest chociażby skandalicznie niska jakość informacji zawartych w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Dość powiedzieć, że drugą najczęstszą przyczyną niezaliczenia badania technicznego w Polsce – po liczonych wspólnie usterkach oświetlenia – były w ubiegłym roku ”usterki” zakwalifikowane przez diagnostów jako: "oczywiste omyłki, niezgodności w dowodzie rejestracyjnym związane z danymi technicznymi pojazdu".
Za przegląd zapłacimy więcej? Podwyżka to kwestia czasu
Dramatyczne dane mówiące o poziomie polskich kontroli technicznych pojazdów – paradoksalnie – działają na korzyść diagnostów i właścicieli Stacji Kontroli Pojazdów. Ci od przeszło 20 lat żądają ”urealnienia” stawek badań technicznych w Polsce argumentując m.in., że niskie ceny przeglądów – w obliczu konieczności walki o klienta – skutkują właśnie obniżaniem poziomu samych badań.
Wieloletnie zaniedbania w systemie badań w zakresie braku obowiązkowych szkoleń oraz brak inwestycji w wysokokwalifikowanych specjalistów doprowadziły do pogorszenia jakości badań technicznych. Dlatego doinwestowanie branży poprzez urealnienie opłat za badania techniczne, jak również wprowadzenie obowiązkowych szkoleń diagnostów czy dokumentacji zdjęciowej badania technicznego, może wpłynąć na podniesienie jakości badań technicznych, a tym samym przyczynić się zwiększenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym
Będą podwyżki cen przeglądów. Wraca pomysł zdjęć na badaniach technicznych
Jeszcze w końcu grudnia wiceszef resortu infrastruktury Stanisław Bukowiec zapowiadał w Sejmie, że w ministerstwie trwają właśnie ”intensywne prace legislacyjne” nad aktualizacją stawek za badania techniczne pojazdów.
Projekt ma na celu uszczelnienie systemu badań technicznych i stworzenie spójnego nadzoru nad prawidłowością przeprowadzanych badań technicznych pojazdów oraz znaczące podwyższenie jakości wykonywanych badań, co skutkować będzie wyeliminowaniem z ruchu drogowego pojazdów w złym stanie technicznym
Ze strony ministerstwa nie padły żadne oficjalne deklaracje, ale przedstawiciele branży od wielu miesięcy wspominają o stawkach rzędu 260-280 zł brutto za okresowe badanie techniczne samochodu osobowego.
Zwracamy też uwagę na zapowiedzi "uszczelnienia" systemu badań technicznych. Słowa prezes PISKP mówiące o "wprowadzeniu obowiązkowych szkoleń diagnostów czy dokumentacji zdjęciowej badania technicznego" sugerują, że na stole jest powrót do pomysłów znanych jeszcze z poprzedniej kadencji parlamentu.
Przypominamy, że w poprzedniej kadencji sejmu gotowy – rządowy projekt zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych pojazdów przepadł ostatecznie w wyniku opieszałości działań ówczesnej Komisji Infrastruktury, co powszechnie łączone było z kalendarzem wyborczym. Proponowane zmiany zakładały m.in.:
- finansową odpowiedzialność dla diagnostów i stacji kontroli pojazdów w przypadku błędnie przeprowadzonych kontroli,
- obowiązek fotografowania pojazdów w czasie ich wizyty na SKP,
- kary dla kierowców, którzy spóźnią się na przegląd o więcej niż 30 dni.
Warto jeszcze przypomnieć, że zacieśnienie kontroli nad badaniami technicznymi wynika m.in z konieczności dostosowania polskiego prawa do przepisów unijnych. Ściślej chodzi o dyrektywę 2014/45/UE, która powinna zostać wdrożona przez Polskę najpóźniej 20 maja 2017 roku i zacząć być stosowana od dnia 20 maja 2018 roku.