Toyota dwa razy lepsza niż Tesla? Elektryki upokorzone w rankingu wartości
Doświadczenia wielu rynków wskazują, że bez systemu dopłat czy zachęt finansowych samochody elektryczne wciąż nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki ze spalinową konkurencją. I paradoksalnie, szybki rozwój napędów bateryjnych wcale nie pomaga wcale w nadrobieniu tego dystansu. Doskonale widać to w wartościach rezydualnych używanych aut. Z najnowszych danych wynika bowiem, że popularne elektryki tracą na wartości nawet trzykrotnie szybciej niż pożądane na rynku wtórnym samochody spalinowe!

Spis treści:
W Polsce ruszył nowy program dopłat do zakupu samochodów elektrycznych NaszEauto. W zależności od spełnianych kryteriów nabywcy indywidualni i właściciele jednoosobowych działalności gospodarczych liczyć mogą na dopłatę w wysokości nawet 40 tys. zł.
To bardzo kusząca perspektywa, ale czy państwowa dopłata wystarczy, by pokryć większą niż w przypadku spalinowych samochodów utratę wartości aut elektrycznych?
Ile tracą na wartości samochody? Nowe dane
Ciekawą analizą podzielił się amerykański serwis ogłoszeniowy CarEdge, którego raporty pomagają wielu Amerykanom w podejmowaniu decyzji zakupowych.
Tym razem analitycy CarEdge sprawdzili, które modele najlepiej trzymają wartość, a które cechują się największymi spadkami cen. Płynące z analizy milionów ogłoszeń dane to gorzka pigułka dla fanów elektromobilności.
W zestawieniu wzięto pod uwagę dziesiątki marek i modeli. Autorzy oszacowali wartości rezydualne dla pojazdów w wieku 3, 5 i 7 lat. Wnioski nie są budujące nie tylko dla entuzjastów samochodów elektrycznych, ale też miłośników amerykańskiej motoryzacji.
Które auta najmniej tracą na wartości? Japończycy deklasują konkurencję
Bez względu na kategorię wiekową, pierwsze miejsce wśród najmniej tracących na wartości pojazdów zajęła Toyota. Auta japońskiej marki warte były średnio:
- 76,12 proc. początkowej wartości po 3 latach użytkowania,
- 69,31 proc. początkowej wartości po 5 latach użytkowania,
- 58,4 proc. wartości początkowej po 7 latach użytkowania.
Co ciekawe, w piątce najmniej tracących na wartości marek po 3, 5 i 7 latach eksploatacji znajdziemy wyłącznie marki azjatyckie. Są wśród nich jeszcze:
- Subaru (72,28 proc. wartości początkowej po 3 latach, 63,64 wartości początkowej po 5 latach i 56,5 proc. wartości początkowej po 7 latach),
- Mazda (71,8 proc. wartości początkowej po 3 latach, 65,34 proc. wartości początkowej po 5 latach, 56,4 proc. wartości początkowej po 7 latach).
W przypadku marek luksusowych bezapelacyjnym zwycięzcą okrzyknięto Lexusa. W pierwszej trójce - w zależności od okresu eksploatacji - występują też - należąca do Hondy - Acura, Cadillac i Volvo.
Gigantyczna utrata wartości Tesli. 28 tys. zł rocznie do niszczarki
Na tym tle katastrofalnie prezentują się dane dotyczące samochodów elektrycznych. Przykładowo za najbardziej tracącą na wartości w okresie 3 lat markę wśród "aut luksusowych" uznano Teslę.
W 36 miesięcy od pierwszej rejestracji statystyczna Tesla warta jest w Stanach zaledwie 55,57 proc. wartości początkowej. Po 5 latach eksploatacji wartość pojazdu spada do 45,3 proc. ceny początkowej, a po 7 latach - 36,94 proc.

Przykładowo, Tesla Model S zajęła ostatnie miejsce wśród "luksusowych" 7-latków notując wartość na poziomie zaledwie 31,98 proc. ceny początkowej. Warto też dodać, że wśród 3-latów, aż dwie z trzech ostatnich pozycji zajęły właśnie samochody elektryczne: Tesla Model X (100. miejsce - 49,84 proc. wartości początkowej) i Audi e-tron (102. miejsce - 49,33 proc. wartości początkowej)
Biorąc pod uwagę, że w 2022 roku amerykańskie ceny Tesli Model X startowały z poziomu 101 440 dolarów, oznacza to roczną utratę wartości na poziomie ponad 28 tys. zł, czyli przeszło 2300 zł miesięcznie.
Ile na wartości tracą samochody elektryczne. Druzgocący ranking
Jakby tego było mało, zestawienie 137 modeli w wieku 3 lat z największą utratą wartości w USA zamykają trzy samochody elektryczne. To odpowiednio:
- 133. Chevrolet Bolt EV (54,8 proc. wartości początkowej),
- 136. Nissan Leaf (51,07 proc. wartości początkowej),
- 137. Hyundai Kona EV (50,83 proc. wartości początkowej).
Na elektryku tracisz 1000 zł miesięcznie. Czy to może się opłacać?
Utrata wartości szczególnie dotkliwie daje o sobie znać w przypadku Nissana Leafa. To obecnie najpopularniejszy samochód elektryczny w Polsce.
Leaf zajął też ostatnie, 98. miejsce wśród samochodów w wieku 5 lat i w wieku 7 lat. Zdaniem CarEdge wartość popularnego elektrycznego Nissana po 60 miesiącach eksplantacji to zaledwie 45,56 jego początkowej ceny, a po 7 latach jazdy Nissan Leaf warty jest zaledwie 34,1 proc. tego, co zapłacił za niego w salonie pierwszy właściciel.
Biorąc pod uwagę, że jeszcze do niedawna za nowego Nissana Leafa zapłacić trzeba było ponad 130 tys. zł oznacza to, że po siedmiu latach auto warte jest około 44 tys. zł. To strata w wysokości 86 tys. zł. W skali siedmiu lat eksploatacji daje to utratę wartości w wysokości ponad tysiąca złotych miesięcznie!
Wynajem zamiast kupna. Własny garaż na wagę złota
Amerykańskie dane pokazują, że upowszechnienie się samochodów elektrycznych wymaga nie tylko zmiany dotychczasowego sposobu korzystania z pojazdu, ale też zaakceptowania przez "nabywców" modelu subskrypcyjnego. Wynajem długoterminowy pozwala zminimalizować druzgocący wpływ utraty wartości, ale wymaga pogodzenia się z trudnym do zaakceptowania przez wielu kierowców faktem, że spłacane auto nigdy nie stanie się ich własnością.
Czy wysoka utrata wartości może zostać zniwelowana zaletami posiadania samochodu elektrycznego? Może, pod warunkiem, że zamiast kupna zdecydujemy się na wynajem długoterminowy i nie będziemy korzystać z publicznych ładowarek.
Przypomnijmy, z najnowszych danych Ministerstwa Przemysłu wynika, że
koszt przejechania 100 km samochodem elektrycznym ładowanym w domu bez własnej instalacji fotowoltaicznej wynosi obecnie 18,13 zł. W przypadku porównywalnego auta z silnikiem benzynowym to już 35,38 zł. Na każdych 100 km kierowca ładowanego w domu samochodu elektrycznego oszczędza więc 17,25 zł. Przy 1000 km miesięcznie daje to ponad 170 zł oszczędności na paliwie, czyli kwotę, którą śmiało odjąć można od miesięcznej raty.
Auto elektryczne też może się opłacać. Oto samochód za 200 zł miesięcznie
W kontekście elektryków pokroju Leafa czy chociażby Tesli model 3 takie oszczędności wydają się śmiesznie niskie, ale w obliczu rozpędzającej się właśnie ofensywy małych elektrycznych aut miejskich, nie jest to wcale takie oczywiste.
Przykładowo, w ramach programu SimplyDrive, można dziś np. wypożyczyć (leasing konsumencki lub wynajem długoterminowy) na dwa lata nowego Leapmotor 03 za mniej niż 200 zł miesięcznie. Oczywiście wymaga to wpłaty własnej w wysokości 44 proc. czyli 37 356 zł, ale tę pokryć można korzystając z programu dopłat NaszEauto.

Z najnowszych danych Ministerstwa Klimatu i Środowiska wynika, że po pierwszym miesiącu jego funkcjonowania średnie dofinansowanie do zakupu elektryka wynosi 29 500 zł. W przypadku osób fizycznych decydujących się na leasing lub wynajem - bez złomowania własnego samochodu czy legitymowania się kartą dużej rodziny - otrzymać możemy nawet 30 tys. zł.
Oznacza to, że do pierwszej wpłaty potrzebować będziemy 7 356 zł gotówką. Rozbijając taką kwotę na 24 miesiące umowy najmu lub leasingu daje to około 306 zł miesięcznie. Dodając do tego 189 zł brutto raty leasingu konsumenckiego otrzymujemy miesięczną opłatę za użytkowanie auta w wysokości 495 zł. W takiej perspektywie, możliwość obniżenia jej o wspominane 170 zł zaoszczędzonych miesięcznie na paliwie nie wydaje się już wcale zabawna. 325 zł miesięcznie za fabrycznie nowe auto z gwarancją, jeżdżące za 18 zł/100 km brzmi kusząco, nawet jeśli w skali całego wynajmu do kosztów trzeba będzie doliczyć około 3 tys. zł za pełne ubezpieczenie.