Polski kierowca

Ograniczenie prędkości – czy wiesz do jakiego miejsca obowiązuje?

Kierowcy zazwyczaj uważają, że ograniczenie prędkości wyrażone znakiem zakazu B-33 obowiązuje do najbliższego skrzyżowania. To prawda, ale czy rozumieją dokładnie, co to oznacza?

Chcę wam dziś przypomnieć te zasady, bo kierowcy, którzy przekroczyli dopuszczalną prędkość, często tłumaczą się: przecież tam na znaku była siedemdziesiątka!

Czasem można natrafić na "podstępnie" umieszczony fotoradar. Oto przykład z Poznania. Ulica Dąbrowskiego, dwujezdniowa droga z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku. Na tej miejskiej arterii wylotowej dopuszczalna prędkość została podwyższona za pomocą znaków do 70 km/h.

Śmiało zatem jedziemy. Jezdnia dość szeroka, więc ta prędkość 70 km/h nie wydaje się niebezpieczna. Mijamy jakieś poprzeczne uliczki, ale nawet nie zwracamy na to uwagi.

Reklama

Mijamy też fotoradar, ale nie obawiamy się niczego, bo przecież jedziemy z dozwoloną prędkością 70 km/h.

No i tu przykra niespodzianka! Otrzymujemy wezwanie do zapłacenia mandatu, bo przekroczyliśmy dopuszczalną prędkość o 20 km/h. Jak to możliwe?

Jeszcze gorzej, gdy zamiast 70 km/h jechaliśmy z prędkością 80 km/h albo i więcej, co na tej ulicy zdarza się bardzo często. Wówczas mamy już przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 30 km/h i kosztowny mandat. A jeśli jechaliśmy 101 km/h, to możemy pożegnać się z prawem jazdy...

Na tym poznańskim skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego z ul. Lotniczą fotoradar w ciągu 3 miesięcy zarejestrował milion przekroczeń dopuszczalnej prędkości!

Na rysunku skrzyżowanie wygląda tak:

Ktoś powie: no jak to? Przecież na tej jezdni prędkość dopuszczalna jest podwyższona do 70 km/h, widać wyraźnie znaki, a więc skąd tak duże przekroczenie? No i tutaj kłania się bardzo słaba znajomość przepisów ruchu drogowego, co wśród polskich kierowców jest niestety wręcz nagminne.

§ 32 pkt. 2 Rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych stanowi: "Jeżeli zakaz wyrażony przez znaki (...) B-33 ("ograniczenie prędkości" - przyp. autora) nie jest uprzednio odwołany znakiem oznaczającym koniec zakazu, to obowiązuje on do najbliższego skrzyżowania; nie dotyczy to skrzyżowania na drodze dwujezdniowej, na którym wlot drogi poprzecznej znajduje się tylko z lewej strony i nie ma połączenia z prawą jezdnią."

No właśnie, co oznacza pojęcie "do najbliższego skrzyżowania"? To, że na skrzyżowaniu ograniczenie już nie obowiązuje. Gdyby było inaczej, użyto by sformułowania "do najbliższego skrzyżowania włącznie", jak to jest w przypadku obowiązywania zakazu zawracania wyrażonego znakiem B-23.

Zapamiętajcie więc, że każde ograniczenie prędkości wyrażone znakiem zakazu B-33, w tym także podwyższenie dopuszczalnej prędkości na obszarze zabudowanym,  kończy się tuż przed skrzyżowaniem. Na skrzyżowaniu obowiązuje już prędkość ustalona przepisami dla danego obszaru. Wyjątek stanowią tu ograniczenia prędkości, jeżeli dotyczą całej miejscowości lub jest to strefa ograniczonej prędkości. W innych przypadkach ograniczenie prędkości wprowadzone znakiem zakazu B-33  na skrzyżowaniu już nie obowiązuje!

Na poznańskim skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego i Lotniczej kierowcy popełniają zatem nagminnie błąd polegający na niezmniejszeniu prędkości przed skrzyżowaniem. Świadczy o tym właśnie ogromna liczba przekroczeń zarejestrowanych przez fotoradar. Oczywiście znajdą się czytelnicy, którzy powiedzą, że to głupota, by zwalniać przed każdym skrzyżowaniem z jakąś poprzeczną uliczką. Nie jest to jednak wbrew pozorom wymóg bezsensowny. Nie wolno zapominać, że ta miejska arteria wylotowa o podwyższonej prędkości nie jest drogą ekspresową czy autostradą.

Zobaczcie, jak wygląda widok ul. Dąbrowskiego z ul. Lotniczej. Tak właśnie widzi drogę z pierwszeństwem kierowca wyjeżdżający z ul. Lotniczej.

Widoczność wcale nie jest taka wspaniała, ograniczają ją w pewnym stopniu rozłożyste gałęzie drzewa. Odległość wylotu ul. Lotniczej do tego drzewa wynosi 25 metrów. Oznacza to, że samochód jadący ul. Dąbrowskiego z prędkością 70 km/h pokona ten dystans w ciągu 1,28 sekundy. Auto jadące z prędkością 50 km/h pokona ten sam dystans w ciągu 1,80 sekundy. Ta różnica wynosząca pół sekundy to jest bardzo dużo. Zwiększa znacznie szanse na zauważenie pojazdu jadącego drogą z pierwszeństwem.

Zmniejszenie prędkości z 70 km/h do 50 km/h powoduje też skrócenie drogi awaryjnego hamowania z 48 metrów do 28 metrów. To bardzo dużo. Jeżeli z tej bocznej, podporządkowanej ul. Lotniczej wyjedzie nieostrożnie jakiś pojazd, auto jadące ul. Dąbrowskiego ma szansę wyhamować do zera na odcinku 28 metrów, a więc nawet jeśli dojdzie do zderzenia, będzie to lekka stłuczka. Przy prędkości 70 km/h będzie to już mocny dzwon!

Warto też przypomnieć, że podstawowym obowiązkiem kierującego jest zachowanie szczególnej ostrożności podczas zbliżania się do każdego skrzyżowania. Trudno mówić o tej ostrożności, jeśli prędkość jazdy jest nadmierna, niedostosowana do warunków, przede wszystkim do widoczności drogi.

Tylko kto o tym myśli? Wielu, bardzo wielu kierowców jedzie jakby z klapkami na oczach. Pusta jezdnia? To gaz głębiej w podłogę! Aż tu nagle ktoś popełnia błąd, wyjeżdża z bocznej drogi i dochodzi do potężnego zderzenia. Można by tego uniknąć, gdyby kierowcy wykazywali więcej wyobraźni i więcej instynktu samozachowawczego. Niestety, tego nikt nie uczy na kursach.

Przypomnę wam jeszcze raz podstawowe zasady dotyczące odwoływania ograniczenia prędkości przez skrzyżowanie. Postarajcie się to zrozumieć i zapamiętać.

Ograniczenie prędkości wyrażone znakiem zakazu B-33 obowiązuje do najbliższego skrzyżowania.  Na skrzyżowaniu ograniczenie prędkości już nie obowiązuje.

Jeżeli ograniczenie ma obowiązywać także za skrzyżowaniem, znak zakazu musi być powtórzony za skrzyżowaniem. Zwróćcie uwagę, że na samym skrzyżowaniu ograniczenie prędkości nie obowiązuje.

Ograniczenie prędkości odwołuje nie tylko klasyczne skrzyżowanie dróg przecinających się pod kątem prostym, ale każde przecięcie, połączenie lub rozwidlenie dróg stanowiące skrzyżowanie. W tym przypadku wlot drogi podporządkowanej też tworzy skrzyżowanie, a więc ograniczenie prędkości przestaje obowiązywać.

Wlot drogi podporządkowanej po lewej stronie tworzy skrzyżowanie, jeśli ma połączenie z jezdnią. Na tym skrzyżowaniu ograniczenie prędkości przestaje zatem obowiązywać.

Rozwidlenie dróg również jest skrzyżowaniem, a więc i w tym przypadku ograniczenie prędkości jest odwoływane.

W takiej sytuacji na prawej jezdni nie dochodzi do odwołania ograniczenia prędkości, gdyż tym skrzyżowaniu wlot drogi poprzecznej znajduje się tylko z lewej strony i nie ma połączenia z prawą jezdnią.

W takim przypadku również nie ma mowy o odwoływaniu ograniczenia prędkości. Dlaczego? Bo nie jest to skrzyżowanie. Zgodnie z definicją skrzyżowanie to przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną. Tutaj przecięcie się dróg nie występuje w jednym poziomie.

Skrzyżowaniem nie jest również połączenie drogi publicznej z drogą wewnętrzną, a to oznacza, że w tym miejscu ograniczenie prędkości nie przestaje obowiązywać.

Skrzyżowaniem nie jest połączenie drogi publicznej z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze. Ograniczenie prędkości nadal obowiązuje.

Skrzyżowaniem nie jest połączenie drogi publicznej z drogą gruntową. W takim przypadku również ograniczenie prędkości nie przestaje obowiązywać.

To, co napisałem powyżej, powinno być doskonale znane każdemu kierowcy. Niestety, praktyka pokazuje zupełnie coś innego. Zmotoryzowani mylą pojęcia, coś gdzieś tam słyszeli, coś im się wydawało... Nie winię za to samych kierowców, lecz wadliwy system szkolenia nastawiony jedynie na bezmyślne rozwiązywanie testów.

Postulowałem już, by ministerstwo opracowało profesjonalny, oficjalny program multimedialny do nauki teoretycznej przepisów i zasad ruchu drogowego. Taki program powinien być dostępny nie tylko w ośrodkach szkolenia, ale dla wszystkich! Także tych, którzy uczą się sami w domu. Najlepiej, aby ten program był bezpłatny.

Skoro stworzono możliwość samodzielnej nauki w zakresie części teoretycznej szkolenia kierowców, to dajmy tym ludziom do tego profesjonalny i nowoczesny materiał. Wystarczyłoby zebrać takie teksty, jak choćby ten mój powyższy. Pokazać przykłady, zamieścić przejrzyste, nie budzące wątpliwości ilustracje, prezentujące rzeczywiste sytuacje z dróg. Byłaby to zarazem oficjalna wykładnia przepisów wydana przez ich twórców. Jest to tym bardziej istotne, że polskie przepisy ruchu drogowego są niezwykle skomplikowane i rozbudowane. 

Taki program pozwoliłby znacznie solidniej edukować przyszłych polskich kierowców. Zastąpiłby różne fora internetowe, lepsze czy gorsze podręczniki czy amatorskie poradniki, które stanowią obecnie podstawowe źródło informacji dla osób szkolących się. W niektórych materiałach tego typu aż roi się od błędów! Wątpię jednak, abyśmy się kiedykolwiek doczekali podobnego programu szkoleniowego. No bo czy na coś takiego znajdą się pieniądze?

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy