Sebastian M. boi się wrócić do Polski. Podał aż trzy powody
Sebastian M, który w połowie września prowadził z prędkością ponad 300 km/h BMW i doprowadził do tragicznego wypadku, w którym śmierć poniosła rodzina z pięcioletnim dzieckiem, nie chce dobrowolnie wrócić do Polski. Jego obrońca złożył wniosek o wydanie listu żelaznego, który jest rozpatrywany przez sąd.
Sprawą zajmuje się Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim (Łódzkie). List żelazny, to - według prawniczej definicji - specjalny dokument, przyrzekający oskarżonemu pozostawanie na wolności do czasu prawomocnego zakończenia procedury karnej. Jednocześnie oskarżony zobowiązuje się odpowiadać w procesie z tzw. wolnej stopy.
"Nie wiem, na jakim etapie w sądzie jest ten wniosek, ani kiedy będzie rozpatrzony, ale Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim jest przeciwko wydaniu Sebastianowi M. listu żelaznego" - powiedziała PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Magdalena Czołnowska.
Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że sąd ma zająć wnioskiem o wydanie listu żelaznego 6 listopada.
We wniosku obrońca podniósł trzy kwestie. Po pierwsze Sebastian M. boi się linczu, podnosi falę hejtu, jaka przetoczyła się wobec niego w internecie. Ponadto wskazuje na upolitycznienie sprawy, ze względu na medialne wypowiedzi Zbigniewa Ziobry, który jest nie tylko prokuratorem generalnym, ale również ministrem sprawiedliwości. Ponadto, wskazał na postępujący w Polsce proces upolityczniania sądów.
Wniosek o list żelazny został złożony w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim przez obrońcę Sebastiana M. mec. Bartosza Tiutiunika 4 października. Sam Sebastian M. wówczas jeszcze uciekał przed odpowiedzialnością, uciekając z Polski i był ścigany listem gończym.
Jeszcze tego samego dnia Sebastian M. został zatrzymany przez policję Zjednoczonych Emiratów Arabskich na lotnisku w Dubaju. Także 4 października Zbigniew Ziobro podpisał wniosek o ekstradycję. Procedura ekstradycyjna trwa i nikt nie wie, kiedy się zakończy. Sebastian M. może się bronić przed ekstradycją podnosząc te same powody, które wskazał we wniosku o list żelazny.
Jeśli sąd w Dubaju uzna, że istotnie są wątpliwości, czy rozprawy w polskich sądach będą sprawiedliwie, może odmówić wydania kierowcy BMW. A to nie jest wykluczone, biorąc pod uwagę, że o upolitycznieniu sądownictwa w Polsce otwarcie mówi Unia Europejska.
O tragicznym zdarzeniu na autostradzie A1, w którym kierowca BMW zabił całą rodzinę, słyszała całą Polska. Zdarzenie miała miejsce 16 września pod Łodzią.
Gdy jadące z prędkością 250 km/h. BMW M850i uderzyło w tył osobowej Kii, koreański kompakt wpadł w bariery energochłonne, a chwilę później stanął w płomieniach. W ogniu zginęło dwoje dorosłych i 5-letnie dziecko.
Sprawą koszmarnego zdarzenia i wątpliwego postępowania policji zajęły się media. Do rozwiązania zagadki włączyli się także internauci, którzy trafili na wiele ciekawych poszlak. Niedługo po nagłośnieniu sprawy wiedzieliśmy już do kogo należał samochód, w jakiej firmie jest zarejestrowany, kiedy i jakim modyfikacjom został poddany oraz kim jest sprawca wypadku.
Służby działały jednak na tyle opieszale, że Sebastian M. zdążył uciec z Polski. Jak widać, sprawa ekstradycji nie musi być wcale taka prosta.