Nowe informacje w sprawie BMW Sebastiana M. To nie był pierwszy wypadek
Okazuje się, że tragiczny wypadek na autostradzie A1, w którym spłonęła cała rodzina, nie był pierwszym zdarzeniem drogowym, w jakim uczestniczyło BMW Sebastiana M. Samochód brał już udział w wypadku w 2020 roku.
Spis treści:
BMW z wypadku na A1 miało już wcześniej wypadek
Jak ustalił Onet, BMW M850i które prowadził Sebastian M., poszukiwany listem gończym jako podejrzany o spowodowanie wypadku w którym zginęła trzyosobowa rodzina, brało już wcześniej udział w innym zdarzeniu drogowym. Informacje takie znajdują się w rządowej bazie "Historia Pojazdów". Pozwala ona weryfikować informacje na temat konkretnego pojazdu, takie jak liczba właścicieli, daty badań technicznych i odczytany na nich przebieg, odczyty drogomierza podczas kontroli drogowych, a także czy pojazd posiada ważne ubezpieczenie OC.
Aby móc jednak dotrzeć do takich danych, trzeba dysponować numerem rejestracyjnym pojazdu oraz jego numerem VIN. Onet dotarł do takich danych i mógł w ten sposób sprawdzić historię BMW, którym jechał M.
Zgodnie z informacjami zawartymi w "Historii Pojazdów", samochód został wyprodukowany w 2020 roku i zarejestrowany w Polsce 29 września 2020. Dwa miesiące później miała miejsce "kontrola drogowa", podczas której sprawdzono stan licznika - wynosił on 4322 km. Z kolei 18 grudnia BMW pojawiło się w stacji kontroli pojazdów, na "badanie techniczne po uczestniczeniu w wypadku". Miało wtedy przejechane 4336 km. Można więc domyślać się, że listopadowa kontrola policji była spowodowana właśnie tym, że pojazd uczestniczył w zdarzeniu drogowym. Po trzech tygodniach został naprawiony i trafił na badanie, potwierdzające, że jest on dopuszczony do ruchu.
Ostatnia informacja znajdująca się w raporcie to kontrola drogowa z dnia 19 października 2021 rok, kiedy BMW miało już przejechane 28 897 km. Wynika z tego, że samochód był dość intensywnie użytkowany.
Adwokat Sebastiana M. wydał oświadczenie
Przypomnijmy, że według początkowych doniesień, Kia Proceed którą podróżowała trzyosobowa rodzina, z niewyjaśnionych przyczyn uderzyła w bariery na autostradzie i zaczęła się palić. Dopiero 24 września, a więc 8 dni po zdarzeniu, policja z Piotrkowa Trybunalskiego wydała oświadczenie, w którym przyznała, że w wypadku uczestniczyło również BMW. Wiele wskazywało jednak na to, że kierujący BMW był już wtedy za granicą. 29 września minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydował o wysłaniu listu gończego za mężczyzną. Poszukiwany to Sebastian M. urodzony w 1991 roku i mieszkający w Łodzi.
Jak podało dzisiaj RMF FM, obrońca M. Bartosz Tiutiunik, przesłał oświadczenie, w którym czytamy:
Sebastian M. opuścił terytorium Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych w charakterze świadka. Jego wyjazd nie miał żadnego związku z toczącym się postępowaniem karnym. Sebastian M. nie miał również zakazu opuszczania kraju ani obowiązku informowania o zmianie miejsca zamieszkania.
Oświadczenie to jest reakcją na wypowiedzi ministra Ziobry, wydanie listu gończego oraz europejskiego nakazu aresztowania. Według adwokata M. o liście gończym dowiedział się z mediów, a swoją wersję wydarzeń przekazał już wcześniej pisemnie do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Ma się ona różnić od tego, co do tej pory ustalili śledczy.
RMF FM ustaliło również, że Sebastian M. stara się o "list żelazny". Adwokat mężczyzny wyjaśnił, że chce on wrócić do Polski i złożyć wyjaśnienia, ale obawia się aresztowania. Gdyby uzyskał "list żelazny", mógłby odpowiadać z wolnej stopy.
Możliwości będzie wtedy kilka: zgłoszenie się do policji w miejscu, gdzie pan Sebastian M. przebywa; zgłoszenie się do przedstawicielstwa dyplomatycznego Polski; lub przedstawicielstwa Niemiec, czyli kraju którego obywatelstwo także posiada.
Aktualizacja: Jak poinformował na platformie X szef MSWiA Mariusz Kamiński, poszukiwany kierowca BMW został zatrzymany w Dubaju.
Jak doszło do tragicznego wypadku na autostradzie A1?
Do zdarzenia doszło 16 września około godziny 19:54 na autostradzie A1 na wysokości Sierosławia (powiat piotrkowski). Jak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych, kierujący BMW uderzył w Kię, którą podróżowała trzyosobowa rodzina. Samochód zatrzymał się na barierach energochłonnych i stanął w płomieniach. Rodziny nie udało się uratować.
Według śledczych Sebastian M. , który kierował wtedy BMW, "umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa drogowego, w ten sposób, że prowadził z nadmierną prędkością, wynoszącą nie mniej niż 253 km/h w miejscu, gdzie obowiązywała dozwolona prędkość 120 km/h oraz nie zachował bezpiecznej odległości od samochodu Kia Proceed, doprowadzając do zderzenia". Jak natomiast poinformowała Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim 26 września:
Tuż po zdarzeniu z udziałem prokuratora i biegłego dokonano oględzin miejsca wypadku, zwłok oraz obu uczestniczących w wypadku samochodów marki BMW i Kia. Przesłuchano w charakterze świadków osoby, które podjęły próbę udzielenia pomocy ofiarom, a także osoby, które utrwaliły moment tragedii na kamerach we własnych pojazdach. Przeprowadzono również badanie trzeźwości i test na obecność substancji odurzających u kierującego BMW z wynikiem negatywnym. Ponadto odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą BMW, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe.