Rozwiązali problem elektryków. Prosty sposób, by nikt już nie chciał aut spalinowych

Norwegia od lat jest liderem jeśli chodzi o rozwój elektromobilności, a dane za miniony rok pokazują, że mało kto już decyduje się w tym kraju na zakup samochodu spalinowego. Jak Norwegom udało się tak szybko dokonać elektrycznej transformacji? Okazuje się, że sposób na to jest bardzo prosty.

W Norwegii 90 proc. sprzedanych w 2024 roku samochodów było elektryczne
W Norwegii 90 proc. sprzedanych w 2024 roku samochodów było elektrycznemateriały prasowe

Rekordowa sprzedaż samochodów elektrycznych w Norwegii

Raport podsumowujący sprzedaż samochodów w 2024 roku przedstawiła OFV, organizacja monitorująca norweski rynek motoryzacyjny. Wynika z niego, że w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy sprzedało się w tym kraju prawie 130 tys. nowych aut, co stanowi minimalny wzrost wobec 2023 roku. Najciekawszy w raporcie jest jednak fakt, że aż 90 proc. tych pojazdów posiadało napęd wyłącznie elektryczny, natomiast kolejne 8 proc. było hybrydami. Napęd spalinowy bez wspomagania elektrycznego miało tylko 986 nowych samochodów kupionych w Norwegii przez cały 2024 rok.

Na najwyższych miejscach podium znalazły się dwa modele Tesli, ale co ciekawe to pierwszej dziesiątki trafiły nie tylko elektryki. Na dziewiątym miejscu uplasowała się hybrydowa Toyota Yaris:

  1. Tesla Model Y - 16 858 szt.
  2. Tesla Model 3 - 7 264 szt.
  3. Volvo EX30 - 7 229 szt.
  4. Volkswagen ID.4 - 7 222 szt.
  5. Toyota bZ4X - 6 007 szt.
  6. Skoda Enyaq - 4 610 szt.
  7. Nissan Ariya - 3 772 szt.
  8. Volkswagen ID.3 - 3 634 szt.
  9. Toyota Yaris - 3 523 szt.
  10. Audi Q4 e-tron - 3 449 szt.

Zdaniem autorów raportu, sprzedaż nowych aut w nowym roku będzie nadal rosła, a samochody elektryczne jeszcze silniej zdominują rynek. Szef OFV opiera swoje prognozy na zapowiedziach premier nowych modeli i utrzymaniu zachęt promujących auta elektryczne.

Jakie przywileje mają kierowcy aut elektrycznych?

Nie jest tajemnicą, że ogromny udział sprzedaży samochodów elektrycznych w Norwegii wynika nie tylko z faktycznych preferencji tamtejszych kierowców, ale przede wszystkim z licznych regulacji, mających kształtować te preferencje. Rząd w Oslo kilka lat temu zdecydował, że sprzedaż nowego elektrycznego auta osobowego w cenie do 500 tys. koron (około 200 tys. zł) będzie zwolniona z podatku VAT. Ponadto prawo zobowiązuje gminy do pobierania od elektryków niższych opłat za wjazd do centrum miasta czy parkowanie.

Z drugiej strony Norwegia mocno uderzyła w samochody spalinowe. Jak wyjaśnia Christina Bu, kierująca Norsk Elbiforening, od 2012 roku opłata importowa wliczana w cenę nowego samochodu spalinowego wzrosła dwukrotnie. Natomiast o połowę zwiększyła się cena paliwa, co dodatkowo skłania do refleksji nad kosztami eksploatacji. Szczególnie, że choć cena norweskiego prądu jest płynna i zmienia się nawet co godzinę, rząd gwarantuje jej wysokość dla gospodarstw domowych i koszt 1 kWh rzadko przekracza 80 koron, czyli około 30 groszy. Oznacza to, że za przejechanie 100 km właściciel elektryka płaci około 6 zł.

Auto elektryczne tańsze od spalinowego - w Norwegii to możliwe

Aby lepiej zrozumieć fenomen sprzedaży samochodów elektrycznych w Norwegii, warto spojrzeć jeszcze porównać ich ceny do cen modeli spalinowych. Wielokrotnie pisaliśmy o tym w naszych wcześniejszych artykułach. Przykładowo trzy lata temu Volkswagen ID.3 był w Polsce droższy od Golfa o 50 tys. zł, podczas gdy w Norwegii okazywał się tańszy o 30 tys. zł. Działo się tak ponieważ elektryk był tańszy niż w naszym kraju, natomiast auto spalinowe znacząco droższe. Nic dziwnego, że kierowcy wybierali zwykle to, co najbardziej się im kalkulowało.

A jak obecnie wyglądają różnice w cenach między autami elektrycznymi i spalinowymi w Norwegii? Zwykle w ogóle nie wyglądają, ponieważ większość producentów nie oferuje tam już spalinowych aut! Nie znajdziecie ich w ofercie Volkswagena, Peugeota, Opla i wielu innych marek. Toyota sprzedaje co prawda swoje hybrydy, ale za Yarisa zapłacicie tam 125 tys. zł, czyli o 24 tys. zł więcej niż w Polsce.

W Norwegii większość marek oferuje jedynie modele elektryczne, robiąc ewentualnie wyjątek dla pojazdów dostawczychmateriał zewnętrzny

Pomyślicie może, że brak dostępności modeli spalinowych nie dotyczy marek premium, których klienci gotowi są dopłacić ekstra, żeby tylko móc jeździć autem z wyższej półki. Tu też jednak czeka was zawód - Mercedes na przykład poza elektrykami oferuje tylko flagowe spalinowe modele - klasę S, GLS-a oraz coupe i kabriolety. Najtańsza "eSka" kosztuje tam około 850 tys. zł, więc jest droższa od tej samej wersji w Polsce o 270 tys. zł.

Same elektryki oferuje również Audi. Zainteresowani spalinowymi modelami mają do wyboru tylko RS6, RS Q8 oraz RS3. To ostatnie kosztuje 390 tys. zł, więc jest droższe od kupionego w Polsce o 90 tys. zł. Co ciekawe, niemal kompletną ofertę ma za to BMW, więc przynajmniej na tym przykładzie możemy dokonać bezpośredniego porównania cen. W przypadku najtańszych odmian X1 oraz iX1 wygląda to następująco:

  • spalinowe X1 o mocy 136 KM kosztuje w Polsce 181 tys. zł, a w Norwegii 228 tys. zł
  • elektryczne iX1 o mocy 204 KM kosztuje w Polsce 222 tys. zł, a w Norwegii 175 tys. zł

Mieszkając w Norwegii macie zatem prosty wybór - możecie kupić całkiem mocnego elektryka, albo dopłacić 53 tys. zł do tego samego auta, ale z 3-cylindrowym silnikiem benzynowym. Co byście woleli?

interiaINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas