W Polsce nikt nie chce aut elektrycznych. Nasz kraj na dnie zestawienia

Najnowszy raport Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności nie pozostawia suchej nitki na rynku elektromobilności w Polsce. Udział samochodów elektrycznych w rynku nowych pojazdów osobowych w naszym kraju, wynosi zaledwie 3 proc. To plasuje nas na samym dnie europejskiego zestawienia. Dlaczego Polacy tak bardzo nie lubią elektryków i czy jest jeszcze szansa na zmianę?

W Polsce nikt nie chce aut elektrycznych. Nasz kraj na dnie zestawienia.
W Polsce nikt nie chce aut elektrycznych. Nasz kraj na dnie zestawienia.Jan Guss-GasińskiINTERIA.PL

Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności opublikowało przekrojową analizę rynku elektromobilności w naszym kraju o nazwie "Polish EV Outlook". Raport alarmująco wskazuje na pogłębiający się spadek sprzedaży samochodów elektrycznych na rodzimym rynku motoryzacyjnym.

Polska elektromobilność w 2024 r. znajduje się miejscu bardzo dalekim od oczekiwanego. Obecny udział samochodów całkowicie elektrycznych na rynku nowych pojazdów osobowych wynosi zaledwie ok. 3 proc. To plasuje nas na 3. miejscu od końca w UE. Ponadto, po raz pierwszy w historii sprzedaż zarówno osobowych, jak i dostawczych BEV spadła rok do roku.

Dlaczego Polacy nie chcą elektryków? Są dwa główne powody

Wśród głównych powodów słabnącej sprzedaży i niechęci Polaków do samochodów elektrycznych, autorzy raportu wskazują niewystarczające tempo rozbudowy ogólnodostępnej infrastruktury ładowania. Mimo że rok 2024 jest rekordowy pod względem liczby nowo zainstalowanych ładowarek, wciąż nietrudno wskazać na mapie naszego kraju tzw. białe plamy – miejsca, całkowicie pozbawione możliwości uzupełniania energii w autach elektrycznych.

Ponadto większość z nowo otwartych punktów uzupełniania energii to wyłącznie zasługa branży, która stale zwiększa skalę inwestycji. Niestety z uwagi na bariery systemowe i brak wsparcia organów administracyjnych, rozbudowa infrastruktury nadal jest procesem często liczonym w latach, a to z kolei pod znakiem zapytania stawia wymagania stawiane przez Unię Europejską. Mowa tu m.in. o rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych – w skrócie AFIR.

Według regulacji AFIR do końca 2025 roku przy drogach stanowiących sieć bazową TEN-T, co 60 km musi działać przynajmniej jeden punkt ładowania o mocy 150 kW dla aut osobowych. Dla ciężarówek wymagane jest 350 kW co 120 km. Niestety przy obecnym tempie budowy sieci w naszym kraju, zadanie to może okazać się nie tyle trudne do wykonania, co nawet nierealne. Na ten moment zaplanowano zaledwie 166 nowych lokalizacji, z czego 145 to Miejsca Obsługi Podróżnych. Same plany to zaledwie wstęp do realizacji realnych inwestycji, a czasu stale ubywa.

Polaków nie stać na auta elektryczne

Niewystarczająca infrastruktura ładowania to tylko jeden z powodów, dla których Polacy wolą samochody spalinowe. Kolejnym i równie istotnym jest cena aut bateryjnych. Jak zaznaczają eksperci rynku e-mobility – pod względem zainteresowania autami na prąd wciąż widoczny jest wyraźny podział na Europę Zachodnią i resztę kontynentu.

Obywateli biedniejszych państw niezmiennie nie stać na kupowanie samochodów bateryjnych. W Polsce nowe samochody na prąd właściwie nie trafiają w prywatne ręce.

Mój elektryk 2.0 nie wpłynie na sprzedaż

Dlatego jak zauważa Stowarzyszenie - zapowiedziany niedawno program znany pod nazwą "Mój elektryk 2.0" nie przyniesie spodziewanych efektów rynkowych. W odróżnieniu od pierwszej wersji programu, druga edycja jest skierowana wyłącznie do osób fizycznych oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Ze wsparcia wykluczono natomiast przedsiębiorstwa. To oznacza, że nie będzie mogła z niego skorzystać nawet połowa potencjalnych beneficjentów. Nie jest tajemnicą, że w pierwszej edycji programu to właśnie firmy najchętniej i najliczniej korzystały ze wsparcia. Dla przeciętnego Polaka nie ma bowiem znaczenia czy samochód kosztuje 200 czy po dopłacie 160 tys. zł. I tak tego auta nie kupi.

Wciąż jest szansa na zwiększenie popytu na samochody elektryczne

Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności dalekie jest jednak od przekreślenia szans na rozwój elektromobilności w naszym kraju.

Zdaniem Stowarzyszenia, jeśli zmiany regulacyjne przyspieszające rozbudowę infrastruktury zostaną wprowadzone w ciągu najbliższych sześciu miesięcy w korelacji z zapowiedzianym systemem subsydiów, liczba nowo zainstalowanych punktów ładowania może w 2026 r. wzrosnąć do niemal 9 tys. W scenariuszu uwzględniającym również kontynuację programu "Mój elektryk" do 2030 r. rynkowy udział osobowych pojazdów BEV w Polsce może wzrosnąć do prawie 20 proc. rynku nowych pojazdów.

Warunek jest jednak jeden - rząd musi wspierać rozwój elektromobilności. Bez potężnych środków finansowych przeznaczonych na dopłaty, rozwój infrastruktury ładowania oraz przebudowę całego systemu energetycznego Polski, wciąż w większości opartego na węglu, nie ma szans, by auta na baterie stanowiły konkurencję dla samochodów spalinowych.

interiaINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas