"Mój Elektryk 2.0" nie uratuje rynku samochodów elektrycznych. Eksperci ostrzegają
Założenia programu wsparcia zakupu samochód elektrycznych, znanego jako "Mój Elektryk 2.0" wzbudzają kontrowersje. Eksperci wskazują, że pula dopłat może zostać niewykorzystana i pieniądze przepadną, a sprzedaż aut na prąd się całkowicie załamie.
Trzy tygodnie temu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił założenia programu "Mój Elektryk 2.0". Zgodnie z nimi, dotacja do zakupu lub leasingu nowego samochodu elektrycznego może wynieść nawet 40 tys. zł.
W odróżnieniu od pierwszej wersji programu "Mój elektryk", druga edycja jest skierowana wyłącznie do osób fizycznych oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Ze wsparcia wykluczono natomiast przedsiębiorstwa. I to wzbudza duże kontrowersje, bo w pierwszej edycji programu to właśnie firmy najchętniej i najliczniej korzystały ze wsparcia.
W efekcie pieniądze przeznaczone na dopłaty mogą nie zostać wykorzystane, a ponieważ pochodzą z Unii Europejskiej - po prostu przepadną. Co więcej, wykluczenie firm z dopłat doprowadzi do całkowitego załamania sprzedaży samochodów elektrycznych w Polsce, która i tak znajduje się na śladowym poziomie.
Jak wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, w 2023 roku ponad 87 proc. samochodów elektrycznych było rejestrowanych na firmy, przy czym dane te nie obejmują jednoosobowych działalności gospodarczych.
Na początku września 2024 roku został wstrzymany nabór nowych wniosków do programu Mój Elektryk w ścieżce leasingowej, co natychmiast odbiło się na wynikach sprzedaży - w listopadzie zarejestrowano tylko 1541 pojazdów elektrycznych, czyli o 32 proc. mniej niż przed rokiem. Spadła liczba rejestracji elektrycznych samochodów osobowych, dostawczych, autobusów i pojazdów ciężarowych. Wzrosła - elektrycznych motocykli.
Pula dofinansowania w programie Mój Elektryk 2.0, w wysokości 1,6 mld zł, jest nierealna do wydania, bo beneficjentami programu są osoby fizyczne i jednoosobowe działalności gospodarcze, które nie należą do kluczowych kategorii nabywców samochodów elektrycznych
To smutna prawda o rynku samochodów elektrycznych w Polsce. Żyje on wyłącznie dzięki kroplówce dopłat skierowanych do firm. Osoby prywatne samochodów elektrycznych nie kupują praktycznie wcale i nic tu zmieniają dopłaty, które mogą sięgać nawet 40 tys. zł.
"Mój elektryk 2.0". Nawet 40 tys. dopłaty do auta elektrycznego
Zgodnie z założenia programu "Mój Elektryk 2.0", osoby fizyczne mogą liczyć na 18 750 zł dotacji, która może zostać powiększona o kolejne 10 tys. zł za zezłomowanie samochodu spalinowego. Warunkiem jest, by osoba korzystająca z dopłaty była właścicielem złomowanego samochodu co najmniej od 3 lat. Co równie istotne, program uwzględnia auta już zezłomowane, o ile nie nastąpiło to wcześniej niż 1 lutego 2020 r.
Program przewiduje także dopłaty dla osób o niższych dochodach. Jeśli roczny dochód odbiorcy wsparcia nie przekracza 120 tys. zł rocznie, nabywca będzie mógł liczyć dodatkowo na 11 250 zł. Wszystkie te składniki dają razem maksymalną kwotę dofinansowania w wysokości 40 tys. zł.
W przypadku leasingu lub wynajmu długoterminowego przez osobę fizyczną, podstawowa wartość dotacji ma wynieść 30 tys. zł. Dodatkowa premia za złomowanie to 5 tys. zł, a za dochód poniżej 120 tys. zł rocznie - kolejne 5 tys. zł. Dla zakupu, leasingu lub wynajmu długoterminowego przez prowadzącego jednoosobową działalność maksymalna kwota dotacji to 30 tys. zł plus dodatkowe 10 tys. za zezłomowanie.
"Mój Elektryk 2.0" ma ruszyć wiosną 2025 roku.