Zakaz rejestracji samochodów spalinowych chwieje się w posadach
Co dalej z zakazem rejestracji samochodów spalinowych w Unii Europejskiej od 2035 roku? W Brukseli po raz kolejny głośno wybrzmiały głosy sprzeciwu wobec tego rozwiązania i to ze strony jednej z najmocniejszych grup w Parlamencie Europejskim - europosłów Europejskiej Partii Ludowej, do której należą m.in. PO i PSL.
Spis treści:
Europejska motoryzacja znalazła się na ostrym zakręcie i to wyłącznie dzięki przepisom Unii Europejskiej. Nie chodzi jednak tylko o zakaz rejestracji samochodów spalinowych. Jednocześnie Unia systematycznie zaciska pętlę pod nazwą "normy emisji spalin". Od 1 stycznia 2025 roku po raz kolejny dopuszczalne emisje spadną, tym razem do poziomów nieosiągalnych nawet dla samochodów hybrydowych. A to oznacza kary. Kary, które doliczane są do cen samochodów.
Nowe samochody są coraz droższe, więc spada popyt
W efekcie samochody już dziś są niezwykle drogie, od stycznia będą jeszcze droższe, szacuje się, że mogą podrożeć nawet o 20 tys. zł. Jednocześnie ceny samochodów elektrycznych, wbrew prognozom sprzed kilku lat, również nie spadają. W efekcie po zakończeniu programów dopłat do aut bateryjnych, rynek się załamał, sprzedaż spadła o kilkadziesiąt procent.
To wszystko sprawia, że popyt na nowe samochody nie jest duży. Europejscy kierowcy rezygnują po prostu ze zmiany swoich obecnych samochodów.
W tym samym czasie do Europy wchodzi odważnie konkurencja z Chin. Co prawda, Unia Europejska próbuje się bronić przed tanimi autami elektrycznymi z Dalekiego Wschodu wprowadzając cła, ale rozwiązuje to problem tylko częściowo. Chiny zapowiadają bowiem kroki odwetowe, a chińskie firmy omijają opłaty albo poprzez uruchomienie produkcji w krajach Unii Europejskiej, ale wprowadzając do Europy tanie samochody spalinowe i hybrydowe.
Duże problemy Volkswagena i Stellantisa
W efekcie największe koncerny mają spore problemy. Volkswagen czy Stellantis zmuszone są wstrzymywać produkcję i ograniczać zatrudnienie. W Stellantisie doszło do nagłych i niespodziewanych zmian na samym szczycie - z posadą pożegnał się wieloletni dyrektor generalny Carlos Tavares.
Z kolei Volkswagen, który po raz pierwszy w historii zamierza zamykać nierentowane zakłady w Niemczech, zmaga się z protestami załogi i groźbą strajku.
Te trudności europejskich firm, które w Europie zatrudniają przecież setki tysięcy ludzi, docierają wreszcie do europosłów. Już wkrótce po wyborach pojawiły się pierwsze sygnały, że zaplanowany na 2035 rok zakaz rejestracji samochodów spalinowych może zostać uchylony, mówiono również, że prace w tym kierunku mogą przyśpieszyć w 2025 roku, gdy Polska obejmie prezydencję.
Ważny apel ws. samochodów elektrycznych
Teraz głos w tej sprawie zabrał należący do Europejskiej Partii Ludowej (zrzeszającej m.in. PO i PSL) europoseł Jens Gieseke.
"Przemysł motoryzacyjny jest niezbędnym filarem zatrudnienia, innowacji i dobrobytu w Europie. Jednocześnie stoi przed ogromnymi wyzwaniami: nieuczciwą konkurencją, wysokimi kosztami energii, spadkiem popytu, dostosowaniem do zmian klimatycznych i surowymi wymogami regulacyjnymi, które mocno obciążają sektor" - argumentował Gieseke, który odpowiada za te zagadnienia w EPL.
Gieseke dodał, że jego polityczna rodzina domaga się "powrotu do neutralności technologicznej".
"Oczekujemy, że nasze propozycje zostaną uwzględnione przez Komisję Europejską. Wszyscy chcemy silnego, odnoszącego sukcesy europejskiego przemysłu motoryzacyjnego" – podsumował eurodeputowany.
Dlatego EPL postuluje zniesienie zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r., rozbudowę infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, wzmocnienie łańcuchów dostaw oraz zwiększenie inwestycji w badania i rozwój.
Proponowane rozwiązania obejmują neutralność technologiczną oraz uproszczenie ram regulacyjnych. Celem jest utrzymanie konkurencyjności europejskiego przemysłu motoryzacyjnego przy jednoczesnym osiągnięciu neutralności klimatycznej.
Gieseke zdaje się więc postulować rozluźnienie przepisów, które dziś dławią europejską motoryzację. Szczególnie istotna jest tzw. neutralność technologiczna, która powinna zakładać, że różne rodzaje napędów istnieją obok siebie i kierowca ma swobodę wyboru, a nie jest zmuszany do kupowania aut na prąd.