Nowe auta drożej o 40 proc. Eksperci: to przez elektryki
Elektromobilność i rosnące wymagania dotyczące bezpieczeństwa pojazdów to główne przyczyny gigantycznych wzrostów cen nowych samochodów w ostatnich latach. Takie wnioski płyną z najnowszego raportu "Car Pricing Study" opracowanego wspólnie przez firmy analityczne JATO Dynamics i Oliver Wyman. W samych Niemczech, czyli największym pojedynczym rynku motoryzacyjnym Europy, ceny nowych aut wzrosły w ostatnich pięciu latach aż o 40 proc.

Spis treści:
Firmy analityczne JATO Dynamics i Oliver Wyman sprawdziły, co stoi za skokowymi podwyżkami cen nowych pojazdów na przestrzeni ostatnich pięciu lat. Efektem ich pracy jest raport "Car Pricing Study". To szczegółowa analiza wpływu konkretnych czynników na rosnące ceny nowych aut w Europie w latach 2019-2024.
Wnioski to gorzka pigułka dla przedstawicieli przemysłu motoryzacyjnego. Kierowcy ponoszą ogromne koszty związane z elektryfikacją gamy modelowej i nowymi wymogami dotyczącymi obowiązkowego wyposażenia samochodów, a wielu producentów bezwzględnie to wykorzystuje. W raporcie czytamy np., że chociaż wolumen sprzedaży nowych aut w Niemczech zmalał w ostatnich pięciu latach aż o 22 proc, przychody z ich sprzedaży wzrosły w tym czasie o 8 proc.
Nowe auta drożej o 40 proc. To wina elektryków
Analizując sytuację cenową autorzy raportu skupili się głównie na Niemczech, czyli największym pojedynczym rynku motoryzacyjnym Unii Europejskiej, ale podobna sytuacja jest w innych krajach Wspólnoty. W raporcie czytamy, że w ostatnich pięciu latach ceny nowych aut w Niemczech wzrosły średnio o 40 proc. Za około połowę skali podwyżek odpowiada postępująca elektryfikacja oferty, czyli rosnący udział w strukturze sprzedaży pojazdów elektrycznych (BEV) i różnego rodzaju hybrydowych układów napędowych (MHEV i PHEV).
Połowa wzrostu cen wynika ze zmiany w kierunku elektryfikacji (tj. BEV, MHEV, PHEV), a reszta pochodzi z inflacji i innych czynników
W opinii autorów analizy 23 proc. wzrostu cen transakcyjnych to następstwa "efektów cenowych", takich jak inflacja czy inne zmiany na rynku surowców i materiałów niezbędnych do produkcji aut.
Elektryki droższe od spalinówek. Różnica się pogłębia
Ciekawe wnioski płyną też z porównania średnich cen transakcyjnych dotyczących aut z silnikami spalinowymi (ICE) i napędem elektrycznym (BEV). Mimo promowania samochodów elektrycznych i sztucznego (kary za emisję CO2) wyhamowywania popytu na auta spalinowe, różnica w cenach takich pojazdów pozostała bez zmian, a nawet się pogłębiła. W 2019 roku za statystyczny nowy samochód spalinowy w UE płaciliśmy średnio 29 080 euro, a statystyczny elektryk kosztował wówczas 39 122 euro. Różnica cen na korzyść aut spalinowych wynosiła więc 35 proc.

Dla porównania w 2024 roku statystyczny nowy samochód spalinowy kosztował w UE już 35 899 euro, a statystyczne auto elektryczne - 49 327 euro. Różnica na korzyść ICE wynosiła więc 37 proc.
Gdy regulacje zmuszają producentów do zwiększenia udziału pojazdów elektrycznych, wyższe koszty związane z tymi pojazdami prowadzą do znacznych podwyżek cen, co stanowi wyzwanie dla przystępności cenowej nowych aut
Elektryfikacja pompuje ceny nowych aut. Efekt unijnych kar za emisję CO2
Autorzy zestawienia zauważają, że w analizowanym okresie udział w strukturze oferty producentów klasycznych układów napędowych zmniejszył się aż o 41 punktów procentowych. Samochody elektryczne zyskały w tym czasie 12 punktów procentowych. O 20 punktów proc. zwiększył się udział w ofercie miękkich hybryd MHEV.
To nie przypadek, bo w 2020 roku weszły w życie nowe (wówczas) limity emisji CO2 w ramach unijnych przepisów CAFE (Clean Air For Europe). 2020 rok był też pierwszym, gdy w ramach CAFE naliczono na producentów kary za przekroczenie emisji CO2. Przypomnijmy - za każdy gram przekroczenia emisji producent płaci karę w wysokości 95 euro od każdego przekraczającego limit pojazdu. W 2020 roku kary kosztowały branżę motoryzacyjną około pół mld euro.
Wówczas (od 2025 roku obowiązują nowe, zaostrzone limity emisji CO2), jednym ze sposobów na obniżenie emisji była właśnie "hybrydyzacja" oferty. A to zmusiło producentów pojazdów do opracowania nowych układów napędowych, co znalazło odzwierciedlenie w cenach samochodów. Najlepszym tego przykładem jest - nieobecny już w polskiej ofercie - Fiat Tipo, który na przestrzeni swojej rynkowej kariery (2016 - 2025) podrożał z bazowych 42,6 tys. zł do 123 tys. zł.
Tanie samochody przestały istnieć. Pęd ku elektryfikacji zakopał cały sektor
W raporcie "Car Pricing Study" czytamy ponadto, że spadek sprzedaży nowych samochodów w UE jest szczególnie widoczny w kategorii cenowej poniżej 30 000 euro. Wzrosty rejestracji w przedziałach cenowych 30-40 000 euro i powyżej 45 000 euro "tylko częściowo" były w stanie zrównoważyć spadek popytu.
Konsumenci albo skłaniają się ku droższym opcjom albo w ogóle nie stać ich na nowe auto – czytamy w raporcie.
W samych Niemczech, mimo wzrostu wynagrodzeń o 24 proc. (w latach 2019-2024), sprzedaż nowych aut zmalała aż o 11 proc., właśnie za sprawą "znacznego wzrostu cen".
Gdy średnia cena samochodu wzrosła o 40 proc. na przestrzeni 5 lat,indywidualna siła nabywcza netto niemieckich klientów wzrosła jedynie o 24 proc.
Wnioski z raportu nie pozostawiają złudzeń - wyścig z chińskimi producentami o dominację w świecie samochodów elektrycznych kosztuje europejskich nabywców coraz więcej wyrzeczeń. Efektem jest m.in. rosnąca popularności takich form finansowania, jak model subskrypcyjny. W tym kontekście nie dziwi więc, że - wzorem Francji - niemieckie władze pracują właśnie nad programem leasingu socjalnego, czyli dopłat do nowych aut elektrycznych, dla osób o niskich i średnich dochodach.