Nowe przepisy są bezlitosne. 20 tys. zł kary za auto już za pół roku

Już za pół rok zaczną w Europie obowiązywać nowe unijne regulacje mające na celu poprawę jakości powietrza. Obejmą on m.in. limity emisji CO2 dla nowych samochodów i naliczane przez unijnych urzędników kary za ich przekroczenie. Chociaż przepisy skierowane są do producentów, eksperci nie mają wątpliwości – za wspomniane wymogi zapłacą głównie konsumenci, a to może oznaczać drastyczną podwyżkę cen samochodów.

CAFE (Clean Air For Europe - Czyste Powietrze dla Europy) to obowiązujący od 2020 roku pakiet unijnych regulacji, który określa limity emisji CO2 dla nowych samochodów. Dotychczas przepisy wymagały od producentów przestrzegania odgórnie określonych norm, a te obejmowały średnie limity CO2 na poziomie 94 g CO2/km. W przypadku ich przekroczenia, każdy producent był zmuszony zapłacić niemałą karę finansową. O surowości przepisów może świadczyć fakt, że już 4 lata temu producenci mieli problem z uzyskaniem wymaganego poziomu emisji, wskutek czego zapłacili wówczas około 510 mln euro kar. Teraz jednak wspomniane regulacje mają zostać jeszcze bardziej zaostrzone. 

Reklama

Nowe przepisy od 2025 roku. Samochody znacząco podrożeją

Od stycznia 2025 roku rynek czekają zmiany i wspomniany średni limit emisji zostanie obniżony do 93,6 gramów CO2/km. Chociaż różnica wydaje się marginalna, w rzeczywistości oznacza prawdziwe trzęsienie ziemi - głównie dla konsumentów. Jak bowiem podkreślają eksperci, nowe przepisy znacząco odbiją się na cenie niektórych samochodów.

Tanie auta znikną z rynku, drogie będą droższe. Rewolucja w 2025 roku.

Jak się bowiem okazuje, obecnie obowiązujący limit wprowadzono, gdy zużycie paliwa, a co za tym idzie, poziom emisji, mierzony był w ramach procedury testowej NEDC. Dziś obowiązuje bliższa rzeczywistości procedura WLTP. Problem w tym, że aktualny limit - 95 gramów CO2/km mierzony wg procedury NEDC - w przypadku WLPT oznacza emisję około 120 gramów na kilometr. W rzeczywistości planowana na styczeń redukcja nie dotyczy więc 1 grama na kilometr lecz - uśredniając - 26 gramów. 

Zdaniem analityków oznacza to, że niemal wszystkie samochody spalinowe, a nawet niektóre hybrydowe, będą miały problemy, by spełnić wymagane warunki. To z kolei oznacza, że producenci będą musieli płacić wysokie kary sięgające nawet 95 euro za każdy przekroczony gram emisji CO2. W przypadku spalinowego samochodu rodzinnego, który emituje 140-150 g/km, kwota ta sięgnie ok. 5 tys. euro, a więc w przeliczeniu ponad 20 tys. zł. 

Za kary zapłacą konsumenci. Niektóre modele znikną z rynku

Nie trzeba być ekspertem, by przewidzieć, że producenci wspomniane kary przerzucą na barki konsumentów. Już wprowadzenie średniego limitu na poziomie 95 gramów CO2/km w 2020 roku zaowocowało skokowym wzrostem cen nowych samochodów i wycofaniem z oferty wielu popularnych pojazdów. Zwłaszcza tych tańszych - z segmentów A i B - obłożonych najniższą marżą. Dokładnie taka sama sytuacja czeka nas dzisiaj i to w dobie już i tak astronomicznie wysokich cen za nowe samochody.

Oczywiście producenci będą pracować nad obniżeniem poziomu emisji, wprowadzając na rynek modele wyposażone w układy elektryczne lub hybrydowe typu plug-in. Pojazdy bateryjne są bowiem liczone jako pojazdy bezemisyjne, więc jeden sprzedany elektryk obniża emisję CO2 jednego sprzedanego samochodu spalinowego o połowę. Niestety nie da się zastąpić każdego samochodu w gamie elektrycznym odpowiednikiem. Efektem zaostrzenia norm może być zatem konieczność wycofania z oferty niektórych modeli. Ich sprzedaż nie tylko nie przynosiłaby zysku, ale wręcz generowałaby duże straty.

Ponadto ceny samochodów elektrycznych i hybrydowych plug-in są i tak znacznie wyższe niż porównywalnych pojazdów z konwencjonalnymi silnikami spalinowymi. 

Wygląda więc na to, że jeśli ktoś zamierza kupić nowy samochód, to powinien to zrobić w tym roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Unia Europesjka | emisja CO2 | zakup samochodu | ceny samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy