Łukasz Ż. spotkał się prokuratorem i wrócił do aresztu
Podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie Łukasz Ż. w czwartek trafił do Polski. Mężczyzna został poddany ekstradycji z Niemiec i będzie mógł stanąć przed polskim sądem. W piątek został przesłuchany i usłyszał zarzuty.
Łukasz Ż. został przekazany polskiej policji w czwartek przed południem na przejściu granicznym w Kołbaskowie i został przewieziony do aresztu śledczego na warszawskiej Białołęce, gdzie spędził noc. W piątek około godziny 12:00 został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Warszawie. TVN24 poinformował, że po trwających niespełna godzinę przesłuchaniach mężczyzna został odwieziony z powrotem do aresztu.
Tak krótki czas oznacza, że prokurator zapewne ograniczył swoje czynności do odczytania zarzutów. Prokuratura nie poinformowała jeszcze oficjalnie o ich treści.
Przypomnijmy. Łukasz Ż. jest podejrzewany o spowodowanie wypadku, który miał miejsce na Trasie Łazienkowskiej w nocy z 14 na 15 września, w okolicy warszawskiego Torwaru. Na nagraniu z kamery samochodowej świadka widać, jak Volkswagen Arteon, jadący z bardzo dużą prędkością, uderza w tył Forda. W wyniku kolizji samochód, którym podróżowała czteroosobowa rodzina, z impetem uderzył w barierki energochłonne. W wyniku wypadku zginął 37-letni mężczyzna, który siedział z tyłu Forda. Do szpitala trafiła również 37-letnia kierująca pojazdem, żona ofiary, oraz ich dzieci, w wieku czterech i ośmiu lat. Poważne obrażenia poniosła również młoda dziewczyna, która podróżowała z podejrzanym.
Tuż po zdarzeniu policja zatrzymała trzech mężczyzn w wieku 22, 27 i 28 lat, którzy również podróżowali Volkswagenem. Wszyscy byli pijani i usłyszeli zarzuty utrudniania postępowania i nieudzielenia pomocy pokrzywdzonym w wypadku oraz poplecznictwa i matactwa. Grozi im do pięciu lat więzienia. Łukasz Ż. uciekł z miejsca zdarzenia prawdopodobnie dzięki pomocy Kacpra K. - dysponenta Volkswagena Arteona oraz właściciela auta marki Cupra, którym Łukasz Ż. wyjechał za granicę.
Od tego czasu Łukasz Ż. był poszukiwany listem gończym wydanym przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście oraz Europejskim Nakazem Aresztowania. Do zatrzymania mężczyzny doszło po kilku dniach na terytorium Niemiec, kiedy zgłosił się z obrażeniami powypadkowymi do szpitala w Lubece. Ponieważ 26-latek nie zgodził się na dobrowolną ekstradycję do Polski, niemiecka strona wdrożyła procedury wynikające z Europejskiego Nakazu Aresztowania. W efekcie wczoraj przestępcę przekazano polskim organom ścigania.
W piątek Łukasz Ż. został przesłuchany w Prokuraturze Rejonowej w Warszawie, gdzie miał usłyszeć zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia, prowadzenia pojazdu bez uprawnień i nieudzielenia pomocy poszkodowanym. Może mu grozić nawet 20 lat więzienia.
Łukasz Ż. to wielokrotnie karany recydywista. Odpowiadał już przed sądem m.in za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkakrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W ubiegłym roku sąd zakazał mu prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych. Odsiedział 11 miesięcy.