Co trzeci poseł wynajmuje auto za nasze pieniądze. "Mamy związane ręce"
W ostatnich miesiącach długoterminowy wynajem samochodów stał się popularnym rozwiązaniem wśród polskich posłów. Niemal co trzeci parlamentarzysta zdecydował się na taką formę użytkowania pojazdu w bieżącej kadencji, rezygnując z jazdy prywatnym autem. Choć formalnie wynajęte pojazdy mają służyć wykonywaniu obowiązków poselskich to brakuje skutecznych mechanizmów weryfikujących ich faktyczne wykorzystanie.

W skrócie
- Coraz więcej polskich posłów rezygnuje z prywatnych samochodów na rzecz wynajmu długoterminowego, finansowanego z ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego.
- Wynajmowane samochody często nie służą wyłącznie celom służbowym, co budzi wątpliwości wśród obywateli i ekspertów.
- Niektórzy posłowie, mimo posiadania kilku samochodów na własność, przeznaczają znaczne sumy na wynajem aut.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Na parkingu przy ulicy Wiejskiej coraz rzadziej można zobaczyć prywatne samochody posłów. Coraz więcej parlamentarzystów decyduje się na długoterminowy wynajem nowych pojazdów, finansowany ze środków publicznych. Nie oznacza to jednak, że podatnicy ponoszą dodatkowe koszty - opłaty za wynajem pokrywane są z ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego, który wynosi 23 310 zł miesięcznie.
146 posłów skorzystało z wynajmu długoterminowego
Dziennikarze WP ustalili, że od listopada 2023 r. do końca 2024 r. co najmniej 146 posłów skorzystało z możliwości wynajmu samochodu w ramach ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego. W zdecydowanej większości przypadków był to najem długoterminowy, który wcześniej nie cieszył się dużą popularnością wśród parlamentarzystów.
Niechlubnym rekordzistą okazał się Andrzej Kosztowniak z PiS, który przeznaczył na najem samochodu 60 354,50 zł. Średnio miesięcznie wydawał na ten cel ponad 4 tys. zł, mimo że w swoim oświadczeniu majątkowym wykazał posiadanie aż czterech pojazdów. Z kolei minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk, pomimo możliwości korzystania z rządowych limuzyn, ujął w rozliczeniach 50 784,14 zł jako "koszty najmu samochodu”.
Zgodę na najem długoterminowy samochodów dał PiS
Według ustaleń, Biuro Analiz Sejmowych zezwoliło na najem długoterminowy samochodów jeszcze za czasów rządów PiS. Na początku 2020 r. sporządzono w tej sprawie opinię prawną, jednak Kancelaria Sejmu nie udostępniła jej treści dziennikarzom WP. W odpowiedzi potwierdziła jedynie, że z ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego można finansować wydatki wynikające z umów najmu długoterminowego samochodu osobowego, ponieważ taka umowa nie skutkuje przeniesieniem własności po wpłacie ostatniej raty.
Autorem opinii z 2020 r. był najprawdopodobniej ekspert Biura Analiz Sejmowych, a dokument został następnie zaakceptowany przez wiceszefa biura. Oznacza to, że posłowie mogą legalnie finansować koszty wynajmu samochodu - obok tzw. kilometrówki - ze środków przeznaczonych na prowadzenie biura poselskiego.
Czy ktoś ma pewność, że samochody służą wyłącznie do celów służbowych?
Ani obywatele, ani Kancelaria Sejmu nie mają pewności, czy wynajmowane samochody rzeczywiście służą wyłącznie celom służbowym. W zdecydowanej większości przypadków wszystko zależy od uczciwości posłów, choć eksperci nie ukrywają, że brak realnych konsekwencji sprzyja nadużyciom. System kontroli powinien zostać wzmocniony, a także powinny zostać wprowadzone jasne standardy, które utrudnią wykorzystywanie pojazdów do celów prywatnych.
Małżeństwo posłów "przejeździło” 82 tys. zł
O rozliczaniu tzw. kilometrówek zrobiło się głośno w ostatnich dniach za sprawą sprawozdań opublikowanych na stronie internetowej Sejmu, dotyczących wydatków posłów związanych z prowadzeniem biur poselskich w latach 2023 i 2024. Choć parlamentarzyści mają obowiązek dokumentowania każdego przejazdu, nikt nie weryfikuje szczegółowo ani celu podróży, ani zasadności wyboru środka transportu. Robert Dowhan od początku kadencji wydał na przejazdy taksówkami ponad 13 tys. zł, a w ramach kilometrówki rozliczył niemal 55 tys. km.
Z kolei Kinga Gajewska rozliczyła ponad 50 tys. zł za przejazdy prywatnym samochodem oraz około 3 tys. zł za kursy taksówkami. Jej mąż, Arkadiusz Myrcha, rozliczył ponad 33 tys. zł oraz 2 tys. zł na usługi taksówkarskie. Kancelaria Sejmu twierdzi, że ma związane ręce i nie ma możliwości weryfikowania zasadności przejazdów ani ich rozliczeń. Donald Tusk zapowiedział, że "dokładnie sprawdzi i osobiście przepyta, w jaki sposób małżeństwo posłów wyrobiło tak wysokie kilometrówki”.