Posłowie jeżdżą taxi za nasze i nikt tego nie kontroluje. Rekordzista przejechał 4200 km
Ponad 13 tys. zł uposażenia miesięcznie i 4 tys. zł diety parlamentarnej to nadal nie wszystko. Posłowie i senatorowie otrzymują dodatkowe środki na prowadzenie swoich biur, a w ramach tych wydatków mogą także rozliczać podróże prywatnym samochodem oraz przejazdy taksówkami. Nikt nad tym realnie nie sprawuje kontroli, więc parlamentarzyści chętnie z tego korzystają, tłumacząc się fatalnie działającym sejmowym transportem.

W skrócie
- Posłowie i senatorowie w Polsce otrzymują wysokie uposażenie, dietę parlamentarną oraz dodatkowe środki na prowadzenie biur.
- Niektórzy parlamentarzyści nadmiernie wykorzystują środki na podróże taksówkami i samochodami prywatnymi bez dokładnej kontroli ich celowości.
- Kancelaria Sejmu nie ma możliwości skutecznego weryfikowania zasadności rozliczeń za podróże, mimo zapewnienia bezpłatnych przejazdów pociągiem i samolotem.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Na stronie internetowej Sejmu opublikowano najnowsze sprawozdania z wydatków posłów związanych z prowadzeniem biur poselskich w latach 2023 i 2024. W ubiegłym roku otrzymywali na ten cel 22,2 tys. zł miesięcznie, natomiast w 2025 r. stawka wzrosła do 23 310 zł. Kwota ta ma wystarczyć na wynagrodzenia pracowników, koszty związane z bieżącą działalnością biura, opłaty za media, a także przejazdy taksówkami.
Rekordzista przejechał 4200 km taxi. Jak tłumaczy się poseł Dowhan?
Niechlubnym rekordzistą został Robert Dowhan z Koalicji Obywatelskiej, który od początku kadencji wydał na przejazdy taksówkami ponad 13 tys. zł. Przyjmując, że średnia stawka za kilometr wynosi 3 zł, oznacza to, że poseł pokonał w ten sposób ponad 4 tysiące kilometrów.
Jeżeli transport sejmowy jest niewydolny i nie ma innej możliwości dotarcia do ministerstw, PKP czy lotniska, to korzystam z taxi
Chociaż parlamentarzyści mają obowiązek udokumentowania każdego przejazdu, nikt dokładnie nie weryfikuje celu podróży ani zasadności wyboru danego środka transportu. Poseł Robert Dowhan nie tylko chętnie korzystał z usług firm taksówkarskich, ale również w ramach tzw. kilometrówki rozliczył niemal 55 tys. zł za przejazdy prywatnym samochodem.
Problemem są spotkania w odległych częściach miasta. Tak tłumaczą się posłowie
Robertowi Dowhanowi po piętach depcze Izabela Bodnar z Polski 2050, która na przejazdy taksówami wydała zaledwie około 150 zł mniej.
Wprawdzie taksówki były jednymi z większych kosztów prowadzenia mojego biura poselskiego, jednak pragnę podkreślić, że jestem jednym z posłów, którzy wydali mniejsze kwoty na tzw. Wynika to m.in. z faktu, że po Warszawie poruszam się wyłącznie taksówkami, a niejednokrotnie spotkania, w których uczestniczę, są organizowane na odległych końcach miasta
Izabela Bodnar w ramach sprawowania mandatu odliczyła również niespełna 20 tys. zł na przejazdy prywatnym samochodem.
Podróże posłów są poza kontrolą. „Nie mamy jak tego weryfikować”
Posłowie nie muszą dokumentować dokąd podróżowali prywatnym samochodem lub taksówką, ani w jakim celu. To poważny problem, który umożliwia nadużycia przy rozliczaniu kosztów przejazdów. Kancelaria Sejmu dopuszcza w ramach tzw. kilometrówki rozliczenie do 3,5 tys. kilometrów miesięcznie. Od początku kadencji ponad 50 tys. zł z tego tytułu odliczyli m.in.: Agnieszka Pomaska z KO (54 865 zł), Dariusz Matecki z PiS (53 929 zł) oraz Ryszard Petru (50 969 zł).
Kancelaria Sejmu tłumaczy, że ma związane ręce i przy obowiązujących przepisach nie ma możliwości weryfikacji zasadności przejazdów ani ich rozliczeń. Warto dodać, że posłowie mają zapewnione bezpłatne przejazdy pociągami i autobusami. Za darmo mogą również podróżować samolotami na trasach krajowych.