Auta z USA nie wjadą do Polski. Nowe przepisy zmienią wszystko
Czarne chmury zbierają się nad samochodami sprowadzanymi do Polski spoza Unii Europejskiej. Całkiem możliwe, że bieżący rok będzie ostatnim, gdy nad Wisłą będzie można zarejestrować np. auto sprowadzone z USA. Ministerstwo Infrastruktury szykuje się właśnie do zmiany w przepisach dotyczących rejestracji takich pojazdów. Ich wprowadzenie może być wyrokiem dla setek firm wyspecjalizowanych w imporcie aut z USA.

Spis treści:
W wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów pojawiły się pierwsze szczegóły dotyczące - zapowiadanych w ostatnim czasie - zmian w przepisach dotyczących rejestracji pojazdów spoza Unii Europejskich. Projekt otrzymał oznaczenie UC95.
Traktory z Białorusi zatrzymają import samochodów z USA. Szykują się zmiany w prawie
Teoretycznie chodzi o konieczność dostosowania polskiego prawa do rozporządzeń unijnych. Nie sposób jednak pominąć kilku głośnych wyroków, jak np. stanowiska Naczelnego Sądu Administracyjnego z 4 grudnia 2024 rozpatrującego sprawę rejestracji w Polsce ciągników rolniczych MTZ Belarus. Głośny wyrok, który w istocie zrównał ciągniki rolnicze z innymi pojazdami, wyrok spowodował panikę w wydziałach komunikacji. Część starostw zaczęła odmawiać rejestracji pojazdów sprowadzonych spoza UE wskazując na braki w dokumentacji (np. brak europejskiej homologacji i certyfikatu zgodności - tzw. CoC).
Przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury starali się gasić pożar przekonując dyrektorów wydziałów komunikacji, że stosowne dokumenty wymagane są wyłącznie przy rejestracji ciągników rolniczych. Mimo tego zapowiedziano zmiany, co dowodzi, że obecny kształt przepisów z prawnego punktu widzenia budzi wiele zastrzeżeń.
Projekt UC95 precyzuje, co i kiedy ma się w tym zakresie zmienić. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa, pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Pewne jest jedynie, że chętni na zakup sprowadzonego spoza Unii Europejskiej pojazdu powinni się spieszyć. W przyszłym roku rejestracja w Polsce takich pojazdów może się stać praktycznie niemożliwa.
Koniec z samochodami z USA w Polsce? Nowe prawo wszystko zmieni
W założeniach czytamy, że nowe prawo wprowadzi procedurę krajowego indywidualnego dopuszczenia pojazdu niebędącego nowym pojazdem, która będzie miała zastosowanie do pojazdów sprowadzonych z krajów trzecich (spoza UE). Dokładniej - chodzi o wszystkie pojazdy z wyłączeniem ciągników rolniczych (dla nich też przewidziano osobną procedurę), które nie są nowymi pojazdami w rozumieniu Prawa o ruchu drogowym i nie podlegają krajowemu indywidualnemu dopuszczeniu pojazdu nowego.
Oznacza to, że nowa procedura obejmie wszystkie samochody używane sprowadzane m.in. z takich krajów, jak:
- USA,
- Kanada,
- Chiny,
- Japonia.
Więcej pracy będą mieli diagności, bo na mocy projektowanych przepisów to właśnie oni wystawiać mają "świadectwa krajowego indywidualnego dopuszczenia do ruchu pojazdu niebędącego nowym pojazdem". Chodzi oczywiście o sytuacje dotyczące samochodów homologowanych na rynek amerykański czy np. japoński, z których większość nie posiada homologacji europejskiej. Problem w tym, że cała procedura przypominać ma badania homologacyjne i może zakończyć się już na pierwszym ich etapie.
TDT zbada twoje auto z USA. Nie wiadomo jak i za ile
W projekcie czytamy, że w pierwszym etapie uprawniony diagnosta dokona weryfikacji przedstawionych przez właściciela pojazdu dokumentów "w zakresie poziomu emisji zanieczyszczeń pod kątem zgodności z obowiązującymi w tym zakresie w Polsce warunkami lub wymaganiami technicznymi".
Sęk w tym, że właściciel auta homologowanego na rynek amerykański, chiński czy japoński takich dokumentów nie posiada. Przykładowo - auta sprzedawane w USA spełniają lokalne normy emisji spalin (np. sulev), a nie - wymagane na ternie Unii Europejskiej - normy Euro. Co wówczas?
Po przeprowadzeniu badania, w przypadku braku złożenia wraz z wnioskiem dokumentów w zakresie poziomu emisji zanieczyszczeń lub braku możliwości weryfikacji, na podstawie przedłożonych dokumentów spełnienia określonych w tym zakresie warunków lub wymagań technicznych, jak również w przypadku innych wątpliwości dotyczących spełnienia przez pojazd warunków lub wymagań technicznych po przeprowadzonym badaniu, właściciel pojazdu będzie mógł zwrócić się do wyznaczonej przez Dyrektora TDT służby technicznej celem przeprowadzenia badania potwierdzającego spełnienie tych wymagań
Niestety, dokument nie określa przebiegu takiego badania. Nie wyjaśnia też, w jaki sposób pracownicy "służby technicznej" mieliby przeliczyć amerykańskie czy japońskie normy emisji spalin na europejskie?
W dokumencie nie znajdziemy ponadto żadnych prognozowanych kosztów dotyczących tej karkołomnej operacji. Pewne jest wyłącznie, że dokument z TDT, czy - ściślej - "służby technicznej" - będzie niezbędny do rejestracji takiego pojazdu.
Świadectwo krajowego indywidualnego dopuszczenia pojazdu niebędącego nowym pojazdem będzie mogło być wydane po pozytywnej weryfikacji przedłożonych dokumentów oraz uzyskaniu pozytywnego wyniku badania o charakterze homologacyjnym dokonanego przez uprawnionego diagnostę oraz w określonych sytuacjach – przez służbę techniczną – potwierdzających spełnienie wymagań określonych w ramach tej procedury
Koniec samochodów z USA i Japonii w Polsce. Szykuje się popłoch w wydziałach komunikacji
Pozostawiający więcej pytań niż odpowiedzi projekt zmian w sposobie rejestracji pojazdów spoza UE pozwala sądzić, że w najbliższych miesiącach wydziały komunikacji szturmowane będą przez petentów chcących zarejestrować sprowadzony z USA samochód na dotychczasowych zasadach.
Tak sformułowane przepisy - przynajmniej w teorii - mogą oznaczać całkowite zamknięcie polskiego rynku na używane pojazdy spoza UE. Byłby to gigantyczny cios dla setek polskich przedsiębiorstw. Dość przypomnieć, że z danych Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego SAMAR wynika, że w 2024 roku ze Stanów Zjednoczonych sprowadzono do Polski blisko 68,2 tys. używanych samochodów.
Chcesz kupić auto z USA? Musisz się pospieszyć. Będzie drożej albo wcale
Intencje resortu nie są jasne, chociaż pewnym pocieszeniem może być fakt, że w projekcie znajdziemy szereg wymagań stawianych diagnostom, którzy mają odpowiadać za procedury indywidualnego dopuszczenia do ruchu takich pojazdów (np. konieczność odbycia dodatkowych szkoleń). Sugeruje to, że istotą projektu nie jest postawienie tamy importowi aut spoza UE ale uporządkowanie obecnego bałaganu prawnego. Z drugiej strony zapisy mówiące o "ścieżce zbliżona do homologacyjnej" sugerują, że koszty badania na zgodność z polskimi w jednostce wyznaczonej przez dyrektora TDT mogą wielokrotnie przewyższać wartość pojazdu.
Z prośbą o nakreślenie intencji szykowanych zmian i doprecyzowanie spornych kwestii zwróciliśmy się do Ministerstwa Infrastruktury. Wrócimy do tematu, jak tylko uzyskamy w tej sprawie szersze stanowisko resortu.
Zgodnie z wykazem prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów, nowe przepisy w zakresie pierwszej rejestracji w Polsce pojazdów spoza Unii Europejskiej miałyby zacząć obowiązywać w pierwszym kwartale 2026 roku.