Hamowaniem doprowadził do rozbicia innego auta. Teraz odpowie przed sądem
Jest ciąg dalszy sprawy kierowcy, który zniecierpliwiony powolnym wyprzedzeniem, zajechał drogę kierowcy Seata i ostro zahamował. Do kontaktu nie doszło, ale kierujący Seatem wystraszył się, stracił panowanie nad autem, wypadł z drogi i uderzył w barierki.
Zdarzenie, które miało miejsce w sierpniu na drodze S7 pod Olsztynkiem, opisywaliśmy w naszym serwisie.
Po uderzeniu w bariery Seat został mocno rozbity, na szczęście nikomu nic się stało. Autem oprócz kierowcy podróżowała jego żoną i 4-letni synek.
Sprawca wypadku odjechał, natomiast kierowca Seata umieścił w mediach społecznościowych nagranie z kamery innego samochodu i zaapelował o pomoc w odnalezieniu kierowcy Volkswagena, który zajechał mu złośliwie drogę i przyhamował.
Wyjaśnieniem okoliczności tej sprawy zajęła się policja, która deklarowała wówczas, że nie będzie "przyzwolenia na agresję drogową", a jeżeli do zdarzenia doszło w wyniku agresywnego zachowania kierowcy volkswagena, to będzie on musiał liczyć się z surowymi konsekwencjami.
O zakończeniu postępowania w tej sprawie poinformował w poniedziałek mł. asp. Andrzej Jurkun z policji w Olsztynie.
"Policjanci na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w tym obszernych przesłuchań świadków, sformułowali i przedstawili 33-letniemu mężczyźnie zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz niezachowania bezpiecznej odległości między pojazdami. Dalsze decyzje w tej sprawie zostaną podjęte przez Sąd Rejonowy w Olsztynie" - przekazał.
Jak zaznaczył, ustalenie i dotarcie do świadków zdarzenia oraz dowodów w tej sprawie "nie było łatwe i wymagało czasu". W trakcie prowadzonych czynności funkcjonariusze z komisariatu w Olsztynku przesłuchali świadków mieszkających w różnych częściach kraju. Zabezpieczyli nagrania z wideorejestratorów od innych uczestników ruchu drogowego oraz nagrania z kamer GDDKiA.
Funkcjonariusze otrzymali także informację zwrotną od firmy leasingowej, do której należał volkswagen i ustalili miejsce, gdzie został zaparkowany oraz adresy osób mogących być jego użytkownikami.
Policja podała, że przesłuchany w charakterze obwinionego 33-letni mieszkaniec Olsztyna nie przyznał się do stawianych zarzutów.
Policyjne czynności zakończyły się skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu, który podejmie dalsze decyzje w tej sprawie. Kodeks wykroczeń przewiduje w takim przypadku karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy. Jak zastrzega policja, należy także pamiętać, że na każdym etapie prowadzonego postępowania kwalifikacja czynu może ulec zmianie.