W Dani za piracką jazdę skonfiskowali Porsche. W Polsce nie można?
W Dani wprowadzono dokładnie to, co postulowałem już kilka lat temu. Za jazdę w stanie nietrzeźwym albo dwukrotne przekroczenie dopuszczalnej prędkości pojazd sprawcy takiego czynu będzie skonfiskowany. Policja duńska już zatrzymała Porsche, które właściciel pożyczył koledze. Kolega tak bardzo się spieszył, że pozbawił auta swojego kumpla.
W Polsce pijaństwo na drogach nadal jest jedną z podstawowych patologii i w żadnym razie nie można go zaliczyć do zjawisk marginalnych. W 2020 roku co dziesiąty wypadek na drogach naszego kraju został spowodowany przez nietrzeźwego uczestnika ruchu. Wśród pijanych kierujących dominującą liczebnie grupę stanowią oczywiście kierowcy samochodów osobowych. W ubiegłym roku spowodowali oni 1075 wypadków drogowych, w których zginęły 163 osoby, a 1262 zostały ranne.
Jeżeli chodzi o procentowy udział poszczególnych grup nietrzeźwych kierujących w wypadkach drogowych to okazuje się, że prym wiodą motorowerzyści! Co czwarty motorowerzysta - sprawca wypadku był nietrzeźwy. Na drugim miejscu są rowerzyści - niemal co piąty rowerzysta - sprawca wypadku znajdował się pod wpływem alkoholu lub narkotyków. W przypadku kierowców samochodów osobowych wskaźnik wynosi ok. 7% a ciężarowych 3%. Chwalebne jest to, że w ubiegłym roku nie było ani jednego wypadku spowodowanego przez nietrzeźwego kierowcę autobusu.
W 2020 roku policjanci zatrzymali prawa jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu lub narkotyków 98 941 kierowcom. To jest prawie sto tysięcy! Można śmiało zakładać, że rzeczywista liczba pijaków zasiadujących za kierownicą była co najmniej pięciokrotnie większa, bo przecież wielu takich osobników uniknęło kontroli drogowej. Tym bardziej, że policja przeprowadziła w 2020 roku znacznie mniej kontroli trzeźwości, niż w 2019 (z powodu pandemii).
Pijaństwo na polskich drogach jest prawdziwym i bardzo poważnym problemem narodowym. Nie dotyczy on tylko jakiegoś marginesu społecznego, ale jest zjawiskiem niezwykle częstym, wręcz powszechnym. Podczas minionych świąt Wielkanocnych policjanci wykryli około 700 nietrzeźwych kierowców. Wielu z nich wiozło samochodami swoich najbliższych, w tym także dzieci. To mówi samo za siebie.
Jakiś czas temu kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym uznano za przestępstwo i taki czyn trafił do kodeksu karnego. Okazuje się jednak, że to nadal nie odstrasza amatorów jazdy po alkoholu lub narkotykach.
Każdy z takich osobników liczy, że uda mu się uniknąć kontroli. A jeśli nawet utraci prawo jazdy, to cóż takiego? Nagminne są przypadki kierowania pojazdem już po zatrzymaniu prawa jazdy za jazdę po alkoholu. Oznacza to, że drogowi pijacy ostentacyjnie lekceważą prawo i nie obawiają się konsekwencji. Zignorowanie wyroku sądu, który obligatoryjnie orzekł zakaz kierowania pojazdami, bardzo rzadko kończy się karą pozbawienia wolności. Recydywiści odbywają jakieś symboliczne prace społeczne, co jest wręcz śmieszną karą.
Nasuwa się zatem prosty wniosek: kary trzeba zdecydowanie zaostrzyć i to tak, aby potencjalni nietrzeźwi kierowcy drżeli ze strachu na myśl, co ich czeka. Należy też oczywiście wzmóc prewencyjne kontrole trzeźwości i jasno uregulować tę kwestię w prawie.
Informacja o tym, że w Dani wprowadzono konfiskatę pojazdu, których kierowcy mieli powyżej 2 promile alkoholu, obiegła media i wzbudziła sensację. Jestem pełen uznania dla duńskich parlamentarzystów, którzy potrafili sięgnąć po najostrzejsze środki, chociaż problem pijaństwa na drogach tego kraju ma znacznie mniejszą skalę niż u nas. Nowe przepisy już wywołały trwogę wśród zmotoryzowanych w Dani, a także u obywateli innych krajów, którzy jeżdżą po jej terytorium. Warto jednak wiedzieć, że także w innych krajach prawo pozwala na konfiskatę pojazdu kierowanego przez pijanego kierowcę. Tak jest np. w Belgii, we Włoszech, w Estonii, Finlandii, Bułgarii itd.
Po prostu żarty się skończyły! Kierujesz samochodem, będąc pijanym? To zabiorą ci ten samochód nawet jeżeli pożyczyłeś go od tatusia, kolegi albo był to pojazd służbowy należący do jakieś firmy. Wszystko jedno czy był to stary grat czy najbardziej luksusowy i wypasiony samochód. A jeżeli pożyczyłeś samochód swojemu kumplowi albo zatrudniłeś w swojej firmie kierowcę-pijaka, to teraz dochodź od niego należności za zabrane auto. Moim zdaniem taki sam system kar powinien być wprowadzony w Polsce. Posłowie już kilka razy się do tego przymierzali ale oczywiście znalazło się całe grono oponentów.
Wszystkie przytoczone przez nich argumenty uważam za bezzasadne, a ewentualne problemy łatwo można rozwiązać.
Oponenci podają argumenty przeciwko takiemu rozwiązaniu, a zatem od razu udzielam im odpowiedzi:
- Wartość skonfiskowanego pojazdu byłaby niewspółmierna do wagi popełnionego czynu - to bzdura! Jeżeli ktoś kogoś zabił nożem, to czy ocenia się jaka była wartość tego noża? Nieistotne jest, czy był to zwykły nóż kuchenny czy może sztylet wykonany ze złota. Po prostu nóż jest narzędziem przestępstwa i tak samo powinien być traktowany samochód prowadzony przez pijanego kierowcę.
- Konfiskata samochodu może narazić na pogorszenie sytuacji życiowej nie tylko sprawcę jazdy po pijanemu ale i jego rodzinę - kolejna bzdura! Jeżeli ktoś ma w rodzinie mordercę, bandytę albo gwałciciela, to nie należy go zamykać, bo pogorszy to sytuację jego rodziny? Każdy przestępca powinien liczyć się z tym, że czyny, które popełnia, mogą pogorszyć sytuację jego rodziny. Gdyby brać taki argument pod uwagę należałoby uniewinnić co najmniej połowę przestępców.
- Osoba, które nie popełniła przestępstwa, nie powinna ponosić za nie kary - chodzi tu oczywiście o właściciela pojazdu, który udostępnił auto innej osobie. Ten argument również nie wstrzymuje krytyki. Jeśli udostępniasz swoje mieszkanie na imprezę weselną, a biesiadnicy zdemolują je, to możesz mieć pretensje tylko do siebie. Możesz również dochodzić pokrycia szkód na drodze powództwa cywilnego. Tak samo byłoby w przypadku skonfiskowanego samochodu. Dwa razy zastanów się, komu go pożyczasz.
- Firmy leasingowe lub wypożyczające auta na godziny będą pokrzywdzone - kolejna bzdura. Każda firma wypożyczająca samochody oddająca je w leasing albo zatrudniająca kierowców powinna wyposażyć te pojazdy w urządzenia blokujące możliwość uruchomienia samochodu przez nietrzeźwego kierowcę. Leżałoby to w jej własnym interesie, a przy okazji znacznie podniosłoby bezpieczeństwo na drogach. Firma pożycza auto na godziny, do samochodu wsiada nietrzeźwy kierowca i urządzenie blokuje zapłon. To przecież bardzo proste.
- Kierowca skonfiskowanego pojazdu nie będzie w stanie pokryć z własnych pieniędzy szkody, jaka została wyrządzona właścicielowi pojazdu - tutaj też można znaleźć rozwiązanie. Taki kierowca, jeśli nie stać go na pokrycie szkody, miałby możliwość odpracowania jej w zakładzie pracy przymusowej, np. przy sortowaniu śmieci.
Jestem przekonany, że rząd ma bardzo dobrych prawników, którzy byliby w stanie opracować jeszcze dokładniej niezbędne rozwiązania regulujące te kwestie.
Niestety, zarówno w świadomości naszego społeczeństwa , jak i decydentów nie ma jasno wyrobionego poglądu, że każdy kto zasiada za kierownicą w stanie nietrzeźwym, może okazać się zabójcą. Przekonują się o tym dopiero ci, których zabił lub ciężko ranił drogowy pijak. Każda sensacja, każdy taki wypadek, zostaje jednak szybko zapomniany i wracamy do smutnej codzienności. Cierpią tylko poszkodowani albo rodziny ofiar nietrzeźwych kierowców.
Jeżeli w jakiejś miejscowości pijak wjedzie w grupę pieszych i zabije ich (tak jak to było kilka lat temu w Kamieniu Pomorskim), to wtedy media podnoszą alarm i zaczyna się histeria. A przecież każdego roku pijani kierowcy zabijają lub ciężką ranią setki ludzi. I tego jakoś społeczeństwo i media nie widzą. Co gorsza, w polskim społeczeństwie, w niektórych kręgach panuje nawet niczym niewytłumaczalna pobłażliwość i tolerancja dla pijanych kierowców. Myślę, że wynika to z relatywnie niskiej świadomości motoryzacyjnej moich rodaków.
Mało kto uświadamia sobie, że człowiek, który pije alkohol, a potem zasiada za kierownicą pojazdu, jest osobnikiem zupełnie nieodpowiedzialnym, zdemoralizowanym, niebezpiecznym i zagrażającym społeczeństwu. A potem słyszy się o takich wypadkach, kiedy to 18-latek odwoził z imprezy swoich kolegów lub koleżanki, często nieletnie i wszystkich zabił, bo sam był pijany. Media trąbią o tym, jaka to wielka zdarzyła się tragedia, ale przecież tej tragedii można było zapobiec.
Jeżeli w społeczeństwie występuje patologia i to tak nasilona jak drogowe pijaństwo, to trzeba z tą patologia walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Duńczycy jakoś mogą. Lepiej, by właściciel luksusowego samochodu stracił swoją furę i miał przez to kłopoty, niż pijany kierowca miałby kogoś zabić.
Nie wierzę wprawdzie, by polscy parlamentarzyści odważyli się skopiować duńskie rozwiązania, bo w Polsce oczywiście nie można... Liczę jednak na to, że przykład z Dani będzie dla nich inspiracją i argumentem, że można i trzeba pilnie podjąć zdecydowaną i bardzo ostrą walkę z pijaństwem wśród kierowców.
Polski kierowca
***