Festiwal pijanych kierowców na polskich drogach

Problem pijaństwa u polskich kierowców jest znany nie od dziś. Pisałem już o tym wielokrotnie, jednak to co dzieje się obecnie na naszych drogach, to już naprawdę kompletna patologia. Każdego dnia policjanci nie tylko zatrzymują dziesiątki praw jazdy za kierowanie pojazdami w stanie nietrzeźwym, ale także muszą uskuteczniać pościgi za drogowymi pijakami.

Szczególnie spektakularny był wypadek na rondzie w Rąbieniu (powiat zgierski), gdzie  41-letni mężczyzna kierujący Suzuki wykonał kilkudziesięciometrowy lot swoim autem i wylądował na terenie pobliskiej posesji. Mężczyzna  miał ponad 2 promile alkoholu we krwi.

Groźnych zdarzeń spowodowanych przez pijanych kierowców jest jednak znacznie więcej. Niemal każdego dnia dochodzi na polskich drogach do jakiegoś niebezpiecznego wybryku. A przecież ruch jest obecnie znacznie ograniczony z powodu pandemii koronawirusa. Znaczna część ludzi pracuje w domach, dzieci nie chodzą do szkół, nie odbywają się zajęcia na uczelniach. Natężenie ruchu zmniejszyło się średnio o 50 proc.

Reklama

Niestety, w tym samym okresie wzrosła liczba nietrzeźwych kierowców. Popatrzcie sami:

W powiecie lubelskim policjanci podjęli pościg za Audi, który wyprzedzał na przejściu dla pieszych, nie zatrzymał się do kontroli i kontynuował jazdę w sposób wybitnie niebezpieczny. Kierowcę dopadnięto dopiero w lesie, albowiem skręcił w leśną drogę i tam utknął. Okazało się, że za kierownicą znajdował się 21-letni osobnik, w którego krwi stwierdzono ponad 3 promile alkoholu.

Ulicami Poznania ucieka następny przedstawiciel społecznej patologii. Miejscami porusza się po wąskich jezdniach z prędkością 140 km/h, jedzie także pod prąd. Policjanci decydują się na uderzenie w uciekający pojazd. Wówczas udaje się zatrzymać się drogowego chuligana.

Tak przebiegało zatrzymanie tego młodego osobnika, który nie tylko był pijany, ale znajdował się także pod wpływem narkotyków. Mimo, że wysiadł z auta z łapami podniesionymi do góry, to w czasie obezwładniania go wykazywał agresję do tego stopnia, że odgryzł policjantowi kawałek palca! Za ten czy powinien - w normalnym systemie prawnym - płacić funkcjonariuszowi odszkodowanie do końca życia.

Tu znowu okolice Lublina. Kolejny pijak za kierownicą ucieka. W końcu ląduje na przydrożnej bramie i w ten sposób kończy szaleńczą jazdę.

W Łukowie 36-letni pijany drogowy bandyta uderza swoim samochodem w kobietę przechodzącą po przejściu. Kierowca nawet nie hamuje i ze znaczną prędkością najeżdża na pieszą. Trudno się dziwić, skoro pozostaje zamroczony alkoholem.

Tym razem nagranie z prywatnego samochodu. Dwóch młodych ludzi zauważa na drodze pijanego kierowcę. Jadą za nim i powiadamiają policję. W pewnym momencie pijak skręca w leśną drogę i zatrzymuje się. Wówczas dałoby się go zablokować, ale czy można się dziwić autorowi nagrania, że obawiał się uszkodzenia własnego auta? Młodzi ludzie komentują tę sytuację i pada tu sporo tzw. niecenzuralnych słów, ale można im to wybaczyć, bo w grę wchodzą emocje. W końcu pijak za kierownicą Volkswagena Passata powoduje wypadek.

I jeszcze jedno nagranie z prywatnego samochodu. Kompletnie pijany 46-letni kierowca porusza się ulicami Przemyśla mając problemy nawet z utrzymaniem właściwego toru jazdy.

Okazuje się, iż także zawodowi kierowcy potrafią wsiąść za kierownicę w stanie nietrzeźwym i spowodować groźną sytuacje. Ten kierowca tira miał 1,1 promila alkoholu we krwi. Uderzył w małą ciężarówkę zatrzymywaną do kontroli drogowej przez ITD.

Wszystkie te zdarzenia miały miejsce w ciągu minionych dwóch miesięcy, a więc w okresie pandemii. To zresztą tylko wierzchołek góry lodowej. Można śmiało zakładać, że pijanych kierowców porusza się po naszych drogach znacznie więcej. Każdy z was, kierując samochodem lub innym pojazdem albo poruszając się pieszo ma coraz większe szanse na napotkanie pijanego drogowego bandyty.

Popatrzcie jeszcze na tę sytuację:

Dla pieszych sygnał zielony, piesza przechodzi przez jezdnię. Nagle pojawia się samochód pędzący z dużą prędkością, który nie zatrzymuje się i przejeżdża przez skrzyżowanie. Ta sytuacja ma miejsce w Tarnobrzegu. Okazuje się, że ten kierowca również był pijany. Na szczęście pani przechodząca przez jezdnię zachowała ostrożność, dostrzegła pędzący pojazd i zatrzymała się. Gdyby tego nie uczyniła, jej zwłoki znalazłyby się daleko za skrzyżowaniem.

I jeszcze zdarzenie z ostatniej chwili. 10 maja w Ostrowi Mazowieckiej kierujący Volkswagenem Golfem najpierw uderzył na przejściu dla pieszych71-kobietę, którą zabił, potem zderzył się z innym autem, zabijając jego kierowcę, a następnie uderzył w zaparkowanego Citroena. Znajdująca się w tym aucie 44-letnia kobieta i dwoje dzieci w wieku 8 i 13 lat zostali ranni. 

Sprawca tego tragicznego zdarzenia uciekł z miejsca wypadku. Poszukuje go policja. Nie wiadomo wprawdzie, czy był on również pijany, ale normalny kierowca w takiej sytuacji oczywiście nie ucieka. Wiadomo jednak, jakie jest prawo w naszym kraju. Jak go złapią, to powie, że był w szoku, nie wiedział co robi, bardzo się przestraszył...

Jak wykazują ustalenia policji, wielu z tych kierowców, a raczej pseudo-kierowców nie miało prawa jazdy, gdyż już wcześniej zostało im ono zatrzymane za jazdę po pijanemu. Wynika stąd prosty wniosek: obowiązujące obecnie kary za jazdę po pijanemu nie odstraszają od ponownego kierowania pojazdem w takim stanie i to bez uprawnień. Drogowi pijacy nadal czują się bezkarni.

Media za każdym razem podają, że tym uciekającym przed policją kierowcom grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. W praktyce sądy niezmiernie rzadko taką karę orzekają. Najczęściej pijak, który ośmielił się zasiąść za kierownicą pomimo sądowego zakazu, dostaje rok w zawieszeniu i ewentualnie jakieś obowiązkowe prace społeczne w wymiarze kilkunastu godzin miesięcznie. To są kpiny! 

Dowody i skutki tej niczym nieuzasadnionej pobłażliwości mamy na drogach. Pisałem już wielokrotnie, że kary dla wszystkich nietrzeźwych kierowców powinny być niezwykle surowe i dotkliwe. Tacy patologiczni osobnicy narażają na niebezpieczeństwo nas wszystkich. Jeżeli nawet kogoś nie zabiją albo nie uczynią kaleką, to jest to tylko kwestia przypadku, a nie ich zasługa.

Każdy pościg za pijanym kierowcą stwarza bardzo poważne zagrożenie dla wszystkich innych uczestników ruchu. Polscy policjanci są niestety ograniczani nieżyciowymi przepisami dotyczącymi zatrzymywania uciekających kierowców. Dopiero stosunkowo niedawno zezwolono im na taranowanie uciekającego pojazdu. Policja w innych krajach nie patyczkuje się z uciekającymi kierowcami. Popatrzcie, jak postępuje policjant z Las Vegas:

Oczywiście zaraz pojawią się głosy, że to jakiś bandyta, że tak nie wolno traktować biednego kierowcy, który po prostu nie ma ochoty zatrzymać się. W Polsce, gdyby policjant zaczął strzelać do uciekającego pojazdu, przysporzyłby sobie mnóstwo kłopotów. Zapewne zaraz zostałby zawieszony i trafiłby przed oblicze prokuratora. Media natychmiast rozpoczęłyby nagonkę na niego lansując tezę, że postrzelił lub zabił biednego chłopaczka, który trochę sobie wypił i przestraszył się biedaczek policji.

Zwracam więc uwagę, że policja w USA, kraju uchodzącym za lidera w sferze demokracji i praw obywatelskich, tak właśnie postępuje z uciekającymi kierowcami. Ma świadomość, że uciekający albo pijany kierowca może w każdej chwili zderzyć się czołowo z innym pojazdem, wpakować się na chodnik, zabić niczemu niewinnego przechodnia. A zatem uciekający powinien być jak najszybciej zatrzymany wszelkimi możliwymi środkami, także za pomocą broni palnej.

Każdy pijany kierowca, nawet jeśli nie spowodował wypadku, powinien obowiązkowo trafić na rok do takiego zakładu pracy przymusowej, w którym spędzałby co najmniej 10 godzin dziennie np. przy ręcznym sortowaniu śmieci, zarabiając na swoje utrzymanie. Tak, tak! Dlaczego podatnicy mają utrzymywać patologicznych cwaniaczków, którzy trafili za kraty? Niech oni sami zarobią na swoje utrzymanie. Nie ma lepszej resocjalizacji niż resocjalizacja poprzez ciężką pracę. Masz problemy z alkoholem czy narkotykami? To w zamkniętym zakładzie pracy przymusowej szybko cię wyleczymy. A jeśli nie chcesz pracować, to po prostu nie dostaniesz jeść...

Taki system penitencjarny nic nie kosztowałyby państwa, a może nawet przynosiłby dochody. Sąd powinien mieć obowiązek skazać każdego nietrzeźwego kierującego na taką karę, bez możliwości jej złagodzenia. Wszystko jedno, czy jest to miejscowy leser, robotnik, lekarz,  dziennikarz, polityk itp. Dla wszystkich drogowych pijaków taka sama nieuchronna kara! Jestem pewien, że po rocznym pobycie w zamkniętym zakładzie pracy przymusowej taki osobnik już nigdy więcej nie wsiadłby za kierownicę chociażby po spożyciu jednego piwa. A jeśli pijany kierowca spowodował wypadek, to 15 lat w takim zakładzie pracy przymusowej. Też obligatoryjnie! I takie kary media powinny popularyzować. Zobaczcie co was czeka...

Pijaństwo na polskich drogach to prawdziwy i bardzo poważny problem społeczny. Nietrzeźwi kierowcy nie są bynajmniej znikomym marginesem. Tylko w czasie ostatniej majówki policjanci zatrzymali 542 zmotoryzowanych, którzy kierowali w stanie nietrzeźwym! W 2019 roku pijani kierowcy spowodowali 1655 wypadków, w których zginęły 192 osoby, a rannych zostało 2015 osób. W porównaniu do 2018 roku nastąpił wzrost liczby wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców o 2,5%. To jest kolejne potwierdzenie, że kary są zbyt łagodne i nie odstraszają. A kto ponosi koszty tych wypadków, koszty leczenia ofiar? Oczywiście też my, podatnicy. Czy tak być powinno?

Pijaństwo wśród kierowców staje się w Polsce prawdziwą plagą. I nie są to bynajmniej ci "biedacy", którzy wypili jeden kieliszek wina i mieli pecha, bo zostali złapani. To są osobnicy totalnie zamroczeni alkoholem! Co dziesiąty wypadek w naszym kraju jest powodowany przez pijanego uczestnika ruchu. Takiej patologii nie wolno lekceważyć.

Apeluję by Ministerstwo Sprawiedliwości jak najszybciej przygotowało projekt zmian w prawie, znacznie ostrzej penalizując kierowaniem pojazdem po użyciu alkoholu lub narkotyków. Kary muszą być nieuchronne, dostosowane do realiów i skutecznie odstraszać. Dla pijanych kierowców nie może być żadnego usprawiedliwienia ani okoliczności łagodzących.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy