Dylematy nie tylko silnikowe

Choć samochód to nie najnowszy, bo na rynku obecny od 1997 r. przeszedł już parę modyfikacji i liftingów.

Po wątpliwym popisie w "teście łosia" produkcja tego modelu została wstrzymana, a auto trafiło ponownie w ręce inżynierów. Zmieniono między innymi stabilizatory, amortyzatory, rozmiar obręczy kół i ogumienia. Niżej zawieszony i utwardzony, otrzymał jako jedyny w tej klasie pojazdów seryjnie montowany system stabilizacji toru jazdy ESP.

Tak, mowa oczywiście o mercedesie klasy A. Jego ostatnia odsłona różni się bardzo od pięknych inaczej "żelazek", które na drogach pojawiły się dziesięć lat temu i dla wielu złośliwców świadczyły o zmierzchu marki spod trójramiennej gwiazdy. Jak bardzo się mylili, wiedzą najlepiej sprzedawcy, którzy zapisy na A-klasy przyjmują z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

Dzisiejsza A-klasa to samochód, jak określają go w Mercedesie, dorosły. Rzeczywiście - nadwozie przeszło w 2004 roku poważny lifting nabierając interesujących kształtów - połączenia nowoczesności, dynamiki i temperamentu. Do tego duże powierzchnie okien, przednia szyba o tym samym nachyleniu co maska, ta zaś mocno przetłoczona, podparta na eleganckiej atrapie z dużą gwiazdą, otoczona wąskimi kloszami lamp.

Reklama

Boczna sylwetka najmniejszego mercedesa, dzięki charakterystycznej, wznoszącej linii, robi wrażenie, jakby rosła ku tyłowi. Widok od rufy też jest sympatyczny, zwłaszcza że urody dodają mu spore klosze lamp sięgające prawie od zderzaka po linię okien. Trapezoidalny kształt nadwozia w przekroju poprzecznym powoduje, że we wnętrzu na wysokości bioder mamy sporo miejsca i z powodzeniem możemy przewozić cztery bardzo duże osoby lub pięć szczuplejszych. Podobnie z bagażnikiem, który choć na pierwszy rzut oka powinien mieścić tylko kanapki - z łatwością połyka 390 litrów, a po złożeniu tylnych siedzeń, co zresztą zajmuje kilkanaście sekund, nawet do 1930 l.

Sporych zmian dokonano w zawieszeniu, na które narzekali użytkownicy wcześniejszych wersji. Najnowsza A ma adaptacyjny system tłumienia nierówności i paraboliczną tylką oś. Całość sprawdza się doskonale i auto prowadzi się pewnie tak na prostej, jak i w łukach. Ułatwia to zresztą precyzyjne wspomaganie kierownicy.

Wystarczy tych ogólników, które znaleźć możemy w każdej publikacji. Nam zachciało się przeprowadzić test-porównanie dwóch diametralnie różnych wersji A-klasy - benzynowej, najsłabszej A 150 w wersji coupe, za to z pakietem wyposażenia Avantgarde oraz dieslowskiej A 180 CDI z pięciorgiem drzwi w wykończeniu Classic. A wszystko po to, by odpowiedzieć sobie na pytanie: jeśli kupować ten wózek, to w jakiej wersji, z jakim silnikiem i nadwoziem? Dysponując bowiem ograniczonym budżetem, ale chęcią dosiadania mercedesa, należy się dobrze zastanowić. Różnica w cenie między testowanymi modelami wynosi blisko 13 tysięcy złotych, a to dla sporej części kierowców pokaźna sumka.

Jacek Skorek

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dylemat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy