Chcesz ukarać drogowego chama? Zapłacisz 1000 zł!
Nieprawidłowe, egoistyczne czy wręcz chamskie parkowanie to zmora polskich dróg. Nagminne jest nie tylko lekceważenie przepisów i znaków zakazujących zatrzymywanie pojazdów, ale także codzienne utrudnianie życia innym kierowcom i pieszym, zastawianie wyjazdów, rozjeżdżanie trawników itd. Nic więc dziwnego, że w naszym kraju zyskała popularność akcja naklejania na szybach wrednie zaparkowanych pojazdów nalepek z symbolem pewnego męskiego narządu.
Jak wiadomo, nikt nie chcę być nazwany w taki sposób - mianem "fallusa". Akcja naklejkowa to przejaw desperacji ludzi, którzy nie wierzą w skuteczność straży miejskich i policji w zakresie dbania o porządek na drogach i zwalczania przejawów durnego parkowania. Wcale nie można się im dziwić, gdyż na przyjazd straży miejskiej do samochodu zaparkowanego np. na przejściu dla pieszych albo blokującego bramę wyjazdową trzeba czekać niekiedy kilka godzin.
Za jedną naklejkę dostał 1000 złotych
Natrafiłem na list czytelnika, który przyznaje, że nakleił nalepkę z wiadomym symbolem na szybie samochodu pewnego drogowego chama, bo ten uporczywie parkował swoje auto na trawniku przed blokiem. Oto co pisze "Jackie":
"Facet co dzień pakował się bezczelnie kołami swojego wielkiego SUVa na świeżo wypielęgnowany trawnik przed naszym budynkiem. Najpierw za wycieraczką umieściłem karteczkę z prośbą, by nie niszczył trawnika. Nie poskutkowało. Potem któregoś dnia zwróciłem mu uwagę, na co usłyszałem odpowiedź: "A g.... to cię obchodzi". Kolejnego dnia kiedy ten typ znowu wjechał na trawnik, zadzwoniłem do straży miejskiej ok. godz. 9:00 rano. Do godziny 17:00 nikt nie przyjechał, mimo że jeszcze dwa razy telefonowałem i ich ponaglałem. Nie muszę dodawać, że wkrótce na trawniku pojawiły się głębokie koleiny zrobione kołami samochodu tego pacana. Zadzwoniłem na policję, ale ci odesłali mnie do straży miejskiej. No i w końcu wkurzony na maksa postarałem się o naklejkę z karnym k...sem, którą umieściłem temu facetowi na szybie samochodu. Fajnie było popatrzeć, jak ten ćwok męczył się z jej odklejaniem, ale moja radość była przed wczesna, bo dostałem wezwanie do sądu. Ten bufon znalazł rzekomo dwóch świadków, którzy widzieli jak mu to naklejałem, a sąd skazał mnie na 1000 złotych grzywny z art. 107 kodeksu wykroczeń - złośliwe niepokojenie. No i gdzie tu jest sprawiedliwość? Facet dalej bezczelnie parkuje na trawniku , który już niemal cały już rozjeździł i śmieje mi się prosto w twarz."
Temida jest ślepa, głupia i bezduszna
Uczono mnie kiedyś, że ta mityczna bogini sprawiedliwości jest ślepa, ale to miało świadczyć o jej bezstronności i obiektywizmie. Kiedy czytam coś takiego, co opowiada nasz czytelnik, dochodzę jednak do wniosku, że Temida jest nie tylko ślepa, ale niesprawiedliwa, pełna hipokryzji, zakłamana i głupia.
Nie ma nic gorszego, niż stosowanie prawa, a w szczególności wszelkiego rodzaju kar z automatu, w sposób dogmatyczny i bezduszny. Co osiągnął sąd w tej sprawie? Bezczelny osobnik niszczący społeczną własność i lekceważący prawo odnosi zwycięstwo nad człowiekiem, który najpierw też chciał działać zgodnie z prawem, ale przekonał się, że na to nie może liczyć. Wymierzył więc sam sprawiedliwość, ale nie spowodował tym żadnej szkody, co najwyżej niewielką uciążliwość związaną ze zdrapywaniem naklejki. Za ten straszny czyn musiał ponieść karę, zapłacić 1000 złotych. W ten sposób bohaterski sędzia przekonał go, że uczciwy i mający dobre intencje obywatel nie może liczyć nie tylko na skuteczność straży miejskiej i policji, ale także na sprawiedliwość sądów. Efekt jest więc taki, że nasz czytelnik czuje żal, rozgoryczenie i jest uboższy o niebagatelną kwotę, natomiast bezczelny typ dalej parkuje na trawniku, rozjeżdża go, czuje się bezkarny. Po raz kolejny nasuwa się więc morał: prawo broni cwaniaków i złoczyńców. Jakże to smutne i przykre.
Zobacz również:
- Biały romb, niebieskie tło. Nowy znak, za złamanie - 600 zł mandatu
- Setki pijanych kierowców, tysiące wykroczeń. Tragiczny bilans na polskich drogach
- To już oficjalne. Będzie podwyżka ceny badania technicznego. O ile?
- Ulubiona marka Polaków w tarapatach. Załamanie sprzedaży MG w Europie
- Nowe drogi w Polsce, którymi pojedziemy w 2025 roku. Budowa na finiszu
- To będzie historyczna zmiana. Czwarte światło na sygnalizacji świetlnej
- Polska potęgą motoryzacji. Dlaczego się nie udało?
- Polacy w rajdzie Dakar 2025. Jaka trasa, etapy i pojazdy?
Naklejać czy nie
Można zrozumieć, że straże miejskie nie wyrabiają się z wymierzaniem mandatów kierowcom nieprawidłowo zaparkowanych samochodów, bo w dużych miastach takich zgłoszeń codziennie jest kilkaset. Z drugiej jednak strony trudno dziwić się też ludziom, w których pozostał jeszcze szacunek dla prawa i porządku i których razi, denerwuje nie tylko powszechne olewanie przepisów dotyczących parkowania, ale także bezkarność sprawców takich wykroczeń. To prawda, że obywatel nie powinien wymierzać kary innemu obywatelowi, bo od tego właśnie są odpowiednie służby. To jednak tylko teoria. A co ma zrobić człowiek w takim kraju, w którym straż miejska jest nieskuteczna, a sądy często niekompetentne i zupełnie niesprawiedliwe ? Czy nasz czytelnik powinien machnąć na to ręką i biernie przyglądać się, jak zadufany w sobie cham niszczy trawnik? Czy powinien może wyjść z tak powszechnego w naszym społeczeństwie przekonania: "A co to moje? Co to mnie obchodzi?"
Co wam grozi za naklejanie
W sprawie naszego czytelnika sąd zastosował art. 107 k.w., który brzmi: "Kto w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób niepokoi podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".
W tym artykule można zawrzeć wszystko. Jak ktoś zapyta mnie na ulicy o godzinę, ja powiem, że 17:30, a naprawdę będzie 18:05, to już można mi zarzucić, że złośliwie wprowadziłem go w błąd? Jeśli ja z kolei zapytam kogoś, gdzie jest najbliższy kiosk, to może złośliwie go niepokoję? Wszystko oczywiście zależy od prywatnego nastawienia sędziego i jego humoru. Jeżeli ktoś panu sędziemu lub pani sędzi na jej samochodzie nakleił karnego członka, no to rzecz jasna biada następnym sprawcom, którzy staną przed tym sądem.
Ponadto grozi wam jeszcze art. 141 k.w., który stanowi z kolei że: "Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenia, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".
Autorzy prawa oczywiście nie zdefiniowali jakie słowa i rysunki należy uważać za nieprzyzwoite. Pragnę więc zacytować wam strofy z naszego narodowego poematu, czyli "Pana Tadeusza":
"Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity, Przy którym świecą gęste kutasy jak kity."
Może jednak jest to pomysł na uniknięcie ewentualnej kary? Zamiast męskiego przyrodzenia, umieścić na naklejce rysunek frędzla, zaznaczając tym samym, że chodzi nam o "kutasa" w jak najbardziej cenzuralnym znaczeniu.
Naklejajcie, ale z głową
Oczywiście są tacy, którzy powiedzą, że można przecież zrobić zdjęcie nieprawidłowo zaparkowanego samochodu i złożyć na policji zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia. To utopia. Kto z nas ma czas na takie rzeczy? Kto chce czekać w kolejce na przyjęcie jego zawiadomienia, a poza tym godzić się, by sprawca miał nasz adres i dane personalne? Uważam, że niestety jedyną skuteczną metodą są właśnie takie działania jak wiadome naklejki, ale rzecz jasna umieszczane tylko na tych samochodach, które kierowcy zaparkowali w sposób wyjątkowo uciążliwy i bezczelny. Chama trzeba traktować po chamsku. Jeżeli taki burak będzie musiał stracić trochę czasu na zdrapywanie swoimi paluchami naklejki i zdejmowanie jej po kawałeczku z szyby, to doskonale zrozumie, za co go to spotkało i na długo zapamięta.
Radzę jednak, aby uniknąć konsekwencji z art. 141 k.w., używać słowa, które nie jest uznawane za wulgarne np. "karne prącie za chamskie parkowanie". Tutaj już żaden sąd nie może uznać, iż jest to słowo nieprzyzwoite, albowiem znajduje się ono nawet w podręcznikach medycyny. Zaś powiedzieć komuś: "ale z ciebie prącie" to jeszcze gorzej niż k...s. A co do samego rysunku, to też może warto zastąpić go np. wizerunkiem złamanej smętnie zwisającej parówki. To chyba jeszcze bardziej wpędzające w kompleksy, niż taki wielki i sterczący...
No i oczywiście najlepiej naklejać nie samemu, ale w towarzystwie jednego lub kilku kolegów. Jeśli nieoczekiwanie kierowca-burak pojawi się na miejscu i was przyłapie, to obecność większej liczby osób zapewne zniechęci go do zdemolowania wam facjaty. A jeśli nawet będzie próbował, to jeden z kolegów może to nagrywać, a obaj będą waszymi świadkami, że usiłował was pobić. I wtedy on będzie miał przechlapane. Zażądajcie też wówczas od razu pomocy psychologa i opowiedzcie mu, jak strasznie to przeżywacie i nie możecie spać. Będzie podstawa wystąpić o odszkodowanie.
Zapewne pamiętacie szeroko publikowane i żenujące historie o tym, jak to złodziej samochodowy przyłapany na gorącym uczynku, oświadczał przed sądem z cynicznym uśmiechem, że on wcale nie chciał kraść. Co najwyżej chciał się tylko przejechać i zaraz odstawiłby samochód na miejsce. Są i tacy złodzieje, którzy twierdzą, że właśnie zobaczyli otwarty samochód z wybitą szybą i chcieli sprawdzić, czy w aucie nie ma nic cennego. Oczywiście po to, by takie przedmioty zabezpieczyć i oddać policji.
Skoro sądy dają wiarę takim tłumaczeniom, to wy też możecie oświadczyć w razie czego, że właśnie zauważyliście na szybie auta taką wstrętną naklejkę z nieprzyzwoitym rysunkiem, napisem i chcieliście ją tylko zerwać, aby nie zdenerwowała ona kochanego pana kierowcy i nie zgorszyła dzieciaków. A jak kumple to potwierdzą, to sąd może wam...
Jeżeli sprawiedliwość, to mądra i dla wszystkich taka sama. Podobno każdy jest równy wobec prawa. Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej - głosi znana sentencja. Tylko, że jakaś słaba ta ostoja.
Polski kierowca