Polski kierowca

Agresja drogowa – trzeba zmienić prawo!

Problem agresji na polskich drogach staje się coraz poważniejszy. Wulgarne gesty i odzywki to już codzienność. Niestety coraz częstsze są także przypadki bezpośrednich napaści na kierowców, a także chuligańskie uszkodzenia samochodów. Takie zdarzenia mają miejsce zazwyczaj dlatego, że wściekłemu i krewkiemu kierowcy nie spodobało się zachowanie innego uczestnika ruchu. Bo jechał za wolno, bo za długo wyprzedzał, bo nie usunął się z drogi…

Filmik prezentujący to zdarzenie jest dobrze znany. Kierowca Porsche na brytyjskich numerach rejestracyjnych zatrzymuje się na drodze ekspresowej S8, zmusza do zatrzymania kierowcę podróżującego z żoną i 14-letnim synem, a następnie z pojazdu wysiada agresywny pasażer. Osobnik ten próbuje dostać się do wnętrza zatrzymanego samochodu, aby pobić kierowcę. Kiedy mu się to nie udaje, kopie w samochód.

Przerażona pasażerka telefonuje na policję, informuje, że samochód napastnika nadal jedzie za nimi i słyszy radę, aby pojechać do najbliższego komisariatu i zgłosić to zdarzenie.

Reklama

Bardzo dziwi takie stanowisko policji. Można by oczekiwać, że dyspozytor natychmiast wyśle radiowóz, który pojawi się na miejscu zdarzenia i jego załoga zapobiegnie możliwości kolejnego napadu, a być może także ujmie sprawcę.

Dowiaduję się także z publikacji prasowych, że kierowca tego samochodu będzie miał zarzut naruszenia zakazu zatrzymywania się na drodze ekspresowej, a pasażer poruszania się pieszo po takiej drodze. Pewnie zapłaci mandat w wysokości 200 zł. Faktycznie, bardzo poważne zarzuty i straszna kara. Kpina! Przecież to był ewidentny rozbój, który jest przestępstwem, a nie wykroczeniem.

Podobnych zdarzeń jest więcej:

Kierowca osobówki, który notabene jedzie z kobietą i dzieckiem, przystępuje do ataku na kierowcę ciężarówki, w dodatku zatrzymując się na jezdni i blokując ruch. Zwróćcie uwagę, że wyposażony jest w pałkę i gaz, z czego można wnioskować, że częściej bierze udział w takich potyczkach.

Jeszcze jeden przykład:

Tu wprawdzie nie doszło do uszkodzenia samochodu, ale kierowca tego vana najpierw bardzo niebezpiecznie zajechał drogę samochodowi osobowemu, a następnie zmusił kierowcę tego auta do zatrzymania się na drodze ekspresowej S7. Po co? Tylko po to, by jego koledzy zwrócili mu uwagę na jazdę lewym pasem i zapewne skierować parę wyzwisk.

Oto następny "nauczyciel":

Czy normalny człowiek ma w sobie tyle zawziętości i agresji? Co chce w ten sposób osiągnąć?

Bardzo często zdarzają się też przypadki złośliwego hamowania tuż przed wyprzedzonym pojazdem:

I jeszcze przykład agresji drogowej, tym razem ze strony rowerzysty:

Na szczęście nieobliczalny, bezczelny cyklista, który próbował kopnąć samochód, wylądował na jezdni. Karma wraca!

Takie czyny to przestępstwo!

Wszystkie pokazywane powyżej zachowania pozbawionych rozumu kierujących należałoby kwalifikować jako przestępstwa: czynna napaść na innego kierującego, chuligańska dewastacja mienia, sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Tak, tak! Czy rozumiecie, co oznacza zatrzymanie się na autostradzie lub drodze ekspresowej tylko po to, by pouczyć w taki czy inny sposób drugiego kierowcę? To jest stworzenie groźby karambolu. To nie wiejska droga, na której można prowadzić pogawędki.

Na takich drogach pojazdy poruszają się z dużymi prędkościami. Zatrzymanie się na pasie ruchu bez żadnego uzasadnionego powodu naraża na niebezpieczeństwo wielu innych kierowców. Wystarczy chwila dekoncentracji i ktoś nie zdąży wyhamować. A czy wiecie, co oznacza zmuszenie do nagłego hamowania kierowcy załadowanej ciężarówki? Taki czyn to także możliwość spowodowania karambolu. W dodatku zastanówcie się, jak czuje się kierowca po ataku takiego furiata? Czy może dalej prowadzić bezpiecznie pojazd?

Niestety, w Polsce przypadki spraw karnych z tego powodu można policzyć na palcach jednej ręki. Sprawcy takich czynów pozostają najczęściej bezkarni albo w najgorszym przypadku ukarani mandatem za naruszenie przepisów ruchu drogowego. To jednak też jest rzadkością.

Ta bezkarność rozzuchwala  i dlatego coraz częściej można zobaczyć takie oto sytuacje, gdy jakiś niezrównoważony i agresywny osobnik próbuje po swojemu nauczać i wychowywać innych. Obyczaje rodem z zapadłej wiochy.

Polskie prawo jest oczywiście niedostosowane do realiów. Takie bandyckie i chuligańskie czyny powinny być kwalifikowane jako poważne przestępstwa. W kodeksie karnym należy wprowadzić następujący artykuł:

"Uczestnik ruchu, który umyślnie stwarza zagrożenie na drodze, w szczególności zmuszając kierującego pojazdem do gwałtownego hamowania, nagłej zmiany kierunku jazdy albo zatrzymania pojazdu na drodze, stwarza zagrożenie zaistnienia katastrofy w ruchu lądowym i podlega obligatoryjnemu zatrzymaniu prawa jazdy na zawsze oraz karze grzywny w wysokości 20 000 zł. Pojazd, którym kierował sprawca, podlega konfiskacie jako narzędzie przestępstwa."

Gdyby wprowadzono taki przepis i kilku cwaniaczków poniosłoby z tego tytułu opisane wyżej konsekwencje, podobne zdarzenia występowałyby sporadycznie. Wystarczyłoby nagłośnić to w mediach.

Część internautów w swoich komentarzach usprawiedliwia sprawców takich wybryków tym, że ktoś złośliwie jechał lewym pasem, blokował drogę itp., a zatem rzekomo ta agresja była uzasadniona. Bzdura! Nikt nie dał wam prawa do wymierzania sprawiedliwości ani wychowywania innych kierowców. Jeśli nie potrafisz sobie poradzić z własnymi emocjami albo chcesz się w ten sposób dowartościować, zaimponować panience to znaczy, powinieneś skonsultować się ze specjalistą.

Nic nie usprawiedliwia napaści na kierowców albo złośliwych i niebezpiecznych zachowań.

Powiem szczerze: denerwuje mnie wielu kierowców (a także pieszych, rowerzystów). Czasem nawet bardzo. Swoją bezmyślnością, brakiem wyobraźni, ślamazarnością albo bezczelnością. Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, by zajechać komuś drogę, a następnie wysiąść z auta i przystąpić do bicia.  Nie jestem facetem delikatnym i nieśmiałym. Mam dobre warunki fizyczne. Przede wszystkim jednak mam rozum!

Pragnę zwrócić uwagę, że postulat surowych i bezwzględnych kar dla sprawców takich czynów wygłaszam nie tylko ja, ale mnóstwo internautów w komentarzach pod filmami prezentującymi tego typu zdarzenia. Może więc specjaliści od ustanawiania prawa wezmą to pod uwagę?

Pokrzywdzeni boją się zeznawać

W polskim prawie istnieje jeszcze jedna chora sytuacja. Wyobraźmy sobie, że pobity kierowca albo kierowca, któremu jakiś bandyta i chuligan zdemolował samochód, zgłasza to zdarzenie do policji. Policja wszczyna dochodzenie i sprawa trafia do sądu. Sprawca czynu ma prawo zapoznać się z aktami dochodzenia, a więc także z imieniem i nazwiskiem oraz adresem osoby, która zgłosiła napaść. To powoduje, że część poszkodowanych nie zgłasza takich zdarzeń, gdyż obawia się możliwej zemsty ze strony sprawcy.

Należy wprowadzić zasadę, że w takich sprawach nazwisko i adres osoby poszkodowanej pozostaje dostępny tylko dla organów ścigania i sądu. Sprawca przestępstwa absolutnie nie powinien mieć dostępu do takich danych.

Jak postępować w sytuacji zagrożenia?

Przede wszystkim starajcie się unikać prowokowania konfliktowych sytuacji. Nawet jeśli ktoś trąbi, wygraża, pokazuje ordynarne gesty albo kieruje do was wyzwiska, nie wdawajcie się w dyskusję z prostakiem. To może spowodować tylko eskalację konfliktu i zagrożenia. Warto zadać sobie pytanie: czy taki cham i prostak jest mi równy i może mnie obrazić?

Wdając się w polemiki i dyskusje schodzicie do jego poziomu. W dodatku może być to jakiś kryminalista mający nóż w ręku albo naćpany prymityw, pozbawiony zdolności oceny swoich czynów.

Z rozbawieniem i politowaniem czytam komentarze pod filmikami, jak to jeden albo drugi bohater poradziłby sobie z napastnikiem kładąc go natychmiast na łopatki. Pisałem już kiedyś o tym, że przez kilka lat trenowałem boks. Czy tego osobnika z Porsche można było unieszkodliwić? Teoretycznie tak, zwłaszcza, że jego postawa nie wskazywała na duże umiejętności. Wystarczyło zatem wyjść do niego, jeden potężny cios w głowę, drugi w korpus i leży...

Istnieje jednak małe "ale". Po pierwsze, niewielu kierowców może się wykazać bokserskimi umiejętnościami. Po drugie, w polskim chorym systemie prawnym mogłoby się zdarzyć, że to ten broniący się kierowca wylądowałby na ławie oskarżonych. A gdyby jeszcze ten prymitywny napastnik po skutecznym ciosie wylądował potylicą na asfalcie i rozbił sobie czaszkę, to napadnięty kierowca z pewnością trafiłby za kraty.

Być może też znalazłby się ktoś, kto by nagrał, jak to biją biednego człowieka...

Oczywiście to jest chore, nienormalne, ale należy zadać sobie pytanie: czy warto przekreślić swoje życie w imię bijatyki z takim patologicznym osobnikiem. Co w ten sposób zyskamy, a co możemy stracić?

Jeżeli już dojdzie do takiego ataku, radzę:

-   Jeżeli widzisz, że ktoś wychodzi z pojazdu i kieruje się do ciebie, zablokuj drzwi, zamknij okna - twój samochód stanowi dobrą ochronę, zrób wszystko, aby nie dać się wyciągnąć z auta

-   Nie nawiązuj kontaktu wzrokowego z napastnikiem, zachowuj się spokojnie, nie  podejmuj żadnej dyskusji, nie krzycz, nie wymachuj rękami

-   Nie wyłączaj silnika, każdy ruch samochodem utrudni napastnikowi atak

-   Nagrywaj napaść telefonem albo zleć pasażerowi nagrywanie

-   Dzwoń na policję i to tak, żeby napastnik widział, że telefonujesz

-   Bądź przygotowany na możliwość ucieczki, cofnij samochód kilka metrów, aby mieć więcej miejsca na ominięcie blokującego ci drogę pojazdu.

-   Po napaści pojedź do najbliższej jednostki policji, a jeśli jesteś zbyt roztrzęsiony, zdenerwowany, pozostań na miejscu i domagaj się przyjazdu radiowozu.

Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą odmiennego zdania, gdyż uważają, że należy dzielnie stawić odpór napastnikowi. To już ich sprawa, niech próbują, ale najwięcej odważnych jest jak zwykle w domowym zaciszu, przed komputerem. Trudno wymagać, by stawiał czoła jakiemuś durnemu osiłkowi starszy człowiek, kobieta albo ktoś nie mający predyspozycji do walki wręcz.

To państwo powinno nas wszystkich chronić przed patologicznymi, agresywnymi osobnikami - poprzez skuteczną policję i odpowiedni system prawny. Dlatego właśnie postuluję zmianę obecnego prawa i surowe karanie sprawców takich czynów. Może w końcu nasze prawo stanie w obronie napadanych, a nie bandytów? Może specjaliści od tworzenia prawa i posłowie je ustanawiający posłuchają wreszcie głosu społeczeństwa?

Polski kierowca


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy