Mercedes GLE Coupe - kiedy liczy się styl

Czwarta generacja SUVa Mercedesa w klasie wyższej i druga odsłona jego wersji coupe obiecuje zwracającą uwagę stylistykę, dynamiczne prowadzenie oraz przestronność i praktyczność godną rodzinnego auta. Podczas pierwszych jazd testowych tym modelem sprawdzaliśmy na ile udało się zrealizować te założenia.

GLE Coupe, w porównaniu do klasycznej wersji, wyróżnia się głównie tylną częścią nadwozia, gdzie mocno opadająca linia dachu oraz okien nadają temu modelowi dynamizmu. Mercedes postanowił jednak wyróżnić wersję coupe nie tylko stylistyką i ma ona na przykład krótszy o 60 mm rozstaw osi. To nadal imponujące 2935 mm, więc nie powinno odbić się negatywnie na ilości miejsca dla pasażerów na tylnej kanapie, ale nadać autu nieco więcej zwinności.

Po zajęciu miejsca za kierownicą nie zauważymy żadnych różnic w porównaniu do zwykłego GLE. Mamy więc przed sobą dwa duże, 12,3-calowe ekrany z najnowszą wersją oprogramowania MBUX. Oznacza to wirtualne zegary z szerokim wachlarzem możliwości personalizacji wskazań oraz zaawansowaną obsługę głosową aktywowaną hasłem "Hej, Mercedes". Choć stale usprawniana, nadal nie działa co prawda idealnie, ale lista dostępnych komend jest naprawdę długa, a pomyłki zdarzają się sporadycznie. Ponadto auto potrafi wykryć czy polecenie wypowiada kierowca czy pasażer (przydatne kiedy na przykład chcemy zmienić temperaturę klimatyzacji).

Reklama

Zgodnie z przewidywaniami, zmniejszony rozstaw osi nie wpłynął zauważalnie na ilość miejsca na tylnej kanapie. Rośli pasażerowie nadal mają go pod dostatkiem, zarówno na wysokości kolan, jak i nad głową. GLE Coupe jest oczywiście wyraźnie mniej praktyczne pod względem możliwości przewozowych - mocno pochylona tylna szyba nie pozwoli na przewiezienie dużych pudeł, a na liście opcji nie znajdziemy trzeciego rzędu siedzeń, jak w zwykłym GLE. Z drugiej strony bagażnik o pojemności 655 l nie daje żadnych powodów do narzekań.

Do testów udostępniono nam trzy wersje silnikowe - wysokoprężne 400 d, hybrydowe 350 de oraz usportowione 53 AMG. Nasze testy zaczęliśmy od ostatniej z nich i szybko zdobyła ona naszą sympatię. Pod maską pracuje jedynie 3-litrowy silnik, ale wspomagany jest turbosprężarką i elektrycznym kompresorem. Efektem jest 435 KM oraz 520 Nm. Co więcej, wersja ta korzysta z technologii mikrohybrydowej, która poza (przynajmniej teoretycznym) zmniejszaniem zużycia paliwa, może chwilowo dostarczyć dodatkowe 22 KM oraz 250 Nm.

Przekłada się to na świetne osiągi - sprint do 100 km/h trwa 5,3 s, więc chociaż nie jest to "pełne" AMG, to poruszamy się już w rejonach zarezerwowanych dla aut sportowych. Reakcje na gaz są całkiem żywiołowe (zasługa elektrycznego kompresora), a wrażenia z jazdy potęguje rasowo brzmiący wydech. Porównując do odmian 63 AMG brakuje tutaj uderzenia mocy po wciśnięciu gazu do oporu, ale dzięki temu nawet mało doświadczony kierowca może operować prawym pedałem bez obaw, że zaskoczy go eksplozja niutonometrów. Dobrze spisuje się 9-biegowy "automat", sprawnie zmieniający przełożenia w trybie manualnym i dobrze odgadujący intencje kierowcy w automatycznym.

AMG to nie tylko mocny silnik, ale także zmodyfikowany układ jezdny z pneumatycznym zawieszeniem. Wartym uwagi dodatkiem są elektrycznie aktywowane stabilizatory, które w dużej mierze eliminują przechyły nadwozia w zakrętach. Całości dopełnia napęd na wszystkie koła, preferujący tylną oś (co faktycznie czuć na łukach). Niestety w GLE nie dostaniemy tylnego mechanizmu różnicowego z ograniczonym uślizgiem - jego działanie jest jedynie symulowane przez system ESP, który przyhamowuje odpowiednie koło w zakręcie. Działa to nieźle, ale po szybkiej przejażdżce krętą drogą nie powinien nas dziwić swąd przypalonych hamulców...

Mercedes-AMG GLE 53 Coupe zrobił na nas świetne wrażenie, ale większość klientów i tak wybierze diesla. Sprawdzana przez nas wersja 400 d to najmocniejsza odmiana wysokoprężna (jest jeszcze 350 d). 330 KM i 700 Nm pozwoli rozpędzić tego dużego SUVa do 100 km/h w 5,7 s, a więc jest niemal równie szybka, co wspomniane wcześniej AMG! Wrażenia z jazdy są jednak zupełnie inne. Ogromny moment obrotowy sprawia, że auto wyrywa się wręcz do przodu przy mocniejszym dodaniu gazu, a do naszych uszu dochodzi dość przyjemny, twardy warkot. Z drugiej strony reakcje na ruchy prawej stopy wydają się nieco rozmyte.

O tym dlaczego wersja 53 zasługuje na znaczek AMG, przekonujemy się też podczas pokonywania górskich serpentyn. GLE 400 d zachowuje się tam tak, jak można spodziewać się po ważącym 2295 kg SUVie. Chociaż AMG jest jeszcze cięższe (2325 kg), to diesel ma tendencje do wyraźnego przechylania się na zakrętach oraz wyjeżdżania przodem, jeśli przesadzimy z prędkością na łuku. Ta wersja to zdecydowanie świetny wybór na dalekie trasy, ale niekoniecznie na górskie drogi.

Na końcu zajęliśmy miejsce w bardzo ciekawej odmianie 350 de, czyli wysokoprężnej hybrydzie plug-in. To rzadko spotykane połączenie, Mercedes stosuje w kilku swoich modelach. Tak jak w klasie C czy E, tak i tutaj głównym źródłem napędu jest 2-litrowy diesel generujący 194 KM oraz 400 Nm. Wspomaga go motor elektryczny, oferujący 136 KM i 440 Nm. W sumie kierowca ma do dyspozycji 320 KM oraz 700 Nm, które zawsze trafiają na wszystkie koła. Mercedes nie bawi się w rozwiązania typu "jednostka spalinowa napędza przednią, a elektryczna tylną oś". Oba silnik znajdują się przed 9-biegową skrzynią automatyczną, więc nawet w trybie elektrycznym korzystamy z dobrodziejstwa 4x4.

GLE 350 de jest wyjątkowy nie tylko ze względu na wykorzystany silnik spalinowy, ale przede wszystkim z uwagi na to, że to pierwsza hybryda plug-in, która jest fatycznie połączeniem dwóch światów. Podczas gdy inne modele mogą przejechać (nominalnie) 40-50 km na energii elektrycznej, SUV Mercedesa potrafi nawet 106 km! Innymi słowy, bez względu na warunki pogodowe i nasze plany, prądu powinno nam wystarczyć nawet podczas intensywnego dnia krążenia po mieście. Nic dziwnego - bateria o pojemności 31,2 kWh jeszcze do niedawna była niezłym wynikiem w autach czysto elektrycznych.

Kiedy z kolei potrzebujemy pojechać gdzieś dalej, mamy pod maską oszczędnego diesla, czyli idealny wybór w trasę. 194 KM w aucie ważącym 2690 kg (!) wydaje się być skromną wartością, ale pamiętajmy, że po wykorzystaniu całości energii "z gniazdka", bateria nigdy nie jest do końca rozładowana. Tak jak w klasycznej hybrydzie, auto dba o zachowanie niewielkiej rezerwy, więc podczas na przykład wyprzedzania, możemy liczyć na pełnię możliwości układu napędowego. W przypadku wersji 350 de oznacza to sprint do 100 km/h w 6,9 s i prędkość maksymalną 210 km/h

GLE Coupe, podobnie jak poprzednik, jest nieco mniej praktyczną, ale o wiele ciekawszą i nadal bardzo rodzinną receptą na luksusowego SUVa klasy wyższej. Obecnie konkurencja w tym segmencie zrobiła się wyraźnie większa i oprócz prekursora, czyli BMW X6 (które właśnie debiutuje w trzeciej odsłonie), nowość Mercedesa będzie musiała rywalizować z Audi Q8 oraz Porsche Cayenne Coupe. Po naszym pierwszym spotkaniu z GLE Coupe jesteśmy pewni, że model ten został dobrze przygotowany do walki z konkurentami.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama