BYD Seal U DM-i to hybryda za 170 tys. zł. Cena to hit, a jak jeździ?
Chińska marka BYD wprowadziła do polskiej oferty zupełnie nowy model Seal U DM-i. Jest to SUV segmentu D z napędem hybrydowym plug-in dostępnym w dwóch wersjach mocy. Na jednym baku paliwa przejedzie ponad 1000 km, a w standardzie wyposażony jest po sam sufit. W tej cenie trudno prosić o więcej, a jak to jeździ?
Nad Wisłą zadebiutowała chińska nowość. W polskiej ofercie BYD pojawił się właśnie konkurent rodzinnych i oszczędnych SUV-ów segmentu D. Nowy BYD Seal U DM-i to rywal dla takich samochodów jak Toyota RAV4 PHEV czy Skoda Kodiaq PHEV. W odróżnieniu jednak od tych dobrze znanych nam modeli, chiński przedstawiciel jest w standardzie już bardzo bogato wyposażony, znacznie tańszy i oferuje do 1080 km zasięgu.
Nasz bohater ma 4775 mm długości, 1890 mm szerokości, 1670 mm wysokości, a jego rozstaw osi mierzy 2765 mm. W zależności od wersji waży od 2350 do 2510 kg, a bagażnik ma od 425 do 1440 l pojemności. Model występuje w dwóch wersjach wyposażenia - Boost oraz Design - które różnią się napędem.
W bazowej wersji Boost pod maską pracuje czterocylindrowy, wolnossący silnik 1.5 o mocy 98 KM i 122 Nm, współpracujący z jednostką elektryczną o mocy 166 KM i 300 Nm. W efekcie łączna moc systemowa to 218 KM i 300 Nm, a pierwsza “setka" jest rozwijana w 8,9 sekundy. W takim podstawowym wydaniu z napędem na przednią oś prędkość maksymalna ograniczona jest elektronicznie do 170 km/h
W wyższej wersji Design chiński SUV jest napędzany przez czterocylindrowy, turbodoładowany silnik 1.5 o mocy 130 KM i 220 Nm. W tym wydaniu spalinowa jednostka współpracuje z dwoma motorami elektrycznymi - ten na przedniej osi generuje moc 150 KM i 300 NM, a ten na tylnej - 120 KM i 250 Nm. Łączna moc tego zestawu to 323 KM i 550 Nm, co pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w czasie 5,9 s. Tu mamy już do czynienia z napędem na wszystkie koła, a prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie to 180 km/h.
W obydwu wariantach samochód jest wyposażony w baterię typu Blade o pojemności 18,3 kWh, którą możemy ładować prądem zmiennym o mocy do 11 kW lub prądem stałym o mocy do 18 kW. W odmianie Boost zasięg elektryczny w cyklu mieszanym sięga 80 km, a w cyklu miejskim nawet 113 km (wg WLTP). Wersja Design oferuje do 70 km zasięgu w cyklu mieszanym i do 98 km w cyklu miejskim. Naładowanie jej z poziomu 30 do 80 proc. zajmuje najszybciej 35 minut. Na pełnym zbiorniku paliwa i naładowanej baterii maksymalny zasięg odmiany Boost sięga nawet 1080 km, zaś dla wariantu Design to 870 km.
Na polskim rynku ceny nowego BYD Seal U DM-i w wersji Boost startują od 169 900 zł lub od 209 900 zł za odmianę Design. Samochód już w standardzie oferuje naprawdę wiele rzeczy, za które w salonach innych marek trzeba sporo dopłacić. Są to m.in.:
- elektrycznie sterowane fotele pokryte wegańską skórą
- obracany ekran centralny o przekątnej 15,6 cala
- cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 12,3 cala
- wyświetlacz head-up (HUD)
- łączność Apple CarPlay i Android Auto
- system audio Infinity z 10 głośnikami
- asystent głosowy “Hi, BYD"
- podgrzewana kierownica
- podgrzewane i wentylowane fotele przednie
- oświetlenie nastrojowe
- system kamer 360 stopni
- reflektory LED
- tylne lampy LED
- panoramiczny dach z elektrycznie sterowaną roletą
- 19-calowe felgi z oponami 235/50 R19
- elektrycznie sterowana klapa bagażnika
- funkcja V2L (Vehicle-to-load) pozwalająca na zasilanie zewnętrznych urządzeń (3,3 kWh mocy)
Jeszcze do niedawna samochody z Państwa Środka traktowałem trochę jak sprzęt RTV/AGD. Nie miałem wobec nich wielkich oczekiwań i nie potrafiłem się do nich przywiązać. Przejażdżka z punktu A do B nie zapadała mi w pamięć i nie czekałem zniecierpliwiony, aż znów wrócę za kierownicę. Śmiem więc stwierdzić, że dla kogoś, dla kogo auto jest czymś więcej, niż tylko środkiem transportu, niektóre auta Państwa Środka mogą być “nijakie". Niemniej, Chińczycy szybko się uczą i ten SUV chińskiej marki BYD jest tego świetnym przykładem.
W pierwszym kontakcie nowy Seal U DM-i nie oczarował mnie sposobem prowadzenia. Układ kierowniczy jest sztucznie wspomagany - kierownica może pracować bardzo lekko albo w nienaturalny sposób stawiać większy opór. Zawieszenie jest miękkie, przechyły nadwozia przy skręcaniu czy hamowaniu są odczuwalne, ale nierówności drogi wybiera bardzo zgrabnie. Przy szybszym pokonaniu kostki na Starym Mieście kierownica nie chciała uciec mi z rąk, a samochód nie próbował nieprzewidywalnie zmienić kierunku jazdy.
Jednakże, trudno znaleźć taki punkt, w którym auto jedzie po prostu na wprost. Przy jeździe z większymi prędkościami na obwodnicy trzeba lekko korygować tor jazdy, co na dłuższych wyprawach mogłoby być męczące. Niemniej, przy jeździe z autostradowymi wartościami w kabinie jest cicho. Szum nie dochodził z okolic lusterek, dachu czy nadkoli.
Do testu wydano nam słabszą odmianę Boost, która nie zachwyca osiągami. Samochód niespiesznie się rozpędza, dlatego nie będzie królował na lewym pasie, natomiast w mieście wsparcie silnika elektrycznego jest wystarczające. Przy tym wszystkim zużycie paliwa również wypadło nieźle. Na trasie samochód zużywał ok. 7-8 l/100 km, jednak po wjechaniu do miasta apetyt spadał do poziomu 5-6 l/100 km, gdy częściej korzystał ze wsparcia silnika elektrycznego. Odcinek testowy był jednak na tyle krótki, że nie pozwolił dokładnie sprawdzić możliwości układu.
Poświęciłem jednak sporo czasu na przyglądaniu się kabinie. Multimedia oraz i ich obsługa, jak również jakość materiałów i wykończenie poszczególnych elementów, są już na naprawdę dobrym poziomie. Niezmiennie niezłe wrażenie robi na mnie ekran o przekątnej 15,6-cala, który jednym przyciskiem - w każdym modelu marki BYD - można obrócić do pozycji pionowej. Nikt nie wie po co, ale to ciekawy gadżet.
System oferuje wiele różnych funkcji, które nie zostały jeszcze dobrze przetłumaczone - “podążaj za mną reflektorem domu" (oświetlenie po zamknięciu auta) czy “głoska bezdźwięczna" (sterowanie głośnością) to tylko dwa przykłady. Na wiele sposobów można też skonfigurować informacje wyświetlane na cyfrowych wskaźnikach, a nawet sterować z poziomu zegarów temperaturą klimatyzacji - tego jeszcze nigdzie nie widziałem.
Asystent głosowy “Hi, BYD" dostępny w standardzie powiedział mi jaka jutro będzie pogoda w Warszawie, a poproszony otworzył także wszystkie szyby i włączył podgrzewanie fotela kierowcy. Niestety, póki co nie rozumie języka polskiego, ale może jeszcze się to zmienić. System jest intuicyjny i raczej prosty w obsłudze. Funkcji jest jednak na tyle dużo, że nie sposób spamiętać, gdzie czego należy szukać.
Miejsca w kabinie jest naprawdę sporo. Kierownica regulowana jest manualnie w dwóch płaszczyznach, a w przednim rzędzie można się wygodnie rozsiąść i znaleźć wygodną pozycję na elektrycznie sterowanych fotelach, choć długość siedziska - na potrzeby większych i wyższych europejczyków - mogłaby być nieco większa. Pasażerowie z tyłu mają do dyspozycji sporo miejsca, podłokietnik, osobny nawiew i własne gniazda ładowania. Jest kilka schowków, półka na bezprzewodowe ładowanie smartfonów, gniazda USB-C i dwa uchwyty na napoje.
Po zmroku można się też pobawić oświetleniem nastrojowym i dopasować barwę światła do swoich upodobań. Biegi wybieramy niewielką dźwignią, która przypomina tą stosowaną dziś w autach koncernu Volkswagena czy BMW. Pod ręką mamy też kilka fizycznych przycisków, pokrętło do sterowania głośnością multimediów i selektor, którym możemy przełączyć się z trybu hybrydowego na w pełni elektryczny.
Bagażnik w BYD Seal U DM-i ma od 425 do 1440 l pojemności. W zestawie jest rzecz jasna roleta, a pod podłogą jest trochę miejsca na mniejsze przedmioty. Brakuje dodatkowych schowków i gniazda 230V, a kanapa składa się tylko w proporcji 60:40. Klapa sterowana jest elektrycznie i z jej poziomu możemy także zamknąć samochód.
Podsumowując, nowy SUV marki BYD jest już naprawdę ciekawą i konkurencyjnie wycenioną propozycją. Pozostaje czekać i obserwować, jak przyjmie go rynek. Europejskie propozycje tj. Toyota RAV4 PHEV czy Skoda Kodiaq PHEV nie oferują w standardzie tak dużo, a przy okazji kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej w podstawie. Czy Polacy zaczną się przesiadać do chińskich aut? Prędzej czy później na pewno, pytanie tylko, jak szybko to nastąpi.
Marka BYD (Build-Your-Dreams) to absolutna nowość na polskim rynku, jednak w branży motoryzacyjnej działa już od 2003 roku. To właśnie wtedy BYD Auto, czyli filia ogromnego chińskiego koncernu z siedzibą w Shenzhen, zaprezentowała pierwszy samochód. Dwadzieścia lat później BYD jest obecny w dwudziestu krajach Unii Europejskiej, a jego siedziba jest zlokalizowana w Holandii.
Do niedawna wszystkie samochody były produkowane w Chinach, jednak w czerwcu tego roku kolejny zakład otworzono w Tajlandii. BYD ma bardzo ambitne cele, bowiem do końca 2025 roku chce otworzyć kolejne fabryki w Turcji, Brazylii oraz na Węgrzech. W planach jest także uruchomienie zakładów w Meksyku i Uzbekistanie. W 2023 roku udział marki BYD w Europie wynosił 1,1 proc., a planem importera jest zwiększenie go do 5 proc. do końca przyszłego roku.