Wyjątkowy pech Włocha. Codziennie wpadał w tę samą pułapkę
Włoski kierowca popadł w zbyt dużą rutynę, jeżdżąc codziennie do pracy tą samą drogą. Nawet nie wiedział, że pośpiech skończy się dla niego wizją bankructwa. Wszystko z powodu pułapki, która czaiła się na niego na trasie.

Spis treści:
Włoch z Nizza Monferrato w Piemoncie przez 6 miesięcy wybierał tę samą trasę do codziennych dojazdów do pracy. Przez cały ten czas beztrosko przemierzał kolejne kilometry, będąc przekonanym, że nieco szybsza jazda ujdzie mu na sucho. Niestety, nie miał pojęcia o pułapce, która przez te miesiące czyhała na niego w zaroślach.
Regularnie otrzymywał mandaty. Myślał, że to błąd
Andrea Ferretto, a zatem główny bohater tej historii, pracował jako ochroniarz w supermarkecie w Toronie. Trasę pomiędzy domem, a pracą pokonywał samochodem dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Nie był świadomy, że za trzymetrowym płotem czai się na niego fotoradar. Mężczyzna jeździł obok niego, łamiąc panujące ograniczenie prędkości.
O swoich wykroczeniach dowiedział się w momencie, gdy zaczęły spływać do niego mandaty. W związku z przytłaczającą liczbą spływających kar uznał, że padł ofiarą błędu. Postanowił to wyjaśnić, dzwoniąc na policję, ale zamiast przyznania mu racji, funkcjonariusze potwierdzili autentyczność mandatów.
100 mandatów na kolosalną sumę. Mężczyzna może stracić swoje pojazdy
Sytuacja, w której znalazł się nieświadomy mężczyzna jest co najmniej dramatyczna. Z pensją ochroniarza wynoszącą zaledwie 1100 euro miesięcznie, nie jest w stanie zapłacić żądanej kwoty od razu. Mowa tutaj o 28 000 euro, które stanowią zsumowaną kwotę kar wystawionych w formie 100 mandatów. Mężczyzna działa wraz z prawnikiem, aby maksymalnie zamortyzować skutki swoich występków mimo, że termin na apelację wobec wystawionych mandatów upłynął. Zagrożono mu nawet utratą samochodu i skutera.
W swojej batalii Włoch zwraca uwagę na lokalizację fotoradaru, któremu zawdzięcza kłopoty prawne. Znajduje się on za trzymetrowym płotem na zakręcie. Zdaniem mężczyzny, jest to wbrew orzeczeniu włoskiego Sądu Kasacyjnego, który stwierdził, że kontrole prędkości muszą być oznaczone z odpowiednim wyprzedzeniem, a także wyraźnie widoczne. Mężczyzna dopatruje się również uchybień po stronie zarządcy fotoradaru, który mógł nie mieć prawidłowej licencji w 2021 roku.
Fotoradary wzbudzają kontrowersje. Nawet w Polsce ma to miejsce
Włoch nie jest odosobnionym przypadkiem, który musi mierzyć się z przytłaczającą odpowiedzialnością za łamanie ograniczeń prędkości. Również w innych krajach kierowcy mierzą się z kontrowersjami dotyczącymi fotoradarów.
Nawet w Polsce można znaleźć wyjątkowo dokładne urządzenia pomiarowe, które skrupulatnie notują każde wykroczenie. Przykładem może być fotoradar przy Alejach Jerozolimskich 239, który od 18 listopada 2024 do 1 lutego 2025, zanotował 12 517 naruszeń. Media okrzyknęły go fotoradarem rekordzistą po tym, gdy okazało się, że ktoś go uszkodził. Niedawno urządzenie wróciło na swoje miejsce, ale na krótko. W ciągu niespełna 48 godzin ponownie zostało zniszczone.