W Norwegii sprzedaje się więcej aut elektrycznych niż spalinowych
Jeśli jakikolwiek kraj ma w najbliższym czasie przestawić się na samochody elektryczne, to niewątpliwie będzie to Norwegia.
Ten skandynawski kraj, ze względu na zamożność społeczeństwa (paradoksalnie uzyskaną dzięki złożom ropy naftowej), mógł sobie pozwolić na drastyczną politykę fiskalną, która sprawiła, że zakup samochodu spalinowego stał się zupełnie nieopłacalny. Samochody elektryczne w Norwegii nie tylko zwolnione są z VAT-u czy podatku drogowego, ale również wysokim cłem obłożono auta spalinowe.
W efekcie np. elektryczny Volkswagen ID.3 kosztuje w Norwegii mniej spalinowy Golf. Tymczasem w Polsce za ID.3 trzeba zapłacić około 50 tys. zł więcej, a ta różnica i tak jest sporo mniejsza niż jeszcze niedawno - ceny spalinowego Golfa wzrosły w ostatnim czasie ponad 10 tys. zł.Nic więc dziwnego, że Norwegowie, chcąc nie chcąc, kupowali i nadal kupują auta bateryjne, których używanie w surowym norweskim klimacie, przy często niskich temperaturach, wiąże się ze sporymi wyrzeczeniami, związanymi czy to z długimi czasami ładowania akumulatorów czy też mniejszym od zakładanego zasięgiem.
W 2021 roku, wobec dalszego drastycznego wzrostu cen aut spalinowych, sprzedaż samochodów bateryjnych wzrosła w Norwegii o 48 procent (w stosunku do roku 2020). Dzięki temu już niemal dwa na trzy sprzedawane w Norwegii nowe samochody mają napęd elektryczny. W roku 2020 udział samochodów bateryjnych wynosił 54 proc, a w 2019 - 42 proc.Największy udział w rynku (biorąc pod uwagę wszystkie samochody, niezależnie od typu napędu) ma Tesla - 11,5 proc. Na drugim miejscu znalazł się Volkswagen z wynikiem 9,4 proc.Najchętniej kupowany w Norwegii samochód to Tesla Model 3, która wyprzedziła jedyny w czołowej dziesiątce samochód z silnikiem spalinowym, czyli Toyotę RAV4 Hybrid. Podium zamknął Volkswagen ID.4.Norwegia zamierza być pierwszym krajem na świecie, którzy wprowadzi zakaz sprzedaży samochodów spalinowych. Ma to nastąpić w 2025 roku, a więc już za 3 lata.
***