Volkswagen szuka oszczędności. Mniejsze wypłaty dla zarządu

Volkswagen, który od dłuższego czasu boryka się z problemami finansowymi, niedawno ogłosił szeroko zakrojoną restrukturyzację swojej działalności. W celu redukcji kosztów oraz usprawnienia procesów produkcyjnych i rozwojowych, koncern zapowiedział masowe zwolnienia oraz zamknięcie wybranych zakładów. Co jednak ciekawe, poszukiwanie oszczędności nie ominie także kadry kierowniczej i samego prezesa niemieckiego koncernu.

Volkswagen szuka oszczędności. Mniejsze wypłaty dla zarządu
Volkswagen szuka oszczędności. Mniejsze wypłaty dla zarządu BloombergGetty Images

Volkswagen boryka się z coraz większymi problemami spowodowanymi kryzysem w niemieckiej branży motoryzacyjnej. Jakiś czas temu dyrektor generalny koncernu, Olivier Blume, przyznał, że sytuacja firmy staje się coraz trudniejsza, co wymusza wdrożenie kompleksowego planu restrukturyzacji. W ramach poszukiwania oszczędności firma ogłosiła konieczność wycofania się z wielu umów pracowniczych oraz przeprowadzenia masowych zwolnień w swoich zakładach.

Tysiące pracowników VW na ulicach. Wstrzymano linie montażowe

Narastające problemy finansowe Volkswagena wywołały niepokój nie tylko wśród niemieckich władz, ale przede wszystkim wśród pracowników. Pod koniec ubiegłego roku tysiące zatrudnionych w dziewięciu fabrykach koncernu wyszło na ulice, rozpoczynając długotrwałe strajki ostrzegawcze. Protesty objęły niemal wszystkie niemieckie zakłady firmy, w tym flagową fabrykę pojazdów elektrycznych w Zwickau.

Na czas protestów niemal wszystkie linie montażowe Volkswagena zostały wstrzymane, a skala demonstracji wywarła silną presję na zarząd koncernu. Podczas negocjacji między związkami zawodowymi a przedstawicielami firmy przewodnicząca Rady Zakładowej, Daniela Cavallo, zażądała, aby najwyższe kierownictwo Grupy także zaangażowało się w działania mające na celu redukcję kosztów i zrezygnowało ze swoich kosmicznych wynagrodzeń. Co zaskakujące, zarząd Volkswagena przystał na tę propozycję.

Zarząd Volkswagena zmniejszył sobie wynagrodzenie

Pierwsze kroki w ramach zapowiadanych zmian podjęto już w ubiegłym roku. Zarząd grupy zrezygnował wtedy z części swoich wynagrodzeń, obniżając je o 5 proc. Jak informują niemieckie media, niedawno Oliver Blume wraz z ośmioma członkami zarządu zdecydowali się na kolejną redukcję pensji. W ciągu najbliższych dwóch lat ich wynagrodzenia spadną o 11 proc.

Choć procentowo obniżka wydaje się niewielka, w rzeczywistości chodzi o ogromne kwoty. Jak podkreślił niemiecki Bild, dotychczas Oliver Blume mógł zarabiać rocznie nawet 9,7 mln euro, uwzględniając zarówno pensję zasadniczą, jak i chętnie przyznawane premie za wyniki. Kwota ta może wydawać się abstrakcyjna, jednak warto przypomnieć o rekordowych zarobkach Carlosa Tavaresa, byłego dyrektora koncernu Stellantis, który w samym 2023 roku otrzymał aż 36,5 mln euro.

INTERIA.PL