Zarabiał 430 tys. zł dziennie. Pracę rzucił z dnia na dzień
Carlos Tavares, dyrektor generalny koncernu Stellantis, który niespodziewanie 1 grudnia odszedł ze stanowiska, przestając szefować jednej z największych na świecie firm produkujących samochody, udzielił pierwszego od dymisji wywiadu. Wyjaśnił w nim, dlaczego podjął decyzję, po której przestał zarabiać ok. 430 tys. zł dziennie.
Spis treści:
Pierwsze informacje o tym, że Tavares będzie się żegnał z koncernem podano w połowie października. Wówczas jednak przedstawiciele Stellantisa informowali, że Carlos Tavares, który objął stery w 2021 roku, przejdzie na emeryturę po zakończeniu swojej kadencji na stanowisku dyrektora generalnego, czyli na początku 2026 roku.
Dlaczego Tavares podał się do dymisji?
Ostatecznie Tavares, który w ciągu zeszłego roku zarobił astronomiczne 36,5 mln euro (w przeliczeniu to blisko 160 mln zł, co daje 430 tys. zł dziennie), 1 grudnia odszedł ze stanowiska ze skutkiem natychmiastowym. Co takiego się wydarzyło, że doprowadziło Tavaresa do dymisji?
O przyczynach rezygnacji menedżer opowiedział w pierwszym wywiadzie od dymisji., udzielonym portugalskiej gazecie Expresso. Tavaers wyjaśnił, że główną przyczyną była rozbieżność w wizji rozwoju koncernu między nim a zarządem Stellantisa.
Portugalczyk nie wdawał się w szczegóły, ale Reuters donosi, że niektóre cele stawiane przez Tabaersa członkowie zarządu uważali za nierealne lub wręcz szkodliwe dla firmy.
Kością niezgody samochody elektryczne?
Kością niezgody mogło być podejście obu stron konfliktu do samochodów elektrycznych. Stellantis mocno postawił na ich rozwój, wydając olbrzymie pieniądze na inwestycje. Tymczasem, rynek się nie rozwija, a wręcz kurczy. Co więcej, już otwarcie mówi się, że Unia Europejska wycofa się z zakazu rejestracji samochodów spalinowych, który miał wejść w życie w 2035 roku.
Tymczasem koncern w ostatnim czasie pokazał szereg nowości, ale większość z nich miała napęd bateryjny, a to mocno ograniczało sprzedaż. W efekcie obecny rok był dla Stellantisa bardzo trudny.
Trudna sytuacja Stellantisa w Europie i Ameryce
Bardzo źle wygląda sytuacja w Ameryce Północnej, gdzie kluczowe marki, takie jak Jeep i Ram, odnotowały znaczące straty. Załamanie rynku aut elektrycznych w Europie również odbiło się na poziomie sprzedaży i zyskach.
W efekcie przychody netto za pierwsze półrocze 2024 roku wyniosły 85 mld euro, co oznaczało spadek o 14 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Zysk netto wynoszący 5,6 mld euro spadł natomiast o 48 proc. To bolesne dla zatrudniającego ćwierć miliona ludzi koncernu, który w swoim portfolio ma szereg ikonicznych marek, m.in. takich jak Alfa Romeo, Citroen, Dodge, Fiat, Jeep, Lancia, Maserati, Opel czy Peugeot.
Co gorsza, słabe wyniki finansowe odbiły się na kursie akcji, który spadł w ciągu 2024 roku z 21 do 13 euro.
Stellantisem rządzi obecnie rada dyrektorów pod przewodnictwem Johna Elkanna. Póki co, odejście Tavaresa, nie zmieniło sytuacji koncernu, który wciąż, ze względu na brak popytu, musi wstrzymywać pracę zakładów.
Jednocześnie trwają poszukiwania nowego dyrektora generalnego, przed którym stanie trudne zadanie przeprowadzenie koncernu przez bardzo burzliwy czas, związany zarówno z nieudaną elektryczną transformacją, jak i ciągłym zaostrzaniem norm emisji spalin przez Unię Europejską.