Tysiące pracowników wyszło na ulice. Tak źle nie było od 2018 roku
Tysiące pracowników dziewięciu fabryk Volkswagena w Niemczech, w tym fabryki produkującej pojazdy elektryczne rozpoczęło strajki ostrzegawcze. Związki zawodowe oskarżyły akcjonariuszy o stawianie miliardowych zysków ponad dobro zatrudnionych. Na kilka godzin wstrzymane zostały niemal wszystkie linie montażowe w kraju.
Związek zawodowy IG Metall wezwał pracowników niemieckich zakładów Volkswagena do rozpoczęcia masowych strajków ostrzegawczych. W Wolfsburgu, gdzie znajduje się główna siedziba koncernu, już od poniedziałkowego poranka rozbrzmiewały gwizdki i okrzyki protestujących. Był to wyraźny sygnał niezadowolenia z braku porozumienia między przedstawicielami pracowników a zarządem firmy.
Kilkugodzinne strajki ostrzegawcze, będące jedynie wstępem do planowanych 24-godzinnych protestów, miały na celu zwiększenie presji na zarząd Volkswagena w trakcie negocjacji. W akcjach wzięli udział pracownicy niemal wszystkich niemieckich zakładów firmy, w tym flagowej fabryki samochodów elektrycznych w Zwickau. Na czas protestów wstrzymano niemal wszystkie linie montażowe producenta. Związek zawodowy IG Metall, reprezentujący ponad 120 tys. pracowników w Niemczech, zapowiedział determinację w swoich działaniach i gotowość do walki do końca, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Trwające strajki ostrzegawcze są największymi protestami w niemieckim oddziale Volkswagena od 2018 r. Producent, który od dłuższego czasu zmaga się z trudną sytuacją finansową, zapowiedział niedawno daleko idącą restrukturyzację działalności. Aby obniżyć koszty i jednocześnie usprawnić procesy produkcji i rozwoju koncern zapowiedział masowe zwolnienia oraz zamknięcie wybranych fabryk. Nigdy wcześniej Volkswagen nigdy nie zdecydował się na takie działanie na swoim rodzimym rynku.
Dyrektor generalny Volkswagena, Oliver Blume, wskazywał niedawno na spadek konkurencyjności niemieckiej gospodarki. Jak wyjaśnił, produkcja w Niemczech staje się coraz mniej opłacalna z powodu rosnących cen energii, wysokich kosztów pracy, ograniczonej dostępności surowców oraz uciążliwej biurokracji. Te czynniki od dłuższego czasu rzucają cień na przyszłość wielu zakładów motoryzacyjnych w kraju.
Zdaniem analityków obecnie Volkswagen zatrudnia w Niemczech zbyt dużo ludzi, którzy produkują zbyt mało samochodów. Sposobem na uniknięcie zwolnień i zamykania zakładów byłby wzrost sprzedaży, ale ten scenariusz w dobie europejskiego kryzysu motoryzacyjnego jest niemal nierealny do zrealizowania.