USA porozumiały się z Wielką Brytanią. Amerykańscy producenci aut są wściekli
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania doszły do porozumienia ws. obniżenia ceł na samochody. To już kolejny krok wstecz wykonany przez Donalda Trumpa, który swoimi chaotycznymi działaniami ws. taryf wywołał m.in. duże spadki kursu dolara i akcji na Wall Street.

W skrócie
- Stany Zjednoczone i Wielka Brytania doszły do porozumienia ws. obniżenia ceł na samochody.
- Porozumienie uwzględnia nowe stawki celne na samochody i części samochodowe z Wielkiej Brytanii, a także likwidację ceł na stal i aluminium.
- Decyzja budzi mieszane reakcje, gdyż z jednej strony cieszy brytyjskich producentów, z drugiej spotyka się z krytyką amerykańskich firm.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Od 3 kwietnia 2025 roku samochody importowane do USA objęte są zaporowym cłem w wysokości 27,5 proc. To skutek wprowadzenia przez Trumpa nowego cła w wysokości 25 proc., które zostało dodane do wcześniej obowiązującej stawki 2,5 proc. Ponadto od 3 maja zaczęły obowiązywać cła na części samochodowe, również w wysokości 25 proc.
Jest porozumienie USA - Wielka Brytania. Będzie mniejsze cło na samochody
Zgodnie z zawartym porozumieniem, samochody importowane do Stanów Zjednoczonych z Wielkiej Brytanii nie będą już objęte cłem w wysokości 27,5, ale 10 proc., przy czym stawka ta będzie stosowana tylko dla pierwszych 100 tysięcy samochodów.
Nadwyżka powyżej tego limitu ma być już obłożona cłem w wysokości 27,5 proc. Nie jest to jednak problemem, bowiem w 2024 roku eksport samochodów z Wielkiej Brytanii do USA zamknął się liczbą 102 tys. samochodów.
Ponadto zniesione zostaną cła na brytyjską stal i aluminium. Obowiązują one od 12 marca i wynoszą 25 proc.
W zamian Brytyjczycy zgodzili się obniżyć swoje cła na samochody amerykańskie z 5,1 do 1,8 proc. i zapewnić lepszy dostęp do własnego rynku dla towarów amerykańskich.
Kto skorzysta na umowie USA - Wielka Brytania?
Porozumienie zostało przedstawione przez Trumpa jako olbrzymi sukces (przed rozpoczęciem wojny celnej amerykańskie cła na auta brytyjskie wynosiły 2,5 proc., teraz będzie 4-krotnie wyższe), rzekomo otwierający dla USA nowy, duży rynek.
Czy to faktycznie jest sukces? Na umowę zupełnie inaczej zareagowali producenci samochodów po obu stronach Atlantyku. O ile przemysł brytyjski porozumienie przyjął z zadowoleniem, to amerykański je skrytykował.
Brytyjskie marki zadowolone z porozumienia
Brytyjczycy wysyłają do USA samochody drogie. Z zeszłym roku wartość samochodów wyeksportowanych z Wysp Brytyjskich wyniosła 9 mld funtów, z czego aż 27 proc. to wartość samochodów, które trafiły do USA.
Stany Zjednoczone są np. największym rynkiem Jaguara Land Rovera, a po wprowadzeniu nowych ceł w wysokości 25 proc. firma aż na miesiąc całkowicie wstrzymała wysyłkę samochodów za ocean. Teraz przedstawiciele marki otwarcie stwierdzili, że umowa uchroni ich od likwidacji miejsc pracy.
Amerykański rynek jest również kluczowy dla Aston Martina, Bentleya, Rolls-Royce'a i McLarena, a także dla Mini.
Z drugiej strony import samochodów amerykańskich do Wielkiej Brytanii pozostaje na śladowym poziomie, więc tak naprawdę nierównowaga celna nie jest istotna, a na porozumieniu skorzystają firmy produkujące samochody na Wyspach.
Amerykańscy producenci są wściekli
Znacznie mniejsze powody do zadowolenia mają jednak amerykańscy producenci. Amerykańska Rada Polityki Motoryzacyjnej (AAPC), która reprezentują tzw. wielką trójkę z Detroit (General Motors, Forda i Stellantisa) skrytykowała Trumpa za umowę z Wielką Brytanią.
W oświadczeniu wskazano, że samochody brytyjskie będą obłożone zdecydowanie mniejszym cłem niż samochody przywożone z Kanady i Meksyku. A to w autach z krajów sąsiadujących z USA znajduje się wiele części ze Stanów, a same pojazdy są wyprodukowane zgodnie z umową o wolnym handlu (USMCA).
To szkodzi amerykańskim producentom samochodów, dostawcom i pracownikom branży motoryzacyjnej. Mamy nadzieję, że ten preferencyjny dostęp dla brytyjskich pojazdów (w porównaniu z północnoamerykańskimi) nie stworzy precedensu dla przyszłych negocjacji z konkurentami z Azji i Europy
To nie koniec umów handlowych. Unia Europejska już czeka
Tymczasem nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz poinformował w piątek w Brukseli, że Donald Trump zaprosił go do Waszyngtonu, celem podjęcia rozmów dotyczących odejścia od ceł.
Merz dodał, że pogratulował Trumpowi zawarcia porozumienia z Wielką Brytanią i przekazał mu, że zawarcie podobnych umów nie jest możliwe w przypadku poszczególnych państw członkowskich UE, ponieważ w kwestiach dotyczących handlu negocjują one razem.
- Odniosłem wrażenie, że (Trump) to zaakceptował - powiedział kanclerz Niemiec.