Cła Trumpa mogą dobić Nissana. Japończycy znaleźli się pod ścianą
Nissan wpadł w poważne tarapaty. Koncern ogłosił, że za ostatni rok fiskalny (zakończony w marcu) zanotuje stratę sięgającą 700–750 miliardów jenów, czyli nawet 5,3 miliarda dolarów. A perspektywy, w związku z amerykańskimi cłami, wcale nie są dobre.

W skrócie
- Nissan zanotował ogromne straty, sięgające nawet 5,3 miliarda dolarów.
- Sprzedaż w Chinach spada o ponad 24 proc., mimo inwestycji i planów wypuszczenia nowych modeli.
- Zagrożony płynnością finansową, Nissan może szukać inwestora lub ratunkowego przejęcia.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Nissan pod kreską - fatalne wyniki i brak wizji na przyszłość
Ostatnie lata to dla Nissana seria ciosów. Afera z Carlosem Ghosnem, pandemia, wojna w Ukrainie, a do tego coraz słabsza oferta modelowa - zwłaszcza w segmencie aut elektrycznych. W Chinach, jednym z kluczowych rynków, sprzedaż Nissana w 2023 roku spadła o ponad 24 proc.
Nissan próbuje ratować swoją pozycję w Chinach, największym dziś rynku motoryzacyjnym świata, czyniąc inwestycje i planując wypuszczenie do 2027 rokuy dziesięciu nowych modeli, jednak na efekty trzeba będzie poczekać.
Tymczasem ratunek jest potrzebny tu i teraz, a fiaskiem zakończyły się rozmowy o połączeniu z Hondą i Mitsubishi.. W efekcie japoński producent musiał ogłosić zwolnienia - zlikwidowanych zostanie 9 tysięcy miejsc pracy, przez co moce produkcyjne spadną o 20 proc.
Cła Trumpa dobiją Nissana w USA
Nowym zagrożeniem dla Nissana są amerykańskie cła. Aż 45 proc. samochodów sprzedawanych przez firmę w USA pochodzi z importu - głównie z Japonii i Meksyku. A rynek amerykański odpowiada za aż 30 proc. całkowitych przychodów Nissana.
Według analityków, przy pełnym obciążeniu kosztami ceł Nissan może stracić dodatkowo 440 miliardów jenów (około 3,1 miliarda dolarów). Firma próbuje ratować sytuację: wycofała plany ograniczania produkcji w fabryce w Tennessee oraz zawiesiła sprzedaż dwóch modeli produkowanych w Meksyku. To jednak tylko doraźne działania. Przeniesienie produkcji do USA na większą skalę wymagałoby lat i ogromnych nakładów.
Nissan szuka wyjścia awaryjnego
Jeśli obecna sytuacja się utrzyma, Nissan może mieć poważne problemy z płynnością finansową. Analitycy nie wykluczają nawet scenariusza, w którym firma będzie musiała szukać inwestora albo ratunkowego przejęcia.
W grze pojawiały się już takie nazwy jak Hon Hai (Foxconn) czy Apple. Były też spekulacje o potencjalnym udziale Tesli, ale jak na razie brak konkretów.
Czas nie działa na korzyść Nissana. Przy nieprzewidywalnej polityce handlowej USA, koncern stoi pod ścianą i ma coraz mniej możliwości manewru.