Unia nie dogadała się z Chinami. Cła stają się faktem

Unijne cła na samochody elektryczne z Chin stają się faktem. Komisja Europejska potwierdziła to w oficjalnym komunikacie prasowym. Od dziś obowiązywać zaczyna stosowne rozporządzenie, w wyniku którego cła mogą sięgać przeszło 35 proc.

Wchodzą w życie unijne cła na samochody z Chin

29 października w unijnym Dzienniku Urzędowym opublikowane zostało rozporządzenie nakładające cła na importowane z Chin pojazdy elektryczne. Jak zapowiedziano, przepisy wchodzą w życie dnia następnego, czyli już dziś, 30 października 2024 roku. Od tego momentu chińscy producenci będą podlegać następującym cłom:

  • BYD: 17 proc.
  • Geely: 18,8 proc.
  • SAIC: 35,3 proc.

Pozostali producenci, którzy wykazali chęć współpracy z unijnymi władzami, będą podlegać cłu w wysokości 20,7 proc. W przypadku wszystkich innych przedsiębiorstw cło będzie wynosić 35,3 proc. Oczywiście opłaty będą uiszczać również firmy spoza Chin, które produkują auta w Państwie Środka i stamtąd eksportują do Europy. Wyjątek stanowi jedynie Tesla. W wyniku indywidualnej kontroli na amerykańską markę nałożono cło w wysokości 7,8 proc. Nowe cła zastąpią te tymczasowe obowiązujące od 4 lipca 2024 roku. Warto zaznaczyć, że nowe opłaty będą doliczane do już obowiązujących ceł na produkty spoza Unii, wynoszące 10 proc.

Reklama

Unijne władze zapowiedziały, że równocześnie wciąż pracują z Chińczykami nad znalezieniem alternatywnych rozwiązań, które pozwoliłyby na rozwiązanie problemów wykazanych w dochodzeniu. Zaznaczono również, że KE pozostaje "otwarta na negocjowanie zobowiązań cenowych z indywidualnymi eksporterami". Z anonimowych źródeł, na które powołuje się Bloomberg, przywołany przez Automotive News China, wynika, że chińskim władzom zależy głównie na wynegocjowaniu niższego cła dla państwowego koncernu SAIC.

Chiny grożą wycofaniem inwestycji w krajach, które poparły cła

Władze w Pekinie od dawna deklarowały swoje niezadowolenie wobec unijnego dochodzenia i ewentualnych ceł. Przedstawiciele władz Państwa Środka zapowiadały, że wprowadzenie ceł spotka się z ewentualnym odwetem. W czerwcu zostało wszczęte dochodzenie antydumpingowe w sprawie europejskiej wieprzowiny. Ponadto Chińczycy zagrozili naciskami na lokalnych producentów, by ci wstrzymali się z inwestycjami w tych krajach Europy, które poparły cła.

Niemcy przeciwne cłom na elektryki z Chin

Warto przypomnieć, że nałożenie karnych ceł na samochody elektryczne z Chin Komisja Europejska przegłosowała 4 października. Dochodzenie przeciwko chińskim markom zostało wszczęte z inicjatywy Francji. To właśnie Francuzi zauważyli, że samochody z Chin mają "niesprawiedliwie niskie ceny", co w oczywisty sposób zagraża europejskim producentom.

Przeciwko wprowadzeniu ceł natomiast od początku były Niemcy. Krytycznie do planów Unii odnosił się szef niemieckiego rządu, Olaf Scholz, oraz szefowie niemieckich koncernów. W pewnym sensie postawa naszych zachodnich sąsiadów wydaje się całkowicie zrozumiała. Chiński rynek jest niezwykle istotny dla niemieckich producentów, tym bardziej teraz, kiedy zarówno grupa Volkswagena, jak i Mercedesa ma poważne problemy.  

Ostatecznie jednak w czasie głosowania przeciwko cłom oprócz Niemiec opowiedziały się jedynie Malta, Słowacja, Słowenia i Węgry. Od głosu wstrzymało się 12 państw członkowskich. Wprowadzenie karnych ceł poparło dziesięć krajów, w tym Polska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: chińskie samochody | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy