Ubezpieczenia - jest gorzej niż pokazuje raport

Po naszym tekście „Ubezpieczyciele grają nie fair", w którym przytaczaliśmy największe grzechy towarzystw ubezpieczeniowych w Polsce, wskazane w raporcie Rzecznika Finansowego, wielu czytelników postanowiło opisać swoje perypetie z dochodzeniem odszkodowania. Na co zwracają uwagę najczęściej?

Przede wszystkim na zaniżanie wartości odszkodowanie i przewlekłość procedur, ale jest coś jeszcze. To podważanie opinii dokonanej przez autoryzowane stacje.

Czytelnik o pseudonimie "jorguś" napisał: "Najbardziej kompetentnym rzeczoznawcą wydawać by się mógł serwis danej marki. Niestety ubezpieczyciele "dogadali'' się z serwisami . Znam przypadek kiedy serwis Audi zgodził się na bezgotówkową naprawę samochodu ale zdecydowanie odmówił wyceny strat i robocizny aby klient mógł zażądać od PZU wyższego odszkodowania i naprawić pojazd samodzielnie lub w innym warsztacie. W trakcie prywatnej rozmowy z przedstawicielem serwisu ten powiedział że w całym kraju serwisy Audi mają zakaz robienia wycen i kosztorysów naprawy. Nie rozumiem jak można odmówić potencjalnemu klientowi wyceny, przecież klient chcący samodzielnie zapłacić za naprawę musi wiedzieć czy go na nią stać i czy jest ekonomicznie opłacalna jeśli samochód jest starszy".

Reklama

Z kolei "syrion" pisze: "Sprawca szkody komunikacyjnej ubezpieczony w IKSIE , ja zostałem poszkodowany. Przeciąganie każdej procedury nawet samego zgłoszenia szkody, ustalenie maksymalnej ceny za pożyczenie zastępczego auta na poziomie nieosiągalnym rynkowo, zaś niby autoryzowany serwis aut zastępczych proponuje auto 2 klasy niższe (bo podobno musi się zmieścić w cenie). Likwidator TU ustalił wysokość odszkodowania w kwocie poniżej 1/2 tego za ile chciał się podjąć roboty zwykły mechanik na częściach z Allegro! Zdaniem TU elementy porysowane i trwale odkształcone nadają się do ponownego wyprostowania i polakierowania. Szkoda wyceniona przez TU na ok. 3.5tys będzie robiona poprzez serwis autoryzowany i wstępnie wyceniają robotę na 15tys. Zrozumiałe jest to, że TU chce zaoszczędzić, ale to już jest z naruszeniem interesu drugiej strony. Smaruję pismo poparte dowodami do Rzecznika Ubezpieczonych".

Z wyceną zaproponowaną przez ubezpieczyciela nie zgadza się także inny czytelnik o pseudonimie "A.H": ""JESTEM NA ETAPIE LIKWIDOWANIA SZKODY Z OC SPRAWCY BYLA POLICJA WSZYSTKO JAK MA BYC ,TYMCZASEM HESTIA ZAPROPONOWALA MI ZA YARISA Z 2016 Z GAZEM KLIMATYZACJA ITP , ODSZKODOWANIE W WYSOKOSCI 13 000 ZL NA REKE , USZKODZONYCH 100 CZESCI W TYM PODUSZKA PASAZERA , CZ TO NIE JEST DOPROWADZENIE DO NIEKORZYSTNEGO OBROTU MOIM MIENIEM . -- OSZUSTWO W BIALYCH REKAWICZKACH. --- .PIS ZROBCIE COS Z TYM....:.

Inny przykład podaje "szofer": "Miałem kolizję drogową, nie z mojej winy. Ubezpieczyciel sprawcy, największy na polskim rynku wycenił moją szkodę na 4 tys. zł i zaproponował mi taką gotówkę. Powiedziałem, że nie chce tych pieniędzy i wolę naprawę w ASO. ASO wyceniło szkodę na 12tys. zł i za tyle naprawiło mój samochód. Dostałem też auto zastępcze na czas naprawy. Można? Można".

Zawyżają, i to jak!

Czytelnik "toja" podaje inny przykład. Zawyżanie wartości odszkodowania i to naprawdę znaczące. "W interruisku rzeczoznawca tak wymyślał koszty że ze szkody na (ostateczna cena naprawy w serwisie reno 19200 zł)wyliczył 43 tys by doszło do szkody całkowitej. auto już po 3 dniach po oględzinach było wystawione na stronie internetowej do sprzedania , a w 7 dniu po oględzinach rzeczoznawca twierdził iż jeszcze nie rozliczył szkody!!!!! pól roku nerwów ostrzegam szkoda z AC".

Podobne doświadczeni opisuje "niewarta": "Już raz odstawiłem auto do warsztatu partnerskiego WARTY i co się okazało. Pan z warsztatu (AUTOBLAK w W-wie) od razu powiedział szkoda całkowita będzie! Trochę się zdziwiłem. Kosztorys jak zrobiła Warta okazał się przekroczony o 300 zł kwalifikując szkodę całkowitą! Jak go przeanalizowałem okazało się że cześci zostały wycenione najdrożej w Polsce. Zadzwoniłem do innych ASO w celu weryfikacji cen i okazało się we wszystkich ASO w W-wie że w sumie wszystkie części są tańsze o około 500 złotych! I teraz kopie się z Wartą. co więcej kwestionują niski (oryginalny) przebieg auta, kwestionują fabryczne wyposażenie auta, dzięki czemu mogę podnieść wartość auta i zmianę kwalifikacji szkody.... Ogólnie łobuzerka! Z Wartą już nie warto - może dlatego że już nie polska a niemiecka".

Brać ile dają

Jak sobie radzić z nieuczciwymi zakładami ubezpieczeń. Nasi czytelnicy radzą, by wziąć przyznane nawet zaniżone odszkodowanie i dopiero później przedstawić towarzystwu faktury naprawy. Jest w tym jednak spore ryzyko. Jeśli TU je zakwestionuje, trzeba iść do sądu. Sprawa może się zatem ciągnąć latami. Jak piszecie, to się jednak opłaca.

Czytelnik o pseudonimie "Asterix123" pisze, że "dobra i skuteczna rada w przypadku stłuczki ( zawsze wzywamy drogówkę) nie ze swojej winy, wziąć tyle ile ubezpieczyciel daje, następnie wystąpić na piśmie o dopłatę. W przypadku odmowy, oddać auto do naprawy, wedle własnego uznania, wskazany drogi warsztat. :) Następnie z fakturą iść do ubezpieczyciela o zwrot różnicy. W przypadku odmowy skierować sprawę do sądu a ponad 95 % spraw o odszkodowanie komunikacyjne ubezpieczyciele przegrywają. Osobiście już kilka razy sporo zarobiłem na takich odmowach ubezpieczycieli. Fakt ze to trwa, ale bardzo się opłaca, możecie mi wierzyć. Przykład, PZU za stłuczkę dało 2250 zł, zażądałem 4500 zł odmówili. Auto naprawiłem za 6300 zł (faktura) ponowna odmowa dopłaty różnicy i skierowałem sprawę na drogę sądową. Po 3 latach dostałem jeszcze 14.300 zł, zatem warto jak sami widzicie. Przy kolejnej stłuczce, sprawca również z PZU, rozmowa była zupełnie inna, to ile pan chce ? :) P.S. Od tej pory kilka razy nieźle zarobiłem na innych ubezpieczycielach".

Z kolei "SzczeroUsty" pisze: "Wiele lat temu przejmowałem się się tym że wypłacali mi 1/3 max 1/2 realnych kosztów Teraz przyjmuję to co dają odpisuje im oficjalnym pismem że " przyjmują kwotę bezsporną jednak jest ona rażąco zaniżona do faktycznych i kieruję sprawę do Sądu celem naprawienia poniesionych strat do stanu z przed kolizji " W ten oto sposób uzyskuje pieniądze z których większość rezygnuje i ubezpieczycielowi odpuszczają Jak sam się nie szanujesz to nikt cie nie będziesz szanował".

Bo chcą zarobić

Wnioski, podobnie jak w raporcie, nie napawają optymizmem. Z waszych opinii wyłania się jednak jeszcze jeden ważny wątek. To swego rodzaju gra, która przypomina ciuciubabkę. Z jednak strony towarzystwo ubezpieczeniowe, z drugiej strony klient. One grają nie fair, ale jak się okazuje klienci też nie są bez winy.

"SnDa79" zwraca uwagę, że wielu kierowców chce zwyczajnie zarobić przy okazji szkody. "Problem w tym że każdy Janusz chce zarobić na szkodzie, czyli naprawić autko w garażu a dostać jak za naprawę w ASO. Ja po stłuczce wezwałem lawetkę z mojego assistance i zawiozłem autko do ASO. Na drugi dzień podpisałem im pełnomocnictwo i odebrałem samochodzik zastępczy. ASO mają właśnie swoich prawników co wiedzą jak rozmawiać z ubezpieczycielem. Po trzech miesiącach odebrałem moje autko naprawione na oryginalnych częściach z pięknie wypolerowanym lakierem i takie czyste jak nigdy nie było. Przez całe trzy miechy jeździłem sobie nowiutkim autkiem zastępczym. Licząc w pamięci likwidacja szkody + koszt autka zastępczego, napewno przerosły rynkową wartość samochodu, lecz ja nie przytuliłem ani złotówki i jestem zadowolony. A trwało to tak długo bo ubezpieczyciel negował kosztorys warsztatu, ale w końcu wymiękł".

Składki nadal zbyt niskie

Czy po ostatnich podwyżkach składek ubezpieczeń komunikacyjnych wymagamy od towarzystw więcej? Raczej nie, ale dla wielu są one i tak za niskie. Czytelnik "s32rer" napisał "przy wypłacie odszkodowania złodziejskie firmy ubezpieczeniowe liczą amortyzacje części ale przy wyliczaniu składki OC już nie i chcą by płacić składke OC za z/samochód 17 letni w wysokości 2 tyś zł a za nowe auto wartości 130 tyś składkę 4,7 tyś i to pakiet OC,AC,NW ! gdzie tu czytelność wyceny? jak lampa przednia do 17 letniego samochodu kosztuje np. 300 zł a do nowego 4 tyś !!! kto powinien logicznie płacić większe OC ? Druga sprawa nie jeżdżę samochodem to auto stoi i nie stwarza zagrożenia więc powinienem móc zawiesić opłaty OC !! wszędzie w Europie tak jest u nas politycy wzięli w łapę i płaci się cały czas ! Nawet za PRL można było zawiesić opłatę OC".

Z kolei "Korasek" twierdzi, że "winne są towarzystwa ubezpieczeń ale i dziurawy system, jak to możliwe ze można zarejestrować np. A8 na słupa który nigdy nie pracował i nikt nie widzi w tym nic złego? Takie światła matrix na przód do niego to 30 tys zł! Tak 30 a nie 3 za same światła, potem dwie przycierki i auto wystawione na sprzedaż dla nowego właściciela...jak to możliwe ze wypłaty za szkode są dla np. Gościa z 5 umowy a poprzednich 4 nie zarejestrowalo auta mimo teoretyczneho miesiąca na ta czynność? Przez to ze dużo ludzi żyje z takich szkód Wy macie problemy z gotowka i wysoki składki. Nie bronie towarzystw, zwracam uwagę na sedno problemu".

W sprawach systemowych "tatko" zwraca uwagę na fakt, że to nie samochód powinien być ubezpieczony, a kierowca. "To nie jest ubezpieczenie,to zwykły haracz . ubezpieczenie powinno być przypisane do osoby ,a nie samochodu, bezszkodowi mimo,że nie powodują wypadków,to i tak muszą płacić ten haracz,a szkodnicy tracą tylko troszkę zamiast im po szkodzie podnieść o 200% stawkę, za następną szkodę 400%".

Zawsze weź oświadczenie

Bez względu a problemy z ubezpieczycielami, czytelnicy radzą, by za każdym razem wzywać policję i absolutnie w każdym przypadku domagać się od sprawcy podpisania oświadczenia. Można je wydrukować i wozić w schowku. Tak na wszelki wypadek. "Każdy kierowca powinien posiadać oświadczenie sprawcy kolizji - zaoszczędź sobie nerwów i wydrukowany plik umieść w schowku w samochodzie - pisze "Restio pl."

Zebrał: Jules

Pisownia oryginalna

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy