Ubezpieczyciele grają nie fair
Codziennie do Rzecznika Finansowego wpływa 16 skarg na towarzystwa ubezpieczeniowe. Kierowcy najczęściej skarżą się na zaniżanie odszkodowania i problemy z jego wypłacaniem z polisy OC. Mimo wytycznych Rzecznika i KNF towarzystwa mają kierowców w nosie.
Jak wynika z III Raportu pt.: "Wytyczne nadzorcze w sprawie likwidacji szkód komunikacyjnych a praktyki zakładów ubezpieczeniowych" przygotowanego przez Rzecznika Finansowego (dawniej Rzecznika Ubezpieczonych), wnioski nie napawają optymizmem.
- Większość wytycznych jest ignorowana, a tam, gdzie zakłady ubezpieczeń zmodyfikowały swoje procedury, pojawiły się inne sposoby obniżania odszkodowań - podsumowuje raport Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Finansowy.
Skargi spływają w takiej samej liczbie od wielu lat i to mimo wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego. Już trzy lata temu KNF wydał zarządzenie z konkretnymi wskazówkami, co towarzystwa muszą zmienić, poprawić i jak ułatwić procedury likwidacji szkód komunikacyjnych. Jak się okazuje, niewiele z nich wprowadzono w życie.
Urealnienie zamiast amortyzacji
Problemy, z którymi muszą się borykać klienci zakładów ubezpieczeniowych, są cały czas takie same. Główna to zaniżanie wysokości odszkodowanie przez stosowanie alternatywnych części zamiennych oraz zaniżanie kosztów roboczogodziny.
Wiele towarzystw ubezpieczeniowych nie informuje także poszkodowanych o możliwości dopłaty do odszkodowania w związku z utratą tzw. wartości handlowej pojazdu. Niezależnie od formy i trybu zgłoszenia roszczenia mają taki obowiązek, co wynika z wytycznych KNF. To od klienta zależy, czy się na nią zdecyduje, czy nie.
Likwidacja szkody z OC również nadal jest kłopotliwa. Zakłady ubezpieczeniowe nie uznają bowiem kosztorysów przedstawianych przez klientów.
- Tak jak zakłady ubezpieczeń kreśliły kosztorysy przedstawiane przez klientów przed wytycznymi KNF, tak robią to dalej. Zmieniło się tylko uzasadnienie tych potrąceń. Zamiast "amortyzacji części", która w określonych warunkach została zakwestionowana przez Sąd Najwyższy, co znalazło odbicie w wytycznych KNF, mamy np. "urealnienie", "uśrednianie" czy "rabaty" stosowane w nie tylko w odniesieniu do części, ale też kosztów robocizny czy materiałów np. lakierniczych. Aktualna pozostaje też kwestia automatycznego narzucania zastosowania tzw. części alternatywnych - tłumaczy Krystyna Krawczyk z biura Rzecznika Finansowego.
Co więcej, zdarza się, że towarzystwa wskazują, w których zakładach powinniśmy likwidować szkodę, a jeśli wybierzemy inny, piętrzą problemy i przedłużają procedury.
Samochód zastępczy się należy
Jak wynika z raportu, duża liczba skarg dotyczy także wynajmu samochodu zastępczego i kosztów z tym związanych. Przypomnijmy, poszkodowanemu należy się samochód zastępczy na cały czas naprawy. Towarzystwa kwestionują te zapisy i próbują skrócić czas wynajmu do tzw. technologicznego czas naprawy, który jest krótszy od całej likwidacji szkody. To niezgodne z wytycznymi.
Zawyżają na swoją korzyść
Klienci skarżą się także na zawyżanie odszkodowania. Ma to jednak miejsce tylko w jednym szczególnym przypadku, gdy w grę wchodzi szkoda całkowita.
- Widzimy, że ubezpieczyciele tak przygotowują kosztorysy, by doprowadzić do rozliczenia metodą szkody całkowitej. To jedyny przypadek, kiedy zawyżają koszty naprawy. Przy równoczesnym zaniżeniu wartości pojazdu z dnia szkody, łatwiej uznać, że naprawa jest nieopłacalna. Klientowi bardzo trudno jest podważyć te wyliczenia bez wsparcia rzeczoznawcy - tłumaczy radca prawny Biura Rzecznika Finansowego.
Do kogo o pomoc?
W związku z występującymi cały czas nieprawidłowościami Rzecznik Finansowy zaproponował powołanie niezależnego rzeczoznawcy, do którego będą mogli zgłaszać się poszkodowani. Dzisiaj jedyną drogą jest sąd. A to oznacza długi oczekiwanie na rozpatrzenie sprawy.
Jest jednak jeden haczyk. Nawet jeśli my zwrócimy się z reklamacją do niezależnego rzeczoznawcy i to po wyczerpaniu drogi odwoławczej w towarzystwie ubezpieczeniowym, po jego orzeczeniu to ono będzie miało takie samo prawo jak my. Również będzie mogło powołać niezależnego rzeczoznawcy i zapytać go o opinię.
Koszty opinii poniesie ten, kto nie ma racji w sporze. Dzisiaj to ok. 200-500 zł. Kiedy instytucja niezależnego rzeczoznawcy mogłaby zacząć obowiązywać? Tego nie wiadomo.
Juliusz Szalek