Testy Euro NCAP a życiowa prawda
W opublikowanych ostatnio wynikach testów zderzeniowych NCAP nowych modeli wchodzących właśnie na rynek, powtórzyła się sytuacja znana nam przez ostatnie kilka lat.
Od czasów pamiętnej dominacji Renault, które jako pierwsze zaczęło "seryjnie" zdobywać 5 gwiazdek dla swoich samochodów, inni producenci też przyzwyczaili nas do uznawania wyniku pięciogwiazdkowego jako standardu.
W roku 2002 Renault stworzyło nawet prześmiewczą reklamę ukazującą Mercedesa klasy C, którego "witali w klubie" pięciogwiazdkowych samochodów.
Od tego czasu wszystkie samochody, które uzyskują mniej niż 5 gwiazdek, uznajemy więc jako "niebezpieczne", a ich wyniki - postrzegamy jako "wpadki".
Czy jednak faktycznie testy NCAP są takim niewzruszonym wskaźnikiem realnego poziomu bezpieczeństwa samochodów?
Jak dla mnie, człowieka który pracuje w branży samochodowej ponad 10 lat, a motoryzacją interesuje się od prawie 30-tu, NCAP to testy, które niestety niewiele mówią. Są raczej narzędziem marketingowym w rękach koncernów samochodowych.
Zresztą - zastanówmy się wspólnie...
Manipulowanie wynikami
Pamiętam sytuację VW tourana, który w swoim pierwszym teście zderzeniowym uzyskał cztery gwiazdki, a rok później już 5.
Klienci powinni pomyśleć: "świetnie - inżynierowie VW poprawili bezpieczeństwo samochodu. Właśnie tak powinny działać niezależne testy..."
Niestety - jedyną zmianą między tymi modelami, było wprowadzenie do seryjnego wyposażenia... brzęczyka informującego o niezapięciu pasów. Za to VW dostał dodatkowe punkty, które "załatwiły mu" piątą gwiazdkę.
Konstrukcja samochodu pozostała bez zmian.
A tak na zdrowy, chłopski rozum...
W roku 2004 pracowałem dla Volvo. Wielu klientów odwiedzających nasz salon pytało wówczas - jak to jest możliwe, że wprowadzone do sprzedaży w roku 1998 volvo S80 uzyskało w teście NCAP te same 4 gwiazdki, co świeżutka toyota yaris.
Zamiast silić się na rozbudowane opisy technologii przeprowadzenia testu NCAP i części składowych ich punktacji, odpowiadałem pytaniem - w czym wolelibyście Państwo siedzieć podczas czołowego zderzenia - w S80, czy w yarisie?
Ja wolałbym wielkie nadwozie 4-gwiazdkowego volvo - nie tylko bardziej niż yarisa... nawet bardziej niż 5-gwiazdkowego megane czy scenica...
Testy testami, ale dopóki ich podstawą są elementy, które wpływają na punktację, a nie przekładają się bezpośrednio na zabezpieczenie ciał pasażerów siedzących we wnętrzu danego samochodu podczas zderzenia - będę je traktował jak testy marketingowe.
To jak to jest w końcu z tymi testami?
Czy to oznacza, że nowa kia picanto, która jako jedyna z ostatnio testowanych samochodów nie uzyskała 5 gwiazdek, jest faktycznie mniej bezpieczna od pozostałych?
I tak, i nie.
Z jednej strony - oczywiście, że nie jest, bo gdyby nie brak systemu ESP w wyposażeniu standardowym na wszystkich rynkach Europy, który wytknęło jej NCAP - samochód miałby szansę na piątą gwiazdkę. Byłby więc kolejnym "idealnie bezpiecznym" modelem na rynku...
Z drugiej zaś strony - w kolizji z pięciogwiazdkowym bmw X3, które też przeszło ostatnie testy, szanse na odniesienie obrażeń przez pasażerów kii byłyby wielokrotnie większe, bo ich ważące 1100 kg auto zostałoby zmiecione z drogi przez blisko dwutonowego SUV-a BMW. Z fizyką nie wygrają żadne systemy...
Przy następnych zakupach samochodowych radzę Wam, żebyście do "gwiazdek NCAP", klas energooszczędności silników czy danych katalogowych o średnim spalaniu podchodzili z rezerwą. Tak na zdrowy, chłopski rozum...
PoGOOD