Stellantis podzieli los Izery? Szef koncernu nie zaprzecza
Stellantis ma rozważać rozpoczęcie produkcji w swoim zakładzie w Turynie elektrycznych samochodów chińskiej marki, Leapmotor. Co ciekawe, takiej decyzji nie wyklucza sam dyrektor generalny koncernu, Carlos Tavares.
Stellantis, w czasach rosnącej w siłę chińskiej motoryzacji i obaw zachodnich producentów o swoją przyszłość, rozważa produkcję samochodów elektrycznych chińskiej marki Leapmotor. Auta miałyby wyjeżdżać z zakładu Fiata w Mirafiori w Turynie. Roczny poziom produkcji miałby wynosić 150 tys. egzemplarzy - informuje Automotive News Europe. Anonimowe źródło poinformowało portal, że produkcja mogłaby ruszyć już w 2026 lub 2027 roku.
Nie są to jednak informacje, które nie miałyby żadnego oparcia w rzeczywistości. Warto przypomnieć, że w październiku zeszłego roku Stellantis nabył 21 proc. udziałów w chińskiej marce. Co więcej, rozpoczęcia produkcji chińskich aut we Włoszech nie wyklucza sam dyrektor generalny koncernu - Carlos Tavares. Jak stwierdził, jeśli produkcja chińskich aut we Włoszech będzie miała uzasadnienie ekonomiczne, Stellantis zdecyduje się na taki krok. Od słów Tavaresa nie zdystansował się rzecznik prasowy koncernu. Odmówił jednak dalszych komentarzy na ten temat.
Obecnie w zakładzie Mirafiori produkowane są modele Maserati oraz elektryczny Fiat 500.
Można więc stwierdzić, że wskutek takiej decyzji Stellantis w pewien sposób podzieliłby losy Izery. Warto przypomnieć, że w końcu ubiegłego roku przedstawiciele ElectroMobility Poland potwierdzili, iż w zakładzie w Jaworznie, poza polskim elektrykiem, powstawać będą również samochody spod znaku Geely - dostawcy platformy dla Izery. Jeśli zaś chodzi o samą fabrykę, spółce udało się w końcu uzyskać decyzję środowiskową dotyczącą inwestycji. Dzięki temu można było wystąpić o pozwolenie na budowę kompleksu. Jak poinformował w rozmowie z Interią, Paweł Tomaszek z ElectroMobility Poland, dobiega końca przetarg na wybór wykonawcy zakładu.
W czasach gdy Stellantis rozważa przyszłość fabryki w Turynie, historia zakładu w Bielsku-Białej dobiega końca. W lutym 2023 roku należący do Fiata zakład FCA Powertrain Poland poinformował, że ze względu na unijne regulacje związane z emisją spalin, spadło zapotrzebowanie na silniki spalinowe produkowane przez fabrykę. W związku z tym firma zapowiedziała, że musi zwolnić 300 z ponad 800 zatrudnionych wówczas pracowników. Wynegocjowane warunki były na tyle atrakcyjne, że chętnych na odejście z zakładu było prawie dwa razy więcej niż zakładano. Chęć odejścia zadeklarowało 530 osób.
Przyszłość zakładu stała jednak wciąż pod znakiem zapytania. Latem minionego roku pojawiły się informacje sugerujące, że bielska fabryka może trafić do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Domniemywano wówczas, że kompleks w Bielsku-Białej mógłby zostać dostosowany do budowy podzespołów lub całych samochodów ciężarowych Jelcz. W październiku 2023 roku natomiast, po spotkaniu zarządu spółki Jelcz z pracownikami, poinformowano, że nowy zakład produkcyjny zbudowany zostanie w Jelczu-Laskowicach.
Z kolei w styczniu tego roku koncern Stellantis poinformował, że do końca 2024 r. bielski zakład ma zostać zlikwidowany. W sumie pracę stracą wszystkie osoby zatrudnione w fabryce do tej pory - łącznie 468 pracowników. Wynegocjowane zostały również porozumienia z pracownikami. W efekcie mogą oni zdecydować się na przejście do innych zakładów koncernu lub na całkowite odejście. Wanda Stróżyk, szefowa międzyzakładowej Solidarności, zrzeszającej związkowców ze spółek należących do koncernu Stellantis, pracownicy, którzy zdecydują się odejść, otrzymają odpowiednie odprawy. W zależności od długości stażu wynosić będą od 8 do 24 miesięcznych pensji. Z kolei osoby, które wyrażą chęć przejścia do innych zakładów koncernu, mogą liczyć na odprawę w wysokości od 12 do 14 wynagrodzeń.