Śmiertelny wypadek w Olsztynie - proces kierowcy Audi zmierza ku końcowi
Sąd Rejonowy w Olsztynie będzie dziś rozpatrywał sprawę śmiertelnego wypadku, do którego doszło na ulicy Bałtyckiej w tym mieście. Rodzeństwo zginęło, gdy podczas zawracania w ich samochód uderzyło jadące z dużą prędkością Audi.
Oskarżonym o spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego i ucieczkę z miejsca zdarzenia jest mieszkaniec Olsztyna Zbigniew G. Mimo że w jego procesie odbyło się kilka rozpraw, to zjawił się w sądzie tylko raz - na ostatniej grudniowej rozprawie. Ze spuszczoną głową G. złożył oświadczenie - powiedział, że przeprasza rodzinę ofiar. Dodał, że nie pamięta przebiegu zdarzenia. Po oświadczeniu G. wyszedł z sądu. Wcześniej przesłuchana została jego żona, której zeznania utajniono, ponieważ kobieta czuła się skrępowana obecnością mediów.
W sprawie wypadku na Bałtyckiej sąd przesłuchał już zaplanowanych świadków i dwukrotnie biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Biegły konsekwentnie mówił, że Zbigniew G. jechał autem z prędkością ok. 190 km/h, a w momencie uderzenia w auto ofiar prędkość ta wynosiła ponad 160 km/h.
Biegły dodawał, że gdyby sprawca wypadku jechał z dozwoloną prędkością, do zderzenia pojazdów, by nie doszło. Dodał też, że każdy uczestnik ruchu drogowego ma prawo zakładać, że inni kierowcy poruszają się z przepisową prędkością.
Do tragicznego wypadku na ul. Bałtyckiej w Olsztynie doszło 11 listopada 2021 roku. Na wideo z miejskiego monitoringu (nie jest już niestety dostępne) widać było, jak srebrne Audi A6 zawraca na skrzyżowaniu. Auto zatrzymuje się przed wykonaniem manewru, ustępuje pierwszeństwa kilku pojazdom, a następnie rusza. Sekundę później zostaje uderzone w bok przez Audi A8. Na miejscu zginęła 23-letnia kierująca Audi A6 oraz jej 25-letni brat.
Z kolei kierowca Audi A8 wysiadł o własnych siłach z pojazdu i zniknął w lesie. Policji udało się zatrzymać go dwa dni później, gdy wychodził ze szpitala. Sąd aresztował Zbigniewa G., ale gdy po trzech miesiącach przedłużono mu areszt, jego adwokaci skutecznie zaskarżyli tę decyzję - G. wyszedł na wolność po wpłaceniu 50 tys. zł kaucji. Przed sądem odpowiada z wolnej stopy.