Śmierć rodzeństwa w Olsztynie. Zarzut dla kierowcy, który miał pierwszeństwo

Prokuratura w Olsztynie uważa, że to mający pierwszeństwo kierowca Audi A8 jest sprawcą wypadku, w którym zginęło rodzeństwo jadące Audi A6. Przypomnijmy, że 23-latka zawracała na skrzyżowaniu i manewr ten wykonała tak, że wyjechał wprost przed nadjeżdżające z przeciwka Audi A8.

Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ chce dla kierowcy A8 3-miesięcznego aresztu. Na jakiej podstawie? Ponieważ moc silnika A8 "była ogromna", a kierowca - wg biegłego - jechał z prędkością 190 km/h. Dodajmy, że tę prędkość osiągnął, jak twierdzi sama prokuratura, kilkadziesiąt metrów po wyjściu z zakrętu.

Prokuratura skierowała już do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 39-letniego kierowcy. Przedstawiono mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki i z miejsca zdarzenia, za co grozi do 12 lat więzienia.

Szef prokuratury rejonowej Olsztyn-Północ Arkadiusz Szulc poinformował, że sąd w Olsztynie rozpozna wiosek o tymczasowe aresztowanie 39-latka jeszcze w poniedziałek.

Reklama

Kierowca Audi A8 milczy

"Mężczyzna nie złożył wyjaśnień, nie odpowiadał na pytania, nie ustosunkował się nawet do pytania, czy przyznaje się do stawianych mu zarzutów" - poinformował prokurator Szulc.

Prokurator powiedział, że w miniony weekend prokuraturze udało się uzyskać od biegłego informację, która pozwoliła na postawienie tak poważnych zarzutów - biegły oszacował, że 39-latek prowadził auto z prędkością ok. 190 km na godz. "Trzeba pamiętać, że jechał z taką prędkością w terenie zabudowanym, obok przystanku autobusowego i przejścia dla pieszych" - powiedział prokurator Szulc i przyznał, że zatrzymany był w przeszłości zawodowym kierowcą.

"Moc silnika Audi A8 była ogromna"


Prokurator poinformował, że 39-latek w przeszłości był wielokrotnie karany mandatami za przekraczanie prędkości. "Moc silnika tego auta była ogromna" - podkreślił prokurator.

W czwartek wieczorem na ul. Bałtyckiej w Olsztynie doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęło rodzeństwo 23-latka i 25-latek. Auto prowadziła kobieta, która zawracała na skrzyżowaniu. Oba samochody miały zielone światło. Na nagraniach z monitoringu, które wyciekły do internetu, pojawiły się m.in. na profilu Przestrzegaj przepisów widać, że kobieta przepuściła kilka jadących prosto aut i gdy rozpoczęła manewr (a nie, jak podaje PAP, włączała się do ruchu; włączanie do ruchu następuje z parkingu, zatoki itp, nie włącza się do ruchu samochód, który stoi na czerwonym świetle, czy po prostu oczekuje na możliwość dalszej jazdy) nie ustąpiła pierwszeństwa nadjeżdżającemu z przeciwka Audi A8. Prokurator Szulc powiedział, że na ten moment nie wiadomo, czy 23-latka rozpoczynając manewr widziała nadjeżdżający samochód. Prokurator dodał, że A8, które prowadził 39-latek, wyjechało zza zakrętu, do miejsca wypadku w linii prostej pokonało kilkadziesiąt metrów. Prokurator Szulc powiedział, że ta kwestia z całą pewnością będzie wyjaśniania w śledztwie.

Kierowca wysiadł i odszedł

Zaraz po tym, gdy Audi A8 - jadące wg biegłego z prędkością 190 km/h - uderzyło w bok A6, 39-latek otworzył drzwi, które się nie zablokowały, wysiadł i pieszo oddalił się z miejsca zderzenia. Policja szukała go przez całą noc i cały piątek, w sobotę rano mężczyzna został zatrzymany po tym, gdy wychodził ze szpitala. 

W internecie pojawiły się relacje osób, które twierdziły, że 39-latek sam poinformował personel medyczny, że "jest z wypadku". W internecie pojawiły się też informacje mówiące o tym, że po wypadku 39-latek dobę spędził w lesie. Według nieoficjalnych ustaleń PAP nie są one prawdziwe.

***

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek w olsztynie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy