Przejazd przez basen i atak na baterię. Tak się testuje samochody elektryczne

Samochody elektryczne, podobnie jak te z konwencjonalnym napędem, przed trafieniem na rynek muszą przejść liczne i bardzo restrykcyjne testy bezpieczeństwa. Jednakże, w przypadku “elektryków” sprawdzana jest nie tylko wytrzymałość karoserii na zderzenia czołowe i boczne, ale również odporność zestawu baterii na mocne uderzenia i kontakt z wodą. Chińczycy pokazali, jak to wygląda w praktyce.

Zanim auto trafi do klienta, w fazie testowej jest wielokrotnie niszczone, rozbijane i podtapiane. Producenci sprawdzają swoje produkty na setki różnych sposobów, we wszystkich warunkach drogowych, pogodowych, by poznać słabe strony i wykluczyć wpadki przed wprowadzeniem modelu do sprzedaży.

Testy zderzeniowe ewoluowały. Dziś sprawdza się nie tylko karoserię

Na pewno nie raz widzieliście w sieci nagranie rozbijanego auta w sterylnej hali i z kilku perspektyw. W trakcie wykonywania testów zderzeniowych producenci w warunkach laboratoryjnych mogą ocenić, jak zachowa się karoseria i co stanie się z pasażerami po zderzeniu czołowym z udziałem drugiego samochodu lub przeszkody.

Reklama

Wraz z rozwojem technologii w motoryzacji zmianie uległy też sposoby egzaminowania samochodów. Przed wydaniem homologacji sprawdza się także działanie systemy bezpieczeństwa, które chronią zarówno kierowcę i pasażerów, jak również pieszych. Kiedy na rynku pojawiły się auta elektryczne, doszły jeszcze zaliczenia, w których kontroluje się zachowanie zestawu baterii podczas kolizji i podczas kontaktu z wodą.

Chińczycy wsadzili “elektryka" do wody. Wszystko w słusznym celu

Jak takie testy wyglądają w praktyce? Chiński producent Omoda, należący do koncernu Chery Automotive, swoimi efektami pochwaliła się w sieci. Testy wykonywano na przykładzie elektrycznej wersji kompaktowego SUV-a Omoda 5, którym jeździliśmy w Wuhu. Jedna z prób miała zaprezentować, że osłony podwozia, za którymi kryje się zestaw baterii, są odporne na mocne uderzenia. Słupek o wysokości ok. 210 mm czy wystający kamień nie powinien narobić szkód. W drugim filmie Omoda 5 przeprawia się przez basen, w którym woda zakrywa prawie całe koła.

Omoda 5 będzie dostępna w Polsce. Co wiemy o tym samochodzie?

Omoda 5 jest długa na 4400 mm, szeroki na 1825 mm i wysoki na 1588 mm. To pięciomiejscowy crossover o wymiarach zbliżonych do Hyundaia Kony, Skody Karoq, czy Toyoty Corolli Cross. Ma dość odważnie zaprojektowane nadwozie, z różnymi pasami przednimi w zależności od układu napędowego - dostępna jest bowiem wersja spalinowa oraz elektryczna.

W Polsce spalinowa Omoda 5 i jej odmiana elektryczna będą miały swoje premiery jeszcze przed wakacjami. Auto na rynku polskim będzie dostępne w dwóch wersjach wyposażenia - Comfort oraz Premium. Bazowa wersja, która trafi do sprzedaży w późniejszym czasie, jest wyposażona już w aktywny tempomat, kamerę cofania, systemy wspomagające jazdę, ładowanie indukcyjne i asystenta głosowego.

Z kolei Wariant “Premium" będzie występował z szerszą paletą lakierów, a dodatkowo na wyposażeniu znajdą się pływające kierunkowskazy, kamera 360-stopni z aktywnym otoczeniem, dwustrefowa klimatyzacja, system nagłośnienia SONY z ośmioma głośnikami oraz elektrycznie otwierany bagażnik i szyberdach. Ceny droższego wariantu “Premium" będą się zaczynać od niespełna 130 tys. zł.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Omoda | Omoda 5 | testy zderzeniowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy