Hyundai Kona Electric. Przebojowy, oszczędny i pika w trakcie jazdy

Korzystając z zaproszenia koreańskiego producenta udaliśmy się do Czech, by na własnej skórze przekonać się o wadach i zaletach nowego Hyundaia Kony w wariancie elektrycznym. Czy bezemisyjna nowość ma szansę powtórzyć niemały sukces poprzednika? Sprawdźcie.

Druga generacja Hyundaia Kony została oficjalnie zaprezentowana w marcu tego roku. Przed koreańską nowością od samego początku stało szalenie trudne zadanie dorównania sukcesom swojego poprzednika. Dość bowiem powiedzieć, że pierwsza generacja przebojowego crossovera sprzedała się dotychczas w liczbie 1,5 mln egzemplarzy, a jego wariant bezemisyjny nierzadko jest wymieniany jako przykład praktycznego elektryka, charakteryzującego się jednocześnie niewielkim zużyciem i sporym zasięgiem.

Nie dziwi zatem, że sam producent niejednokrotnie podkreślał, jak ważną rolę ma do odegrania nowy model, a zwłaszcza jego wersja bateryjna. Czy udało mu się sprostać temu zadaniu? Chociaż trudno tak wcześnie rokować o wynikach sprzedażowych, jesteśmy przekonani, że koreańska nowość ma ku temu duże predyspozycje.

Reklama

Hyundai Kona Electric - przyciąga uwagę kosmicznym obliczem

O tym, że nowa generacja Kony będzie autem nietuzinkowym mogliśmy się przekonać już podczas pierwszych przecieków zdradzających jej wygląd. Za sprawą dosyć niekonwencjonalnego działania, koreański producent zdecydował się na opracowanie w pierwszej kolejności modelu elektrycznego, a dopiero później na jego bazie powstały warianty spalinowe. Dzięki temu firmie Hyundai udało się zachować wspólną dla wszystkich wersji nowoczesną stylistykę, która bez wątpienia wielu osobom przypadnie do gustu.

W dużym skrócie - Hyundai Kona Electric potrafi wyróżnić się na ulicy. Koreańska nowość w udany sposób łączy kanciaste i ukośne przetłoczenia z dużymi i płaskimi powierzchniami oraz mocno nakreślonymi nadkolami. Chociaż spoglądając na profil auta wyraźnie widać charakterystyczne kształty, typowe dla klasycznego crossovera, nisko zawieszone reflektory podkreślone poziomymi listwami świetlnymi nadają wszystkiemu nieco futurystycznego i kosmicznego oblicza. Co ważne - jak podkreślają przedstawiciele marki - zastosowanie tak nietypowego desingu nie wynikało wyłącznie z chęci stworzenia czegoś niekonwencyjnego. Głównie chodziło o uzyskanie jak najmniejszego współczynnika oporu powietrza, który w przypadku nowej Kony wynosi zaledwie 0,27. To rzecz jasna przekłada się na mniejsze zużycie prądu w trakcie jazdy.

Projektując nowe nadwozie inżynierowie skupili się także na zapewnieniu jak największej przestrzeni kierowcy i pasażerom. Nowy Hyundai Kona wyraźnie urósł względem poprzednika, osiągając teraz 4355 mm długości, czyli o 150 mm więcej niż w przypadku poprzedniej generacji. Model zyskał również 25 mm szerokości i 60 mm długości rozstawu osi. Jak to wszystko przełożyło się na ilość miejsca w środku?

Hyundai Kona Electric - nowoczesne wnętrze i zaskakująco sporo miejsca

Zaskakująco dobrze. Już pierwsza generacja elektrycznej Kony była stosunkowo spora jak na swój segment pojazdów. Teraz jednak za sprawą zwiększonego rozstawu osi i nieco specyficznego wyprofilowania oparć przednich foteli, nawet wysocy pasażerowie nie powinni mieć problemów w znalezieniu wygodnej pozycji na tylnej kanapie. Także osoby zasiadające za kierownicą raczej nie będą narzekać na brak komfortu. Udostępnione nam do pierwszych jazd modele zostały wyposażone w fotele z funkcją elektrycznej regulacji uwzgledniającą m.in. pochylenie oparć czy odcinka lędźwiowego. Dzięki temu znalezienie odpowiedniej pozycji zajęło dosłownie moment i nawet stosunkowo krótkie i wypłaszczone siedziska nie okazały się dużym problemem. Jedynym elementem, do którego moglibyśmy się przyczepić, był wyraźnie za krótki i całkowicie nieruchomy podłokietnik.

Samo wnętrze zostało natomiast odpowiednio unowocześnione i w dużej mierze przypomina to, co znamy z innych elektrycznych modeli Hyundaia. Kierowca ma teraz do dyspozycji dwa szerokie wyświetlacze o przekątnej 12,3 cala połączone w jeden, wielki cyfrowy panel. Selektor kierunku jazdy został przeniesiony z konsoli środkowej na kolumnę kierowniczą, co zapewniło więcej miejsca na drobne schowki w centralnej części pojazdu. Rzecz jasna nie zabrakło konfigurowalnych cupholderów, licznych złączy USB C (w tym dla tylnego rzędu siedzeń), a także bezprzewodowej ładowarki do smartfonów.

Większością dostępnych w aucie funkcji możemy sterować za pomocą fizycznych przycisków umieszczonych na dobrze wykończonej konsoli środkowej. Chociaż na pierwszy rzut oka ich liczba może przyprawić o małe zakłopotanie, tak dosyć intuicyjne rozmieszczenie każdego z przełączników dosyć szybko okazuje się wygodne. Oczywiście, by dostać się do zaawansowanych ustawień pojazdu (a tych jest dosłownie zatrzęsienie) musimy już skorzystać z dotykowego panelu systemu infotainment. Ten na szczęście działa płynnie i chociaż pierwsze wrażenie - zwłaszcza natłok wszelkich "kafelków" - może nieco przerazić, pokrótce całość nabiera znaczącej przejrzystości.

Hyundai Kona Electric (2023) - warianty bateryjne

WersjaStandard Range Long Range 
Moc156 KM218 KM
Moment obrotowy255 Nm255 Nm
Akumulator48.4 kWh65.4 kWh
Zasięg deklarowany (WLTP)do 377 kmdo 514 km

Hyundai Kona Electric - wrażenia z jazdy i uporczywe pikanie

Przejdźmy jednak do wrażeń z jazdy. Testowe modele elektrycznego Hyundaia Kony zostały nam udostępnione na stosunkowo krótki czas, co jednak nie przeszkodziło w ogólnym odbiorze samochodu. Koreańska nowość okazała się szalenie komfortowa, a przy tym pewna w prowadzeniu. Nisko umieszczony środek ciężkości umożliwiał rozsądnie-dynamiczną jazdę, a układ kierowniczy sprawnie reagował na nasze polecenia.

Jak przystało na elektryka, nowa generacja Kony żwawo reagowała na wciśnięcie pedału gazu, a zużycie baterii po przejechaniu ok. 50 kilometrów, nie przekroczyło 19 kWh/100 km. Warto jednak zaznaczyć, że poruszaliśmy się głównie autostradą, przy prędkościach wynoszących ok. 120 km/h. Bez wątpienia przy korzystaniu z dróg krajowych i mniejszych prędkościach, wynik ten udałoby się obniżyć. Spore wrażenie zrobił na nas także usprawniony system rekuperacji, który dostosowuje siłę hamowania z odzyskiem energii w oparciu o informacje z ruchu drogowego. Oczywiście w każdym momencie jego moc możemy samodzielnie regulować przy pomocy łopatek umieszczonych koło kierownicy.

Nie będzie także zaskoczeniem informacja, że nad bezpieczeństwem jazdy czuwa prawdziwe zatrzęsienie systemów asystujących. Kierowcę wspierają m.in. asystent utrzymania pasa ruchu,  inteligentny tempomat, czy asystent jazdy autostradowej. Niestety przyjemność z jazdy skutecznie utrudnia niejaki "inteligentny asystent ograniczenia prędkości" zwany w skrócie ISLA. W dosyć szybkim tłumaczeniu jest to system ostrzegania o przekroczeniu prędkości, który w przypadku każdego, nawet najdrobniejszego wyjazdu cyfrową wskazówką poza dozwoloną wartość na wyświetlaczu, uruchamia irytujący sygnał głośnego pikania.

Chociaż jest to jedno z tych rozwiązań, które nawet świętego potrafią w końcu doprowadzić do złości, jego obecność w aucie jest konieczna. Jak można się domyślić wynika to z przepisów, które wymagają, by wszystkie nowe auta homologowane po 1 lipca 2022 roku były wyposażone w tę funkcję.

Hyundai Kona Electric - ceny i dostępność

Elektryczny Hyundai Kona nowej generacji zadebiutuje w polskich salonach już tegorocznej jesieni. Dołączy on tym samym do oferty jednostek benzynowych i odmiany hybrydowej. Poza wariantami wyposażenia, klienci będą mogli przebierać w sporej ofercie kolorów nadwozia oraz wykończenia wnętrza.

Na obecną chwilę ceny elektrycznej Kony pozostają tajemnicą, jednak jak udało nam się dowiedzieć - oficjalnie zostaną zaprezentowane jeszcze w tym miesiącu. Polski przedstawiciel koreańskiego producenta potwierdził także, że zbieranie zamówień na samochody rozpocznie się już w najbliższych dniach, a modele demonstracyjne dojeżdżają właśnie do dealerów. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hyundai | Hyundai Kona | samochody elektryczne | pierwsza jazda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy