Polskim dyplomatom „znudziły się auta”. Do kupienia są „perełki”

MSZ sprzedaje kilkanaście samochodów, które służyły w polskich ambasadach w różnych zakątkach świata. Jak stwierdził „Fakt.pl” w swoim dzisiejszym artykule, dyplomatom po prostu „znudziły się już auta”. Dodaje przy tym, że na liście „są prawdziwe perełki”. Postanowiliśmy sprawdzić o jakie „perełki” chodzi i czy faktycznie można się było już nimi znudzić.

Przetarg MSZ na sprzedaż samochodów

Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało listę ogłoszeń, dotyczących sprzedaży samochodów służbowych, wykorzystywanych przez polskie ambasady. Według "Faktu" znaleźć można wśród nich "prawdziwe perełki", ale dziennik jako pierwsze z aut nie wymienia żadnego klasyka, ani rzadko spotykanego modelu, ale... Volkswagena Passata z 2011 roku.

Później na liście pojawiają się prawdziwe limuzyny, takie jak BMW 730 Li oraz BMW 740i, ale przykładowo drugie z aut ma obecnie 16 lat. Inne wspomniane modele to Audi A6, BMW 528i, BMW 325d, Volvo V70 oraz Mercedes Vito. To gdzie te perełki?

Reklama

Jakie samochody sprzedają polskie ambasady?

Przyznajemy, że perspektywa jazdy flagową limuzyną BMW i to w wersji przedłużonej, potrafi zrobić wrażenie. Jednak znacząco ono maleje, kiedy weźmiemy pod uwagę, że mowa o 13-letnim samochodzie, którego obecna wartość rynkowa wynosiłaby w Polsce około 35-37 tys. zł. Wynosiłaby, ponieważ sprzedawane przez MSZ BMW 730 Li jeździło w Kuala Lumpur i ma kierownicę po prawej stronie.

Postanowiliśmy więc sami sprawdzić, co takiego oferują polskie placówki. Najnowsze ogłoszenie zamieszczono 29 marca i dotyczy ono BMW 740i oraz Audi A6, wykorzystywane przez ambasadę w Kijowie. Napędzane 3-litrowym silnikiem o mocy 320 KM BMW pochodzi z 2008 roku i przejechało od tego czasu 131 tys. km. Pochodzące z tego samego roku Audi przejechało 234 tys. km, a napędza je 190-konny diesel.

Wspomniany już Volkswagen Passat z 2011 roku oferowany jest przez ambasadę w Moskwie. Przejechał 124 tys. km, a napędza go 2.0 TDI o niepodanej mocy, współpracujący ze skrzynią DSG. 

Znacznie bliżej bo w Kiszyniowie (stolica Mołdawii) można kupić BMW 528i - egzemplarz z 2014 roku, napędzany 2-litrowym silnikiem o mocy 258 KM. Z kolei Instytut Polski w Sztokholmie sprzedaje Volvo V70 z 2011 roku, napędzane 163-konnym dieslem. Wspomniany także Mercedes Vito znajduje się w Hamburgu i pochodzi z 2007 roku.

Biorąc pod uwagę fakt, że oferowane przez ambasady samochody mają ponad 10 lat, raczej trudno mówić o "znudzeniu się nimi". Informacja o tym, że dyplomaci mają do dyspozycji flagową limuzynę BMW działa na wyobraźnię, ale tylko do momentu, kiedy zdamy sobie sprawę, że auto ma 16 lat. Sprzedaż takiego auta nie jest raczej spowodowana "znudzeniem".

Gdzie te perełki, którymi jeździli polscy dyplomaci?

Ogłoszenia o sprzedaży samochodów przez polskie placówki pojawiają się regularnie na stronach MSZ i sprawdziliśmy, jakie pojawiły się w ciągu ostatniego roku. Dowiedzieliśmy się w ten sposób na przykład, że w Londynie czekają na chętnego dwa Fordy Galaxy oraz 12-letnie BMW 520d, a w Mediolanie można było kupić 14-letnie Audi A4. Przy okazji okazało się, że z częścią samochodów placówki mają spory problem - przykładowo BMW 730 Li z Kuala Lumpur tamtejsza ambasada próbuje sprzedać już od lipca, a przetarg wielokrotnie był wznawiany.

Naszą uwagę przykuł na przykład stojący w Nowym Jorku Jaguar XJL, czyli przedłużona wersja flagowego modelu marki, ale auto miało malowanych kilka elementów, jest porysowane, nie działa zawieszenie adaptacyjne, a silnik nie ma kompresji, za to ma uszkodzone tłoki oraz zawory.

Egzotycznie z naszego punktu widzenia wygląda znajdujący się w Waszyngtonie Ford EcoLine Wagon E-350, czyli amerykański van z silnikiem 5,4 l, mogący pomieścić 15 osób.

Niestety, wszystkie oferowane przez polskie placówki samochody są zupełnie zwyczajne, nawet jeśli niektóre z nich to limuzyny. W Polsce znajdziemy mnóstwo ogłoszeń sprzedaży takich modeli, a w przypadku aut które nie były oferowane w Europie, spory ich wybór znajduje się w kraju, w którym mieści się ambasada.

Trzeba bowiem zaznaczyć, że osoba która wygra przetarg na jeden z oferowanych przez MSZ samochodów, musi na własny koszt pojazd sprowadzić do Polski. Należy więc wziąć pod uwagę wszelkie formalności, transport oraz podatki. Przykładowo ambasada w Moskwie zastrzega też, że do sfinalizowania transakcji, konieczne jest osobiste stawiennictwo.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy