Polscy mechanicy oceniają nowoczesne systemy ułatwiające jazdę
Coraz więcej modeli samochodów wyposażanych jest w nowoczesne systemy czy asystentów przejmujących niektóre zadania kierowców. Producenci robią co mogą, aby zwiększyć nasz komfort, bezpieczeństwo za kierownicą oraz zachęcić do kupna auta właśnie ich marki. Eksperci sieci ProfiAuto Serwis przyjrzeli się rozwiązaniom mającym ułatwiać codzienną jazdę. Czy rzeczywiście spełniają swoje funkcje i warto w nie zainwestować?
Kamery monitorujące otoczenie stają się standardem w wielu modelach samochodów. Wspomagają różne systemy, jak np. asystent pasa ruchu czy właśnie rozpoznawanie znaków drogowych. Zasada działania jest prosta: kamera rejestruje znaki podczas jazdy i wyświetla kierującemu odpowiednie powiadomienia na ekranie komputera pokładowego.
- System rozpoznawania znaków dostępny jest w modelach wielu marek. Oczywiście nie jest to jeszcze wyposażenie standardowe, za takiego asystenta trzeba najczęściej dopłacić. Samo rozwiązanie może być naprawdę pomocne, szczególnie w nowszych samochodach, w których taki system często sprzężony jest z nawigacją. Kierowca otrzymuje powiadomienia w odpowiednim czasie, co pozwala mu szybko skorygować jazdę i dostosować ją do przepisów np. dotyczących ograniczenia prędkości czy wyprzedzania. To ważne zarówno na nowej trasie, jak i tam gdzie jeździmy już trochę "na pamięć". Niestety najprostsze systemy, które nie korzystają z pomocy GPS, trudno uznać za rozwiązanie, na którym można w pełni polegać. Jeśli znak jest np. uszkodzony lub brudny, kamera może go nie rozpoznać. W niektórych samochodach zdarzają się także sytuacje, że kamery odczytują np. prędkości zjazdów z autostrady i traktują je jako ograniczenie na całej drodze. System nie zwalnia nas zatem od zachowania zdrowego rozsądku i znajomości przepisów ruchu drogowego. Np. w Polsce ograniczenie prędkości poza znakiem odwołuje skrzyżowanie, a tego prosty system nie rozpozna i nadal będzie wyświetlał komunikat o ograniczeniu - mówi Adam Lehnort, ekspert ProfiAuto.
Systemy wspomagania parkowania przestały być znakiem rozpoznawczym samochodów z górnej półki. Obecnie można je spotkać w coraz większej liczbie modeli, również wśród aut miejskich. Jak to działa? Gdy znajdziemy miejsce parkingowe komputer dokonuje obliczeń, oceniając odpowiednie odległości, i pomaga kierowcy wykonać manewr parkowania. Samochód zacznie sterować kierownicą, ale to człowiek powinien wciskać gaz i hamulec, chociaż pojawiają się już auta, które wyręczają go również z tego, jak też ze zmiany biegów. Oczywiście są na rynku samochody, które umożliwiają parkowanie bez obecności kierowcy, np. BMW serii 7 - potrafi wjechać do garażu, ale musi być ustawione na wprost wjazdu. Z kolei w Mercedesach klasy E możliwe jest nawet parkowanie prostopadłe i równoległe, także gdy samochód nie stoi idealnie i nie ma w nim kierowcy. Jednak w mniej prestiżowych modelach ta opcja wymaga obecności kierującego. Wiele internetowych filmów pokazuje, że z pozoru prosta czynność, jaką jest parkowanie, może przysporzyć sporo problemów. Dlatego asystent okazać się może przyjacielem osób, które nie czują się mistrzami manewrowania.
O ile asystenta parkowania niektórzy kierowcy uznać mogą za zbędny gadżet, kamery i czujniki pomagające podczas tej czynności bywają naprawdę przydatne. Coraz więcej modeli ma w standardowym wyposażeniu takie rozwiązania.
- Czujniki parkowania to duża pomoc dla kierujących, którzy nie muszą polegać wyłącznie na lusterkach i swoim "wyczuciu" samochodu. To jedno z bardziej przydatnych i praktycznych rozwiązań ułatwiających manewrowanie. Usprawniają szczególnie parkowanie tyłem, kiedy nasze pole widzenia jest mocno ograniczone. Działają różnie, zależnie od modelu samochodu (m.in. ze względu na kalibrację ich czułości). Jeśli oprócz samych czujników auto dodatkowo wyposażone jest w kamerę, ułatwienie jest podwójne. Nie musimy zerkać w lusterko, tylko na ekran wyświetlacza w samochodzie. Oczywiście należy pamiętać o tym, że kamera może się zabrudzić, a widoczność będzie czasem ograniczona lub zafałszowana np. przez światło słoneczne - komentuje Adam Lehnort.
Teoretycznie każdy kierowca wie, kiedy powinien zmienić bieg na wyższy lub go zredukować. Jedni nauczyli się tego na kursie prawa jazdy, inni dopiero w praktyce - metodą prób i błędów podczas samodzielnej jazdy. Z pozoru to nic trudnego, jednak producenci wielu znanych marek coraz częściej montują w poszczególnych modelach asystenta zmiany biegów. Ma on wpływać na płynność jazdy oraz optymalizację zużycia paliwa. Jak to działa? Kiedy kierowca rusza, samochód informuje go, najczęściej za pośrednictwem sygnałów wizualnych - strzałek w górę lub w dół - że powinien zmienić bieg na wyższy lub go zredukować. Całość sterowana jest przez komputer pokładowy, który analizuje bieżącą jazdę i jej parametry. Każdy model posiada swoje własne ustawienia i zalecenia dotyczące zmiany biegów. Zasadniczo chodzi o to, aby auto spalało jak najmniej paliwa, dlatego samochód sugeruje wysokie biegi w momencie, kiedy jeszcze nie wyjechaliśmy z parkingu. Informacje dotyczące zmiany biegów to tylko zalecenie, wszystko zależy oczywiście od stylu jazdy kierującego. Należy pamiętać, że jazda na zbyt niskich obrotach co prawda przełoży się na niższe zużycie paliwa, jednak oszczędności mogą się okazać pozorne. Taki styl jazdy przyspieszy zużycie elementów silnika oraz układu przeniesienia napędu, a te naprawy do tanich nie należą.
"Przygodę" z aktywnymi tempomatami producenci samochodów rozpoczęli już w latach 90. ubiegłego wieku. Od tego czasu technika poszło mocno do przodu, a wraz z nią rozwiązania utrzymujące stałą prędkość i odległość od poprzedzającego pojazdu. Kiedyś aktywne tempomaty były domeną aut z wyższej półki, ale obecnie znajdziemy je nawet w autach miejskich.
- Jeżeli kierowca kiedykolwiek korzystał z tempomatu podczas jazdy, to wie, że jest to bardzo przydatne rozwiązanie. Kiedy jedziemy w dłuższą trasę, np. autostradą, bardzo wygodnie jest ustawić konkretną prędkość i spokojnie zmierzać do celu. Opcja tempomatu aktywnego to jeszcze większe udogodnienie, które sprawdzi się nie tylko podczas jazdy na długich dystansach, ale także w ruchu miejskim. Dzięki systemowi kamer i czujników komputer pokładowy na bieżąco analizuje odległość naszego samochodu od innych pojazdów. Pozwala to na przyspieszanie lub zwalnianie wtedy, kiedy jest to bezpieczne. Za wszystko odpowiada elektronika, ale to do kierowcy zawsze należą ostateczne decyzje dotyczące działania systemu - mówi Adam Lehnort.
Systemy wspomagające pracę kierowców stają się standardem. Te bardziej zaawansowane dostępne są za dopłatą lub w pojazdach z wyższej półki cenowej. Wszystkie zostały zaprojektowane z myślą o komforcie i bezpieczeństwie. Czy są nam niezbędne podczas codziennego korzystania z samochodu? Tutaj nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo wybór konkretnego systemu czy asystenta zależy od potrzeb i umiejętności kierującego. Dlatego przed kupnem pojazdu warto zastanowić się, czy będzie to przydatne rozwiązanie czy zbędny gadżet. Pamiętajmy też, że na żadnym systemie nie można ślepo polegać i to kierowca bierze odpowiedzialność za bezpieczną podróż.