Nowy test zasięgu elektryków. Nie dały rady na autostradzie
Kierowcy wciąż niechętnie podchodzą do kwestii zakupu samochodów elektrycznych wskazując chociażby ich ograniczoną użyteczność w czasie dalszych podróży. Niestety - najnowsze testy zasięgu EV zdają się potwierdzać obiegowe opinie. W przypadku niektórych popularnych modeli aut elektrycznych podróż drogą szybkiego ruch sprawia, że deklarowany przez producenta zasięg spada nawet o ponad 40 procent!
Testy zasięgu samochodów elektrycznych w rzeczywistych warunkach drogowych cyklicznie przeprowadzają m.in. szwedzkie Motor i NAF czy niemiecki Auto Bild. Ten ostatni pokusił się niedawno o kolejną serię prób, tym razem w letnich warunkach autostradowych. Wnioski?
Aż trzy z przetestowanych samochodów straciły na autostradzie ponad 40 proc. zasięgu, a utrata przekraczająca 1/3 deklarowanych przez producentów wyników dotyczyła ponad połowy z przetestowanych aut. Wyniki testu Auto Bilda, z których relacja nie trafiła jeszcze do internetu, omawiają właśnie szwedzkie serwisy motoryzacyjne. Autorzy analiz zwracają uwagę, że próby zdecydowanie różniły się od testów organizowanych przez szwedzkie organizacje, które z reguły testują samochody elektryczne na zróżnicowanej pod względem rodzaju dróg trasie.
Niemieckie testy, które odbywały się wyłącznie po autostradach, zdecydowanie bardziej odpowiadają polskiej specyfice korzystania z samochodu. Przypomnijmy, że w ostatnich dwóch dekadach sieć dróg szybkiego ruchu w Polsce powiększyła się do grubo ponad 5 tys. km. Nawet w najsłabiej skomunikowanych obszarach kraju wakacyjny wyjazd nad morze czy w góry oznacza z reguły stosunkowo krótką podróż drogami lokalnymi, by jak najszybciej dostać się do autostrady lub drogi ekspresowej.
Najnowsza seria prób przeprowadzonych przez Auto Bild objęła w sumie aż 30 oferowanych na niemieckim rynku samochodów elektrycznych. Z relacji Szwedów wiemy, że auta testowane były w lecie, ale próby przeprowadzano w różnym czasie. Oznacza to, że pojazdy pokonywały trasę w różnych warunkach atmosferycznych (zakres temperatur od 16 do 28 stopni Celsjusza). Teoretycznie silny wiatr, obfite opady czy np. korki mogły więc wpłynąć na ostateczne wyniki. Trudno jednak uniknąć takich rozbieżności, bo sam test polegał po prostu na jeździe publiczną autostradą do momentu rozładowania akumulatora trakcyjnego. Testujący - o ile było to możliwe - starali się zachować "zalecaną" na niemieckich autostradach prędkość podróżną 130 km/h.
Zwycięzcą testu okazało się Audi Q8 55 e-tron quattro, którego polskie ceny startują od około 400 tys. zł. To jedyny z testowanych pojazdów, który w warunkach jazdy autostradowej stracił mniej niż 20 proc. deklarowanego przez producenta zasięgu. Zamiast 533 km (wynik testu homologacyjnego WLTP), Audi Q8 55 e-tron quattro przejechało autostradą dokładnie 433 km, czyli o 19 proc. mniej niż deklaruje producent.
Drugie miejsce zajął Mercedes-Benz EQE 350 4MATIC, którego polskie ceny startują od około 500 tys. zł. Zamiast deklarowanych przez producenta 491 km auto przejechało 382 km czyli o 22 proc. mniej. Co ciekawe, dwa kolejne miejsca na szczycie tabeli zajęły auta chińskiego potentata motoryzacyjnego - koncernu BYD.
Ostatni stopień podium przypadł modelowi BYD Dolphin, który zamiast deklarowanych 427 km pokonał w warunkach autostradowych 322 km (-25 proc.). Zaraz za nim uplasował się BYD Seal AWD, który stracił 26 proc. deklarowanego zasięgu (przejechał 384 km zamiast 521 km).
Pierwszą piątkę najlepszych elektryków do jazdy w trasie zamyka Volkswagen ID.Buzz. Słowo najlepszych oznacza w tym przypadku 301 km zamiast deklarowanych przez producenta 408 km, czyli minus 26 proc.
Szczególnie interesująco prezentuje się druga strona tabeli. W zdecydowanej większości testowanych samochodów utrzymywanie prędkości na poziomie 130 km/h skutkuje spadkiem zasięgu o ponad 30 proc. Aż trzy samochody wykazały się utratą zasięgu przekraczającą - uwaga - 40 proc. Kolejnych 10 pojazdów, w tym tak popularne lub pożądane wśród fanów elektromobilności modele, jak np. Tesla model S, Opel Astra Electric, Mercedes EQS 450+, Ford Mustang Mach-E czy np. KIA EV6 czy Nio ET5, zanotowało spadek deklarowanego zasięgu o ponad 30 proc.
Piątka samochodów z największym spadkiem zasięgu w warunkach jazdy autostradowej prezentuje się następująco:
- BMW iX1 xDrive30: zasięg deklarowany - 428 km, zasięg realny - 274 km, spadek procentowy 36 proc.
- Renault Megane E-Tech EV60: zasięg deklarowany - 428 km, zasięg realny - 268 km, spadek procentowy 37 proc.
- Volvo EX30 Single Ext Range: zasięg deklarowany - 472 km, zasięg realny - 269 km, spadek procentowy 43 proc.
- Citroen e-C4X: zasięg deklarowany - 418 km, zasięg realny - 235 km, spadek procentowy 44 proc.
- Toyota bZ4X FWD: zasięg deklarowany - 511 km, zasięg realny - 270 km, spadek procentowy 47 proc.
Co ciekawe, zarówno szwedzkie jak i niemieckie testy zasięgu samochodów elektrycznych wykazują pewną powtarzającą się prawidłowość. Chodzi o prędkość, przy jakiej zasięg zaczyna dalece odbiegać od deklarowanych przez producentów wartości. Pomiary dowodzą, że prędkością graniczna po przekroczeniu której zasięg samochodu elektrycznego stkokowo maleje, wynosi około 110 km/h.