Nowa cena za badanie techniczne? Wszystko wyjaśni się po wyborach
Diagności domagają się podwyżki opłaty za badanie techniczne pojazdu do 200 zł netto. Obecna stawka – 98 zł – obowiązuje niezmiennie od 2004 roku i nie pokrywa już kosztów prowadzenia stacji. Ministerstwo Infrastruktury zapowiada zmiany, ale ich wprowadzenie może się opóźnić z powodu zbliżających się wyborów.

Spis treści:
Od dwóch dekad kierowcy płacą za badanie techniczne auta dokładnie tyle samo - 98 zł. Przez ten czas ceny wszystkiego dookoła wystrzeliły w górę, a stawka za przegląd ani drgnęła. Diagności mówią wprost: to się nie kalkuluje. Domagają się stawki 200 zł netto i konkretnych zmian w przepisach. Rząd teoretycznie się zgadza, ale nie spieszy się z działaniem. Dlaczego? Bo podwyżki przed wyborami to polityczne samobójstwo.
Diagności chcą uczciwej stawki za przegląd
Obecna opłata za badanie techniczne została ustalona w 2004 roku. Od tamtej pory minęło ponad 20 lat. Minimalna krajowa wzrosła w tym czasie ponad pięciokrotnie, podobnie koszty prowadzenia działalności - energia, czynsze, podatki, sprzęt. Przedstawiciele Stacji Kontroli Pojazdów nie mają wątpliwości - to dramatycznie zaniżona cena, która nie pokrywa już nawet kosztów stałych.

Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów proponuje, by opłatę podnieść do 200 zł netto. To - według niej - poziom, który umożliwi godne funkcjonowanie SKP, pokryje inflacyjne straty z dwóch dekad i pozwoli inwestować w nowy sprzęt oraz szkolenia. Diagności postulują też, by stawka była corocznie indeksowana - np. o inflację lub wzrost płacy minimalnej.
Przegląd techniczny ma być dokładny, a nie tylko "na papierze"
Z drugiej strony branża nie chce tylko więcej zarabiać. W pakiecie z wyższą opłatą mają pojawić się również nowe wymagania - m.in. obowiązkowe zdjęcia pojazdu robione podczas badania, lepsze kontrole jakości oraz cykliczne szkolenia dla diagnostów. Pomysł? Ograniczyć patologie i fikcyjne przeglądy.
Statystyki są bezlitosne. W 2024 roku aż 97,86 proc. aut w Polsce przeszło przegląd pozytywnie. Dla porównania - w Niemczech nie przechodzi go co piąty pojazd. Branża wskazuje, że bez wzmocnienia nadzoru i poprawy jakości badań, zmiany będą tylko na papierze.
Rząd nie chce zrażać kierowców. Zmiany dopiero po wyborach
Ministerstwo Infrastruktury deklaruje, że szykuje kompleksową reformę badań technicznych. Projekt ustawy ma objąć zarówno podniesienie opłat, jak i zmiany systemowe: większy nadzór, obowiązek dokumentacji fotograficznej i kary dla spóźnialskich kierowców. Tyle że konkretów nadal brak. Prace utknęły w fazie przygotowań, a termin wejścia w życie przepisów jest bliżej nieokreślony.
Powód opóźnień? Wszystko wskazuje na to, że to czysta kalkulacja polityczna. W 2023 roku podobny projekt utknął w komisji i przepadł razem z końcem kadencji. Teraz historia może się powtórzyć - trwa kampania prezydencka, a rząd nie chce ogłaszać niepopularnych decyzji. Podwojenie opłaty za przegląd to coś, co mogłoby zaboleć miliony kierowców.
Co dalej z badaniami technicznymi?
Diagności czekają, kierowcy - na razie - mogą spać spokojnie. Ale nie łudźmy się: zmiany są przesądzone. Opłata za przegląd techniczny wzrośnie. Pytanie tylko - kiedy i o ile. Na razie wszystko wskazuje na to, że realne decyzje zapadną dopiero po wyborach. Branża SKP nie ma złudzeń - bez szybkiej reakcji polityków, stacje będą znikać z rynku. A to oznacza jedno - że wkrótce i tak zapłacimy więcej.